Ukraińcy z Wodzisławia nie trafią na bruk. Opiekę przejął powiat
WODZISŁAW ŚL. Głównym tematem nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Wodzisławia Śląskiego były pieniądze na funkcjonowanie miejsca dla obywateli Ukrainy, których opieką objęło miasto. Podczas sesji grudniowej, radni zdecydowali przenieść środki z funkcjonowania bursy (bo obywatele Ukrainy przebywają w bursie SP28) na remont obiektu po pobycie w tym miejscu Ukraińców. Jak zaznaczył prezydent, takie przesunięcie nie pozwala na zapewnienia pomocy Ukraińcom m.in. przez brak możliwości przekazania wynagrodzeń ośmiu osobom, które pracują w bursie na trzy zmiany. Radni jednak nie zwiększyli środków na ten cel, przez co urzędnicy musieli znaleźć wyjście z patowej sytuacji.
Radni, mając na uwadze wcześniejsze przesunięcia środków przez prezydenta na funkcjonowanie bursy, przy uchwalaniu budżetu pozbawili Mieczysława Kiecę możliwości własnych przesunięć środków budżetowych na cel funkcjonowania bursy dla Ukraińców. Dlatego, aby nie było konieczności wyrzucenia na bruk 48 osób z Ukrainy, prezydent złożył wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji, aby radni mogli zdecydować o ponownym przesunięciu środków na funkcjonowanie bursy, co zapowiedział już na noworocznej konferencji prasowej. Podkreślił wtedy, że funkcjonowanie bursy dla uchodźców po grudniowej decyzji rady, możliwe jest tylko do 13 stycznia, mimo, że wcześniej zakładano opiekę do 31 marca, a później mają zmienić się przepisy ustawowe dotyczące pomocy uchodźcom.
– Który z państwa radnych przyjmie po 13 stycznia ukraińskie matki i dzieci pod swój dach? A może któryś z państwa radnych jako wolontariusz będzie opiekować się prawie pięćdziesiątką osób w bursie przy SP28 między 13 stycznia, a 31 marca, zgodnie z poleceniem i decyzją wojewody? Kto z państwa, szanowni państwo radni, weźmie odpowiedzialność za los prawie 50 osób, głównie matek i dzieci? – pytał Mieczysław Kieca.
Mieczysław Kieca argumentował koszty wynagrodzeń w bursie koniecznością zapewnienia uchodźcom całodobowej opieki przez 7 dni w tygodniu (praca na trzy zmiany), m.in. poprzez pomoc w podstawowych potrzebach, w kryzysowych sytuacjach z koniecznością zapewnienia opieki medycznej oraz wyżywienie. Prezydent wnioskował o przeznaczenie na wynagrodzenia dla pracowników bursy 160,6 tys. zł. Radni jednak, po dłuższej dyskusji oraz przerzucaniu się argumentami, zasugerowali swoje przeniesienia budżetowe, ale tylko w zakresie brakujących wynagrodzeń za grudzień.
Rozmowy z powiatem
Jak podkreślił prezydent, po pojawieniu się środowej decyzji, chciał jeszcze raz dojść do porozumienia z radnymi. Dlatego telefonicznie w czwartek 12 stycznia próbował się skontaktować z przewodniczącym rady Dezyderiuszem Szwagrzakiem, jego zastępcami oraz szefem klubu PiS Romanem Kapciakiem. Udało się w końcu dodzwonić do wiceprzewodniczącego Adama Króliczka, jednak ostatecznie decyzja o dodatkowej nadzwyczajnej sesji nie zapadła. Zaproponowane przez radnych sugestie zaangażowania w opiekę organizacji okazały się niemożliwe, bo konkurs zakończyłby się najszybciej na przełomie marca i lutego. Zdaniem prezydenta nie było też możliwości przeniesienia pracowników.
Wyjście z trudnej sytuacji
Równolegle z próbą „dogadania się z radnymi”, prezydent prowadził rozmowy z wicestarostą Tadeuszem Skatułą, a później ze starostą Leszkiem Bizoniem (który przerwał urlop, aby sprawę doprowadzić do pozytywnego rozwiązania). Ostatecznie zdecydowano o użyczeniu bursy przez miasto powiatowi. Bursa została więc przekazana jako funkcjonujący ośrodek z ulokowanymi tam 48 osobami z Ukrainy. – Powiat wodzisławski przejmie prowadzenie ośrodka, który zostanie użyczony bezpłatnie. My wskażemy, pomożemy przygotować wszystkie umowy, mamy doświadczenie jeśli chodzi o całość prowadzenia tego ośrodka, natomiast nie będzie to bezterminowe. Chcemy, aby ośrodek ten funkcjonował najdłużej do 31 marca tego roku, w formule, o której mówimy, a równolegle intensyfikujemy pracę z naszymi gośćmi z Ukrainy, aby ich usamodzielnić – wyjaśnił Mieczysław Kieca.
– Nie mogę pozwolić na to, aby te 48 osób z dziećmi pozostało bez opieki, czy w jakikolwiek sposób zostałoby pozostawionych na bruku. Boleję nad tym, że mimo prowadzonych wcześniej rozmów, mniej lub bardziej intensywnych, pomiędzy panem prezydentem a radą miasta, nie doszło do tego porozumienia. Powiem szczerze, że do końca miałem nadzieję, że do tego dojdzie. Rozmawialiśmy wcześniej jeszcze i też prowadziłem rozmowy zarówno z prezydentem, jak i przewodniczącym rady, namawiając na kompromisy czy inne rozwiązania. Nie doszło do tego porozumienia, więc dziś od rana zaczęliśmy szereg spotkań i konsultacji, na których ustaliliśmy warunki przejęcia tej opieki – zaznaczył w piątek starosta Leszek Bizoń. Starosta nie odpowiedział na razie na pytanie, czy liczba opiekunów w bursie będzie mniejsza. Na razie starostwo oddelegowało do koordynacji bursy swoich pracowników, ale niewykluczone, że dotychczasowi opiekunowie znajdą zatrudnienie w bursie.
Usamodzielnienie do końca marca
Co istotne, praca z aklimatyzacją osób z Ukrainy dalej będzie prowadzona przez miasto. – Te osoby, które będą chciały pozostać w Wodzisławiu, a wiemy, że wielu z nich będzie chciało pozostać, np. ze względu na pracę, czy dzieci, które chodzą do naszych szkół i przedszkoli, będziemy chcieli usamodzielniać i pomóc w znalezieniu mieszkania czy też wspólnych mieszkań. Wydaje nam się, że czas do 31 marca jest wystarczający, aby tym osobom pozwolić na łagodne usamodzielnienie – powiedziała wiceprezydent Izabela Kalinowska.
(ska)
Komentarz przewodniczącego Rady Miasta Dezyderiusza Szwagrzaka
Trudno komentować procesy myślowe Pana Prezydenta Kiecy. Pieniądze publiczne należy wydawać racjonalnie. Skoro swego czasu pod opieką miasta było prawie 200 obywateli Ukrainy i wtedy pilnowało ich 8 opiekunów (pomocy administracyjnych) co zapewne na tamten czas było uzasadnione, to po zasadniczym zmniejszeniu osób z Ukrainy do zaledwie 48, wypadało zmniejszyć również liczbę opiekunów. Skoro Pan Prezydent nad tym nie panuje, to Rada Miejska podjęła się zracjonalizowania wydatków zgodnie z art. 44 ust. 3 ustawy o finansach publicznych. Dlatego też dziwi nas to całe zamieszanie, jakie wokół tej sprawy zrobił Pan Prezydent Kieca. Może po prostu szuka tematu zastępczego, aby mieszkańcy nie pytali go, gdzie jest 30 mln złotych ? Mieszkańcom bursy ani przez chwilę nie groziło, że znajdą się na bruku. Dach nad głową i posiłek przez cały czas mamy i ich dzieci miały zapewniony. Problem, z jakim miała do czynienia Rada Miejska, to kwestia zatrudnienia w bursie aż 8 osób do obsługi, na co Pan Prezydent chciał przeznaczyć tylko od stycznia 2023 do końca marca 2023 166 tys. złotych. Uznaliśmy, że na obecną liczbę, tj. 48 mieszkańców bursy, 8 osób obsługi to zdecydowanie za dużo. Miasto mogło nadal prowadzić bursę, z tym że na innych zasadach. Na to nie chciał się zgodzić Pan Prezydent. W tej patowej sytuacji podjąłem rozmowy z Panem Starostą. I chcę mu podziękować za to, że w tak krótkim czasie zdecydował o realizacji tego zadania bez udziału Miasta. Teraz zadanie to będą musieli koordynować pracownicy Starostwa. Jestem przekonany, iż poradzą sobie z tym świetnie. W ten temat wkradła się polityka, a tak być nie powinno. Podkreślam jeszcze raz, mieszkankom bursy i ich dzieciom ani przez chwilę realnie nie groziła utrata dachu nad głową! Jeżeli przekazano im coś innego, to po prostu „zagrano nimi" w sposób niedopuszczalny. Radni nie ponoszą za to odpowiedzialności. Ale mimo to pragnę przeprosić te osoby. Zupełnie niepotrzebnie stworzono atmosferę zagrożenia, wprowadzając w błąd opinię publiczną, a przede wszystkim mieszkanki bursy. To nie powinno było się zdarzyć. Za to jednak nie odpowiada Rada Miejska. Polecam Panu Prezydentowi, aby zajął się pracą na rzecz miasta i jego mieszkańców, a nie uprawianiem polityki. Może wtedy mieszkańcy nie będą tracili szansy na 30 mln złotych na inwestycje przez brak jednego podpisu!
Najnowsze komentarze