Niedziela, 29 grudnia 2024

imieniny: Dawida, Tomasza, Gosława

RSS

Czy Musiolik zachowa pozycję króla strzelców IV ligi?

26.04.2022 00:00 sub

PIŁKA NOŻNA Z dotychczasowym królem strzelców IV ligi Sławomirem Musiolikiem z Unii Turza Śląska rozmawiamy o ostatnich spotkaniach, planach sportowych oraz sobotniej kontuzji.

Zbigniew Harazim. – Czy sobotnia kontuzja zaważy na dalszych rozgrywkach w tym sezonie?

Sławek Musiolik. – Miejmy nadzieję, oby nie. Pierwsze wyniki są w miarę optymistyczne, lecz muszę wykonać dodatkowe badania, po których wszystko będzie wiadomo. Głęboko wierzę w to, że jeszcze uda się zagrać w tym sezonie.

– Jaką wstępną diagnozę postawili lekarze?

– Skręcenie stawu kolanowego w zakresie MCL z naciągnięciem.

– Czy do kontuzji doszło podczas starcia, czy złego ustawienia nogi?

– Niestety poniekąd jestem sam sobie winny, ponieważ do kontuzji doszło podczas starcia, które należało odpuścić. Uderzyliśmy z rywalem w tym samym czasie w piłkę, w sytuacji z której nic by nie wynikło. Należało odpuścić w tej sytuacji.

– Przejdźmy teraz do tych lepszych rzeczy. A mianowicie, ile to już strzelonych bramek w tym sezonie?

– W tym sezonie to już 22 bramki, mój najlepszy dotychczas wynik w przygodzie z piłką. Bardzo liczę na to, że będę go mógł powiększyć i przypieczętować koronę króla strzelców. To tylko 4. liga, ale zawsze miło zdobyć taki tytuł.

– Czy czuje Pan oddech na plecach Arkadiusza Suchińskiego rywala z Unii Książenice, który ma już 15 bramek na koncie?

– Wiadomo, przy mojej zakładanej absencji w następnych meczach, muszę go odczuwać. Lekki zapas nad Arkiem posiadam, zapowiada się ciekawa rywalizacja, lecz mam nadzieje ze wrócę i będę mógł swój dorobek powiększyć.

– Jaki okres absencji Pan przewiduje?

– Obstawiam, że najbliższe dwa, trzy mecze opuszczę, z tym że to bardzo optymistyczny scenariusz. Poczekajmy na dokładniejsze badania i wtedy wszystko będzie wiadomo. Potrzebuję opinii specjalisty.

– Jakie były najciekawsze spotkania w ostatnich tygodniach, jakie rozegrała Unia?

– Mecze z Unią Książenice i Podbeskidziem pokazały, że jesteśmy na prawdę mocnym 4-ligowym zespołem. Spotkanie z Czechowicami u siebie było trudnym spotkaniem, ponieważ cierpieliśmy przez większość meczu, a jednak potrafiliśmy go wygrać.

– A ja zapytam o pucharowy mecz z Unią Racibórz, jak wiemy w bardzo niekorzystnych warunkach, ale wygrany. Jak wspomina Pan to spotkanie?

– To było trudne spotkanie, Unia Racibórz to najlepszy zespół w okręgówce. Wiedzieliśmy czego się spodziewać po tym zespole, ponieważ w styczniu mierzyliśmy się w sparingu. W pierwszej połowie mieliśmy sytuacje na strzelenie bramek, gdybyśmy je wykorzystali to szybciej zamknęlibyśmy ten mecz. Natomiast w drugiej połowie otworzył się worek z bramkami i mogliśmy się cieszyć z pucharu. Trzeba również pamiętać, że Unia miała swoje sytuacje i gdyby je wykorzystała, to mecz mógłby się potoczyć całkiem inaczej.

– Faktem jest to, że boisko w Nieboczowach jest jednym z lepszych na rozgrywanie spotkań, lecz godzina meczu oraz oświetlenie też pozostawiały wiele do życzenia...

– Boisko w Nieboczowach jest jednym z lepszych w okolicy, jak nie najlepszym. Nie narzekaliśmy na warunki, bo na to nie mamy wpływu, warunki były takie same dla obu drużyn. Skupiliśmy się na grze i potrafiliśmy wygrać ten mecz. Zawsze fajnie wygrać puchar.

– Wróćmy do sytuacji w tabeli. Subiektywnie, jak widzi Pan pozycję w tabeli swojej drużyny?

– Myślę, że odzwierciedla obraz naszej drużyny. Chcemy zakończyć sezon na podium, wiadomo, gdyby nadarzyła się okazja wygrać ligę, to byśmy to chętnie zrobili i zagrali w barażu. Pamiętajmy jednak, że przegraliśmy bezpośrednio obydwa mecze z zespołem z Tychów, który był poza naszym zasięgiem i myślę, że na spokojnie wygra te ligę i powalczy w barażach. Nam zostaje powalczyć o 2. miejsce w lidze, bo Bełk jest w naszym zasięgu i pokonaliśmy ich na jesień u siebie, lecz musimy się też oglądać za siebie, ponieważ czujemy już oddech rywali na plecach.

– 9 kolejek do zakończenia. Czyli cel oraz przekaz jest jasny w klubie. Walczyć o największe cele?

– Tak myślę, po to się gra w piłkę, żeby walczyć o najwyższe aktualnie możliwe cele. Zawsze lepiej skończyć sezon na podium niż miejscu 10. Będziemy walczyć do końca. Nie składamy broni.

– Jakie są Pana cele związane z karierą piłkarza? Czy Unia Turza to „chwilowy” przystanek?

– Nie będę ukrywał, że w Turzy czuję się znakomicie, niczego mi nie brakuje. To mój 3. sezon w Unii, normalnie chodzę do pracy, a po niej, jak każdy w naszej drużynie, chodzę na treningi. Natomiast gdybym dostał propozycję z wyższej ligi, to zastanowiłbym się nad nią, to chyba normalne dla kogoś kto gra w piłkę, ale tak jak mówię, nie myślę o tym. Skupiam się na Unii Turza, a czas pokaże. Aktualnie najważniejsze jest zdrowie i modlę się o to, żeby moja kontuzja nie była poważna i mam nadzieję, że będę mógł wrócić jeszcze do ligowego grania w tym sezonie.

– Proszę zdradzić, czy takie oferty z wyższych lig już się pojawiały?

– Nie z tych największych, to tylko 4 liga nie wszyscy tutaj zaglądają. Kiedyś było mi dane pograć na trochę wyższym poziomie i to miłe doświadczenie, chciałoby się tam wrócić i jakoś zaznaczyć. Co do ofert, to myślę, że aktualnie to nie jest najważniejsze przy mojej obecnej sytuacji. Jakieś sygnały się może pojawiały, ale to wszystko schodzi na boczny plan. Liczy się teraz zdrowie i powrót na boisko, żeby pomoc Unii w zajęciu jak najwyższego miejsca w tabeli.

– Wyższe cele, to było wypożyczenie do Zagłębia Sosnowiec oraz Rozwoju Katowice, jak wspomnienia z tamtego okresu? Czy było ciężko się przebić do podstawowego składu?

– Bardzo miło wspominam tamten okres. Jeśli odchodzi o Zagłębie Sosnowiec to było moje pierwsze zderzenie z „większą” piłką. To była mocna drużyna, która walczyła o awans do 1. ligi. Trudno było się przebić do składu. Poszedłem na wypożyczenie do Nadwiślana Góra oraz Polonii Bytom. Tam grałem dwa sezony w 2 lidze. Rozwój Katowice to również miły okres, walczyliśmy wtedy o utrzymanie. Trenerzy Koniarek i Bosacki mi zaufali, bardzo fajny klub i zawsze to miło będę wspominał, pomimo tego, że nie zdołaliśmy się utrzymać. W debiucie zdobyłem dwie bramki, fajne uczucie. Spotkałem dużo fajnych osób w swojej przygodzie na piłkarskim szlaku. Szkoda, że nie udało się utrzymać na tym poziomie. Może jeszcze będzie dane mi tam wrócić kto wie.

– Czym zajmuje się Pan na co dzień, jeżeli to nie tajemnica?

– Pracuję w rodzinnej firmie – hurtowni gastronomicznej w Wodzisławiu.

– Rozpoczęcie kariery sportowej to Forteca Świerklany. Czy inny klub był brany pod uwagę jako początek bazy dla rozwoju osobistego?

– Pochodzę ze Świerklan, naturalna koleją rzeczy było to, że razem z kolegami poszliśmy na pierwsze treningi i złapałem bakcyla do piłki. W czasach juniorskich spędziłem jeszcze sezon w Odrze Wodzisław. W późniejszym okresie była jeszcze oferta z ROWu Rybnik w czasach gimnazjum i liceum. Natomiast nie skorzystałem i zostałem w Świerklanach. Bardzo szybko trenowałem z seniorami i w wieku 16 lat było mi już dane grać wtedy w 4-ligowej Fortecy Świerklany.

– Kto Pana zainspirował piłką nożną? Czy może to przyszło samo, jak marzenie wielu chłopców?

– Myślę że to samo przyszło, w domu tata zawsze oglądał piłkę w telewizji i również mnie to ciekawiło. Od małego kopałem piłkę.

– Czy pensje w IV lidze są zadowalające dla zawodników?

– Ciężko mi się wypowiadać na ten temat, myślę że to indywidualna sprawa dla każdego zawodnika i rozmów z klubami. Dla jednego może to być dużo, dla innego mało. Nie zapominajmy, że to poziom amatorski.

– Można traktować to jako dodatek do pracy zawodowej?

– Tak, można łączyć przyjemne z pożytecznym. Dla wielu to hobby, a przy tym mogą dołożyć z tego jakiś grosz do domowego budżetu.

– Jest Pan młody, lecz czy z końcem kariery Forteca Świerklany będzie ostatnim klubem?

– Może byłoby fajnie tak na zakończenie, kto wie, co czas przyniesie, ale aktualnie ciężko składać takie deklaracje. (śmiech)

– Jakieś motto życiowe?

– Hmm, raczej wolałbym aktualnie sobie życzyć zdrowia, a reszta się ułoży. Zdrowie jest najważniejsze, a wtedy do reszty można dojść własnymi siłami.

– Tak to jest podstawą w funkcjonowaniu i realizowaniu celów. To na sam koniec pytanie o marzenia związane z piłką nożną...

– Zostańmy może jeszcze przy ziemskich marzeniach i wybicie się do ekstraklasy, kto wie może akurat warto marzyć.

– W takim razie dziękuję za rozmowę.

– Dziękuje również, pozdrawiam.

  • Numer: 17 (1118)
  • Data wydania: 26.04.22
Czytaj e-gazetę