Długi Odry nie zabiją. Wszystko w rękach udziałowców i miasta…
Z Marcinem Piwońskim, który od października tego roku objął funkcję prezesa zarządu Odry Wodzisław Śląski rozmawiamy o zastanej sytuacji, długu, kłopotach, motywacji i potrzebach w 2023 roku.
Szymon Kamczyk. –Zmiany, zmiany, zmiany. Co pan zastał, obejmując stanowisko prezesa zarządu?
Marcin Piwoński. – Niestety… początki po objęciu sterów nie były różowe… Na start przede wszystkim drużyna. Brak wyników i wysokie porażki, więc podjęliśmy próbę wyprowadzenia zespołu razem z trenerami – Trzeciakiem i Kłusem. 2 – 3 kolejki i niestety pożegnaliśmy się, bo nie było nawet światełka. Podkreślam, że razem z trenerem Trzeciakiem i Kłusem podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Po objęciu sterów przez trenera Haudera – przede wszystkim odżyła drużyna i chyba wszyscy zawodnicy którzy pozostali w klubie to potwierdzili. Choć nie zdobyliśmy wielu punktów, ale radość z gry, radość z treningów oraz wyniki grając mecze „na styku” pokazały, że to była dobra decyzja. Osobiście nienawidzę teorii nowej miotły, ale u nas zadziałał chyba efekt wszystkich działań, które podjęliśmy. Już tydzień po wyborach nowego zarządu zobaczyliśmy, że samobójstwem głównie ekonomicznym było zatrudniać osoby na takich warunkach – tutaj mówię o osobach, które przybyły do nas zza wschodniej granicy. Wielkim chyba sukcesem udało się w kilkanaście dni rozwiązać wszystkie kontrakty z tymi zawodnikami – przez co nie powiększaliśmy zaległości wobec sześciu najemców mieszkań.
– Potem była sugestia „ustawiania meczy”…
– Mija kilkanaście dni i kolejny pożar… dziennikarze śledczy wskazują na możliwy proceder „match-fixingu” – czyli procederu bukmacherskiego zawodników. Zamieszane miały być osoby z innych klubów zza wschodniej granicy – jednak w związku z tym prześwietlani staliśmy się i my gronie klubów w których było przeprowadzane śledztwo. Od pierwszego dnia współpracujemy z PZPN i wyspecjalizowanymi służbami śledczymi i osobiście jestem w ciągłym kontakcie by sprawę wyjaśnić. Przeprowadziliśmy analizy każdej straconej bramki w tej rundzie. Do tej pory absolutnie nic i nikomu nie można udowodnić i nie ma jakichkolwiek dowodów – więc, jak dla mnie, temat powoli zamykamy, aby nie myśleć już o przeszłości, a budować wszystko wokół przyszłości. Tutaj niestety wizerunkowo moim zdaniem bardzo niesłusznie dostaliśmy lanie, które znów musimy nadrabiać.
– Do normalności jeszcze chyba długa droga?
– Przyznaję, do wyjścia z „partyzantki”, głównie organizacyjnej, potrzebujemy jeszcze wielu, wielu tygodni. Przede wszystkim trzeba złapać oddech finansowy, bo niestety 1.10 gdzie faktycznie objęliśmy stery gdy konto klubowe było wyzerowane, a z szaf wychodzili kolejni obudzeni nową sytuacją wierzyciele… Tylko dzięki determinacji niektórych mniejszych udziałowców, cierpliwości nowych trenerów i zawodników udało się utrzymać na powierzchni do końca rundy.
Przez ostatnie 2 – 3 miesiące tak naprawdę w klubie bazujemy na emocjach, bo nikt w tym okresie od kierownika drużyny, członka zarządu, zawodnika, trenera czy prezesów nie otrzymał wypłat, ale już na święta ten temat po części został wyprostowany. Udało się 19.12.2022r. ostatecznie doprowadzić do rozliczenia Umowy sponsoringowej z miastem, przez co już na święta otrzymaliśmy „kroplówkę”, pozwalającą wypłacić część zaległości wobec urzędu skarbowego, zawodników oraz podwykonawców umowy, którzy wobec naszego klubu wykazali się cierpliwością za co chciałbym im serdecznie podziękować tutaj.
– Niektórzy komentują, że biorąc prezesurę w Odrze rzucił się pan z motyką na słońce…
– Oczywiście, że tak. Ale ktoś musiał się tego podjąć. Tutaj chodziłem na mecze, jeździłem po Polsce jako kibic, grałem przez kilka lat w drużynach młodzieżowych. Nie było i chyba nie ma w Wodzisławiu wielu kandydatów na prezesa, a nawet do pracy w samym zarządzie – jeśli są – niech skontaktują się.
Osobiście traktuję to jako wyzwanie. Wiem, jak funkcjonują kluby, na każdym szczeblu – nasz obecnie jest partyzantką, którą trzeba niewątpliwie ustabilizować i poukładać – tutaj też niewątpliwą ważną cechą są znów nieszczęsne finanse, bo w klubach nawet w niższych ligach pracują w zarządach i klubach w zdecydowanie większej liczbie osób i to zawodowo – my niestety z uwagi na brak finansów pracujemy w Odrze wszyscy „po godzinach” i na dłuższą metę nie ma absolutnie prawa tak wyglądać.
Dzięki działalności w klubie z niższej ligi przez 20 lat udało mi się poznać chyba wszystkich lokalnych działaczy sportowych oraz ludzi w strukturach związku. Wiem, że Odra może z wszystkimi pracować i może stać się liderem klubów wokoło, a najzdolniejsi piłkarze mogli tutaj grać i promować się. Chcemy być takim pomostem dla lokalnych zawodników, ale nie tylko i w takim modelu chcemy współpracować.
– Po zmianach w zarządzie i w drużynie szykują się kolejne?
– Bartek Socha już niedługo oficjalnie podejmie rolę doradcy zarządu i menadżera ds. sportowych. Ma on ogromne kontakty na Śląsku i nie tylko i zdecydowanie sprawdzi się w takiej funkcji. W modelu z trenerem Piotrem Hauderem i Bartkiem chciałbym by funkcjonowało to w projekcie na kilka lat.
– Jaki jest pana cel?
Odra, którą kieruję powinna złapać stabilność finansową, żeby pospłacać zaległości i mieć fundamenty. Umowa z miastem powinna być kilkuletnia, a nie zawierana z roku na rok. Bo w grudniu możemy dowiedzieć się, że w styczniu nie będzie pieniędzy. Tak nie może funkcjonować klub, który reprezentuje miasto, które ma w nazwie. Nie ważne, czy to piłka, siatkówka czy biathlon, koszykówka. Wszyscy mamy zawarte umowy na sezon od lata do lata. Musimy mieć zapewnienie finansowe na pewnym poziomie. Wtedy możemy zaplanować budżety, mówić o sekcjach i każdy może próbować się rozwinąć. Odra Wodzisław Śląski czy SWD Wodzisław bez zastrzyku z miasta mogą zgasić światło. Miasto jest naszym głównym sponsorem i jeśli powiedziało się A rok temu, powinno być to ciągnięte dalej.
– Mówi pan o stabilizacji, zatem ile ona kosztuje?
– Założeniem klubu w ramach strategii finansowej, zostawiając na razie ciągnący się ogon, niecały milion złotych potrzebny jest drużynom, aby dobrze reprezentować się w III lidze. Same wynagrodzenia to ok. 500 tys. zł rocznie. Przy budżecie na poziomie 1,2 mln zł spokojnie moglibyśmy utrzymać klub na powierzchni i spłacać zaległości. Juniorka mogłaby być finansowana z innych źródeł. Jeśli miasto dałoby radę przekazać klubowi tyle, ile udziałowcy, klub spokojnie może funkcjonować. Mamy sprzedane wszystkie 100 udziałów. Jeśli wszyscy udziałowcy z 2022 roku pozostaną z nami na rok 2023, osiągniemy z tego ponad pół miliona złotych. Mam nadzieję, że włączą się też kibice, bo z biletów też może być spory przychód. Liczba kibiców będzie rosła, jeśli klub wykaże stabilizację.
W perspektywie kolejnych lat chcemy wiązać się z małymi udziałowcami wspierającymi klub i jeśli uda sprzedać się kolejne udziały, a w 2023 uda się spłacić wszelkie zadłużenia, to w kolejnych latach możemy powoli uniezależniać się od miasta, bo sam osobiście uważam, że kluby, jak każde firmy, powinny same finansować się – jednak przy takiej obecnej polityce klubów na każdym szczeblu rozgrywek, nawet w klubach z najniższych lig głównie wobec piłkarzy, ale też organizacji samych rozgrywek, bez miasta nie jest to możliwe. Teraz wiem, że płaci się najlepszym zawodnikom nawet w ligach okręgowych na poziomie zarobków 3ligowej Odry Wodzisław – to choroba piłki nożnej w tym kraju – ale niestety trzeba w tym się obracać. Proszę zauważyć, jak chora jest również organizacja obecnych rozgrywek, gdzie jesteśmy zmuszeni przejeżdżać po ok 400km w jedną stronę na mecz i jak ogromny to koszt dla klubu. Nie powinno to tak wyglądać, ale nie ma na to teraz innego niestety pomysłu.
– A długi?
– Prowadzimy obecnie audyt klubu i pracujemy nad wyprostowaniem rachunkowości klubowej. Wkrótce już powinniśmy wiedzieć bardziej dokładnie na czym klub stoi. Szacunki mówią o 250-300 tys zadłużenia, co nie jest kwotą, która powinna doprowadzić do zamknięcia klubu. Dokładnie rok temu, w listopadzie 2021roku moim zdanie sytuacja była bardziej tragiczna. Nie mieliśmy pieniędzy nic, nie było udziałowców, nie było zawodników i trenera… Dzięki sprzedaży udziałów przez poprzednich właścicieli i przyjętemu modelowi opłaty miesięcznej za każdy udział (500zł miesięcznie za udział) udało się utrzymać na powierzchni.
– Widzi pan utrzymanie w III lidze?
– Bez dwóch zdań. Mimo zmian, prowadzimy rozmowy z niższych lig. Mam zaufanie do trenerów, którzy są bardzo ambitni. Przyjęliśmy strategię „chłopaków stąd”. Chcemy zatrudnić 5-6 zawodników, którzy oddają serce za klub. Jednak może się oczywiście zdarzyć tak, że przyjdą posiłki z innych stron – nie zamykamy się absolutnie i w obecnej sytuacji wszystkie ręce i nogi na pokład by 3 liga została w Wodzisławiu. Mamy z trenerami bardzo intensywny miesiąc po lidze w którym codziennie dzwonimy i próbujemy dogrywać transfery. Nie sprzyja temu sytuacja finansowa – ale nie jest tak źle, a może być nawet bardzo ciekawie jeśli wszystko uda się dograć tak jak planujemy. Potrzebna jest nam wszystkim cierpliwość.
– Czego się pan boi?
– Na pewno braku „kroplówki” z miasta oraz możliwych zmian we wsparciu udziałowców. W kuluarach pojawiają się komentarze, jakoby dwóch największych udziałowców chciało się wycofać ze wsparcia. Nie wiem, czy to prawda i co ewentualnie jest przyczyną. Liczę jednak na to, że jeśli faktycznie będą chcieli się wycofać, zrobią to honorowo, nie blokując swoich udziałów i oddając je za symboliczne kwoty w ręce kolejnych udziałowców, którzy chcą działać i ratować ten klub.
Jeśli ktokolwiek „wysypie” się z tego projektu (jakikolwiek udziałowiec, miasto czy kibice) wszystko inne może być zagrożone. Wierzę, że ten tercet będzie działał w 2023 roku stabilnie – przez co klub będzie umiał funkcjonować.
– Trochę na osłodę zapytam jeszcze o 100-lecie. Moim zdaniem wyszło doskonale! Co pan sądzi?
– 100-lecie w sierpniu pokazało, że zapotrzebowanie na piłkę i Odrę w Wodzisławiu Śląskim jest wśród mieszkańców duże. Ponadto kilkaset osób co dwa tygodnie pojawia się przy Bogumińskiej 8. Ostatnie spotkanie z osobami reprezentującymi władze centralne oraz z radnymi miasta i powiatu, gdzie otrzymaliśmy informacje o przesunięciach w budżetach, aby wodzisławski sport nie zginął pokazuje, że jeden człon wspomnianego tercetu może pozostanie z nami – czyli miasto. Projekt budżetu prezydenta nie przewidywał jakichkolwiek funduszy na sport. Podziękowania, zarówno za organizację 100-lecia oraz wsparcie codzienne działalności klubu muszę przekazać Stowarzyszeniu Odra SOCIOS, które już teraz również znajduje nowych potencjalnych udziałowców, którzy być może odkupią udziały i będą chcieli z serduchem wspierać Odrę, będącą „Dumą Wodzisławia Śląskiego”.
– Życzę zatem realizacji tych planów i utrzymania w III lidze!
– Dziękuję, nie poddajemy się, a kibiców prosimy o wsparcie i pojawienie się na meczach, na zapisywanie się do SOCIOS i realne wspieranie klubu. CAŁA ODRA ZAWSZE RAZEM, jak mawia klasyk z Bogumińskiej 8!
Pełna treść obszernego wywiadu w portalu Nowiny.pl!
Najnowsze komentarze