Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Czarownica, wiedźma, strzyga… po prostu kobieta

12.03.2024 00:00 red

WODZISŁAW ŚL. Miała niewiele, bo 155 cm wzrostu, ważyła jakieś 63,5 kg, wiek 45-50 lat. Czy niezwykłość tej kobiety polegała na tym, że była rasy żółtej, a może parała się magią, może obawiano się, że była demonem, czarownicą nawet? Dość powiedzieć, że pochowano ją głową w kierunku ziemi, aby jej dusza czasem nie wróciła do żywych i nie wyssała z nich krwi. Żyła w średniowieczu, a ten okres był pełen wiary w złe moce, wróżby, a nawet kontakty z zaświatami.

Kobiety fascynują, ale też przerażają

Mimo tego, że kobiety na przestrzeni wieków były pozbawione praw na rzecz podporządkowania mężczyznom, fascynowały i odgrywały dużą rolę w różnych kulturach. W średniowieczu to właśnie one często były posądzane o kontakty z ciemnymi mocami. Zyskały niesławne miano czarownic. U nas, na Śląsku jest jeszcze jedno określenie – strzyga. Szkielet kobiety, która uchodziła właśnie za takiego demona, odkopano w Wodzisławiu Śląskim na terenie, gdzie niegdyś istniał kościół św. Krzyża.

Kobieta mogła być strzygą. Od antropologów dowiadujemy się, że te żywiły się ludzką krwią i miały dwie dusze. Tylko jedna umierała, druga natomiast wstawała z grobu i poszukiwała pożywienia. Najczęściej miała to być ludzka krew. To już wystarczająco, aby się bać. W miastach o średniowiecznym rodowodzie nie brakowało takich demonów.

Kim była kobieta? Czarownicą, a może strzygą?

Tajemnicza kobieta z Wodzisławia bywa określana jako czarownica. Jednak, co zastanawia, została pochowana w poświęconej ziemi, na cmentarzu przykościelnym. Więc jest to chyba określenie użyte z przesadą. Dożyła, jak na owe czasy, całkiem przyzwoitego wieku. Badania antropologów dowodzą, że była rasy żółtej, mongoloidalnej. I może w tym tkwi cała jej tajemnica? Nawet dzisiaj, człowiek o takich rysach twarzy wyróżnia się w naszym społeczeństwie, a co dopiero pół tysiąca lat temu.

Odkopany szkielet został poddany badaniom przez archeologów i antropologów. Naukowcy stwierdzili, że grób był wykopany szybko, niedbale. Pojawiły się nawet spekulacje, że kobieta była jeszcze żywa, kiedy wrzucano ją do wykopanego dołu w ziemi. To możliwe, ale pewności jednak nie ma. Patrząc na jej szkielet, nie zobaczymy kości stóp. Czy celowo je ucięto w momencie pochówku, a może grabarze po prostu przypadkowo pozbawili jej tej części ciała? Jednak kości stóp nie odnaleziono w okolicy grobu. Pytań jest dużo, co sprawia, że wszystko jest jeszcze bardziej interesujące i owiane mgłą tajemnicy.

Inność zaskakuje, ale też rodzi strach

Pewne jest to, że sama forma pochówku nie była standardowa. „Normalnych” ludzi tak wtedy nie grzebano. Wyobraźmy sobie tamte realia. W średniowiecznym mieście żyje kobieta – ma inny wygląd (rasy żółtej), inne rysy twarzy. Już to powoduje, że jest zauważalna. Wielu się jej obawia. Wszak to, co inne, obce, niezrozumiałe, budzi lęk, strach. A teraz wyobraźmy sobie, że z powodu jakiejś nieznanej wówczas epidemii w okolicy umierają noworodki, jest więcej niż zwykle zgonów. A może jeszcze inaczej – susza spowodowała, że są problemy z zapewnieniem wszystkim pożywienia lub wyschły studnie i nie ma wody. Pamiętajmy, że nie ma naukowców, którzy – jak dzisiaj – wyjaśnią powody tych wszystkich zdarzeń. Jednak ludzie muszą sobie jakoś tłumaczyć świat. Wówczas przypominają sobie, że wśród nich mieszka ktoś, kto się wyróżnia, kto jest inny, dziwny. I już mamy winnego tego wszystkiego.

To mogła być „nasza” kobieta z Wodzisławia. Nie wiemy, czy została wtrącona do grobu za życia, choć archeolodzy przekonują, że takie praktyki były stosowane. Jeśli nawet umarła z przyczyn naturalnych, tak bardzo się jej obawiano, że pochowano ją twarzą w kierunku ziemi. Dlaczego? Jeśli była strzygą, jej druga dusza mogła wyjść z grobu i wysysać ludzką krew.

Kobiety, czyli całe to zło…

W średniowiecznym społeczeństwie trudno było być innym. Można było spłonąć na stosie, zostać wygnanym z lokalnej społeczności lub – w najlepszym razie – naznaczonym i wytykanym palcem do końca życia. Kto mógł należeć do tej grupy ludzi? Wykaz takich osób jest „imponujący”. Wiodą w nim prym kobiety – czarownice, strzygi, uzdrowicielki, zielarki, prostytutki, konkubiny, cudzołożnice, stare i brzydkie kobiety albo też zbyt ładne, bo kuszące do grzechu. Na liście podejrzanych są też mężczyźni: alchemicy, uczeni, chorzy psychicznie, przybysze z innych plemion.

Historia jest przewrotna i może na tym polega jej niesamowitość. Kobieta rasy żółtej zapewne nie miała łatwego życia. Odmówiono jej prawa do należytego pochówku. Teraz jej kości znajdują się w muzeum, są cenną pozostałością dawnych czasów. Skłaniają do zadumy, refleksji, pobudzają do myślenia, do stawiania pytań. Wreszcie do powiedzenia, że każdy ma prawo do traktowania go z należytym szacunkiem, bo jest człowiekiem. Tylko tyle i aż tyle. A gdzie są kości tych, którzy postanowili odebrać jej to prawo? Czym zaistnieli ci, którzy tak ją potraktowali? Niczym, nic o nich nie wiemy.

Katarzyna Barczyńska-Łukasik

Artykuł powstał w oparciu o informacje Muzeum w Wodzisławiu Śląskim

  • Numer: 11 (1216)
  • Data wydania: 12.03.24
Czytaj e-gazetę