Niedziela, 29 grudnia 2024

imieniny: Dawida, Tomasza, Gosława

RSS

Mieliśmy dwa Stary i Warszawę – wspomnienia początków PSP w Wodzisławiu

29.03.2022 00:00 sub

WODZISŁAW ŚL. W tym roku obchodzony jest jubileusz 30-lecia istnienia Państwowej Straży Pożarnej. Jest to okazja do wspomnień i refleksji na temat zmian, które zaszły w pożarnictwie. Naszym rozmówcą jest starszy ogniomistrz w stanie spoczynku Henryk Rassek, emerytowany dowódca zmiany Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim.

Fryderyk Kamczyk: – Jak zaczęła się Pana zawodowa przygoda z pożarnictwem?

Henryk Rassek: – Pożarnictwem interesowałem się od wielu lat zanim zacząłem służbę zawodową. Należałem do miejscowej OSP Zawada. Pasjonowałem się starszymi strażakami, którzy z narażeniem życia porzucają wszystko i biegną do remizy aby ratować życie i mienie ludzi. W roku 1976 zacząłem służbę w straży zawodowej w Wodzisławiu Śląskim, jednostka mieściła się w obecnym budynku Państwowej Straży Pożarnej. Był to budynek jak na ówczesne standardy bardzo nowoczesny, zaprojektowany zgodnie z obowiązującymi wówczas wytycznymi. Chodziło o to aby siedziba była oddalona od centrum miasta, nie znajdowała się zbyt blisko drogi głównej oraz posiadała lekkie pochylenie przy wyjeździe samochodów z garażu. Ta ciekawostka techniczna była związana z tym, że auta czasem nie odpalały.

– Jakimi samochodami dysponowała wtedy straż?

– Z dzisiejszego punktu widzenia jest to niewyobrażalne również dla młodszych stażem strażaków zawodowych, ale wtedy mieliśmy do dyspozycji dwa średnie samochody gaśnicze Star i samochód operacyjny marki Warszawa. Jeden z samochodów gaśniczych posiadał autopompę i motopompę, zaś drugi wyposażony był jedynie w motopompę. Każdy posiadał 2 tysiące litrów wody.

– Co mieliście na indywidualnym wyposażeniu?

– Tutaj sytuacja była również ciekawa. Każdy strażak miał mundur typu moro i buty skórzane. Nie trudno sobie wyobrazić co działo się kiedy np.: strażak został polany wodą. Był cały mokry, gdyż nie był to mundur wodoodporny. Ponadto posiadaliśmy pasy parciane, toporki, które były dość wielkie i bardzo przeszkadzały i oczywiście hełmy chroniące głowę. Jeżeli zaś chodzi o ochronę dróg oddechowych podczas akcji to używane były aparaty tlenowe, dziś używane są powietrzne. Były to aparaty z obiegiem zamkniętym używane przez ratowników górniczych. Maski do aparatów były dość małe, a na szybie umieszczona była mała wycieraczka podobnie do szyby w samochodzie. Podczas akcji pojawiała się para utrudniająca widoczność. Mieliśmy również latarki górnicze. Łączność praktycznie była bardzo słaba.

– Do jakich zdarzeń była dysponowana ówczesna zawodowa straż i jakie zmiany z czasem następowały?

– Straż Pożarna gasiła głównie pożary, czasem była też dysponowana do innych zdarzeń, nie braliśmy jednak udziału w wypadkach tak jak teraz. Pamiętam moją pierwszą akcję, byłem krótko po kursie podstawowym, który odbyłem w ośrodku szkoleniowym w Raciborzu. Zostaliśmy zadysponowani do pożaru piekarni, tak przynajmniej wynikało ze zgłoszenia. Na szczęście okazało się że pali się tylko jakieś składowisko poza budynkiem samej piekarni. Później w miarę upływu lat straż pożarna zaczęła się rozwijać. Dostaliśmy ciężkie samochody gaśnicze Jelcz, które miały na wyposażeniu 6 tyś litrów wody, było to bardzo ważne podczas gaszenia dużych pożarów np.: domów, stodół, lasów czy traw. Sieć hydrantów nie była wtedy tak rozwinięta. W wielu miejscowościach nie było wodociągów. Musieliśmy radzić sobie własnymi siłami. Z czasem samochód Warszawa zastąpił Fiat, zmieniał się również sprzęt. Ciekawym elementem była również zmiana w składach osobowych. Pojawiła się bowiem możliwość odbycia służby wojskowej w straży pożarnej. Taki strażak nazywał się junakiem, służył przez półtora roku w trybie 24/24 czyli 24 godziny był w jednostce zaś 24 godziny w domu. Miało to swoje plusy i minusy. Plusem było zwiększenie ilości strażaków biorących udział w akcji, zaś minus polegał na tym, że wśród tych osób były i takie, które nie miały serca do pożarnictwa, nie chciało im się działać, chcieli tylko „odbębnić” służbę wojskową. Mimo to wielu z tych ludzi związało później swoje życie zawodowe z pożarnictwem awansując do bardzo wysokich stopni i funkcji.

– Co zmieniło się po przekształceniu straży zawodowej w Państwową Straż Pożarną?

– Od 1 lipca 1992 funkcjonować zaczęła Państwowa Straż Pożarna. Była to ogromna zmiana. Jednostki zostały wyposażone w nowy sprzęt. Straż pożarna otrzymała nowe zadania, od tej pory braliśmy udział w działaniach związanych ze zdarzeniami drogowymi, dostaliśmy specjalny lekki samochodów ratownictwa technicznego wyposażony w odpowiedni sprzęt jak: nożyce hydrauliczne czy sprzęt medyczny. Kolejnym elementem działania straży co wynika z ustawy jest ratownictwo chemiczne, również taki sprzęt otrzymaliśmy. Obecnie straż pożarna wzywana jest do wielu zdarzeń które są bardzo odległe od gaszenia pożarów. Jest to bardzo dobrze wyposażona i wyszkolona formacja, która cieszy się największym zaufaniem społecznym gdyż nigdy nie odmawia pomocy.

  • Numer: 13 (1114)
  • Data wydania: 29.03.22
Czytaj e-gazetę