Rządowe obniżki podatków i podwyżki płac uderzą w samorządy
Od nowego roku czeka nas zapewne fala podwyżek podatków i opłat lokalnych. Powód? Samorządy i to niemal wszystkie, mają problemy z dopięciem budżetów na 2020 r. Jak tłumaczą samorządowcy, również ci, którzy dalecy są od zwyczajowej krytyki obecnych władz państwa polskiego, to efekt działań rządu.
POWIAT Samorządowcy w całym kraju wskazują głównie na dwie sprawy, które przyprawiają ich o potężny ból głowy: zagwarantowane przez rząd podwyżki płac w oświacie oraz rosnąca pensja minimalna (również regulowana przez rząd), a także wprowadzenie w życie obniżki podatku PIT z 18 do 17% oraz wprowadzenie zerowej stawki podatku PIT dla osób do 26 roku życia. Przypomnijmy, że spora część dochodów samorządów, to udział właśnie w podatku PIT, przekazywany im z budżetu państwa. Obniżka wpływów z PIT do budżetu państwa oznacza zarazem obniżkę tych wpływów do budżetów samorządów. - Obniżony PIT, wyższe koszty uzyskania przychodu, zwolnienia dla młodych z podatku, to wszystko powoduje, że według szacunków w przyszłym roku w budżecie Wodzisławia Śląskiego będzie o 7 mln zł mniej – wylicza Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śl.
Mniejsze wpływy, a wydatki większe
Mniejszy wpływ z PIT-u to nie jednak nie jedyne zmartwienie samorządowców. Przy mniejszych wpływach, miasta i gminy mają wyższe wydatki, związane głównie z rosnącymi pensjami. Szczególnie na najniższych stanowiskach administracyjnych, jak również w przypadku stanowisk obsługi (sprzątaczek, woźnych, palaczy) samorządy wypłacają pracownikom z reguły właśnie minimalną pensję. Skoro ta jest podnoszona, to samorządy również muszą ją podnieść dla swoich pracowników. - Wzrost płacy minimalnej wymusza na naszym samorządzie znalezienie dodatkowych 800 tys. zł. Nie mam nic przeciwko wzrostowi płac. To ogromnie ważne, by ludzie mogli godnie zarabiać na swoje życie. Cieszy mnie każda poprawa w tym zakresie. Bardzo martwi mnie jednak taki brak odpowiedzialności ze strony rządu. Bo za obietnicą dla ludzi i nakazem podniesienia płac nie idą wystarczające środki dla samorządu – uważa prezydenta Wodzisławia. Kieca kojarzony jest jako lokalny polityk sprzyjający dzisiejszej opozycji parlamentarnej, stąd część osób może odnieść wrażenie, że jego narzekania są elementem walki politycznej. Tyle, że podobne odczucia jak prezydent Wodzisławia, mają praktycznie wszyscy samorządowcy w powiecie wodzisławskim. Ba niemal w całym kraju. - Daleki jestem od udziału w walce politycznej, bo nie to jest moim zadaniem jako samorządowca. Natomiast zmiany, które wprowadził rząd przyniosły samorządom spore problemy – przyznaje Daniel Jakubczyk, wójt Gorzyc. Przed sporymi wyzwaniami stoi Powiat Wodzisławski, który jest organem prowadzącym dla szpitala. Jak poinformował Krzysztof Kowalik, dyrektor PPZOZ w Rydułtowach i Wodzisławiu, samo podniesienie płacy minimalnej tylko w PPZOZ dla budżetu szpitali oznacza wzrost wydatków o około milion złotych rocznie. A to oznacza jedno, większą stratę dla szpitala, za pokrycie której odpowiada powiat.
Droga oświata
Bo obniżka wpływów z PIT przy jednoczesnej podwyżce płacy minimalnej to nie jedyny kłopot samorządowców. Spory ból głowy przysparza im oświata. Podwyżka płac dla nauczycieli, przy jednocześnie praktycznie nie zmienionej, albo tylko ledwie podwyższonej subwencji oświatowej oznacza jedno: że samorządy będą musiały w przyszłym roku wydać na oświatę z własnego budżetu znaczenie więcej niż w latach poprzednich. - Środki z budżetu państwa na oświatę są niewystarczające. Już wiemy, że z własnego budżetu musimy dołożyć parę milionów więcej niż w ubiegłym roku. Zgodnie z planem oświata w mieście ma nas kosztować w przyszłym roku ponad 63 mln zł. Rząd przekaże nam subwencję w wysokości 31,8 mln zł. Reszta? Musimy ją znaleźć, bo nie wyobrażam sobie, by zabrakło nam środków na wypłaty dla około 1,5 tysiąca pracowników placówek przedszkolnych i szkolnych – wylicza prezydent Mieczysław Kieca. W tym roku subwencja oświatowa pokrywa 60% wydatków, jakie przeznacza Wodzisław na oświatę. W roku 2020 ma to być już tylko 50,5%. Podobnie wygląda sytuacja w innych jednostkach samorządu terytorialnego. Np. gmina Godów ma otrzymać subwencję oświatową wyższą o około 550 tys. zł niż w roku bieżącym, ale wydatki na pensje dla nauczycieli i pracowników administracyjnych szkół mają wzrosnąć o ponad 1,2 mln zł. W więc tylko do oświaty dopłaci do najmniej 650 tys. zł więcej niż przed rokiem.
Będą cięcia
Przesunięcie środków na oświatę oraz na wyższe pensje pracowników samorządowych, spowoduje, że pieniędzy zabraknie gdzie indziej. Tym bardziej, że rosną też koszty np. dostaw energii dla samorządów. Gminy będą więc musiały ciąć wydatki, głównie na inwestycje. To zaś może spowodować problem z wydawaniem środków unijnych. - Samorządy nie będą w stanie wydawać unijnych dotacji, bo zwyczajnie zabraknie w naszych budżetach środków na wkłady własne do unijnych projektów – mówi Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. By zrealizować najważniejsze z inwestycji zaplanowanych na najbliższe lata, część gmin będzie musiała zaciągnąć większe kredyty. Ale nie wszystkie samorządy mogą sobie pozwolić na dalsze zadłużanie. Prezydent Wodzisławia zapewnia, że ze środków unijnych na najważniejsze programy nie zrezygnuje. - Na ich likwidację nie możemy sobie pozwolić. Ale już mniejsze zadania? Takie jak lokalne drogi, chodniki, place zabaw i tym podobne? Na nie pieniędzy będzie brakowało – mówi Mieczysław Kieca. - Trudno mi nawet o tym mówić, ale być może, tak jak wiele innych samorządów, staniemy przed koniecznością znacznego ograniczenia zadań związanych z tworzeniem życia kulturalnego czy sportowego w mieście – dodaje włodarz Wodzisławia.
To prognozy
Choć uczciwie trzeba zaznaczyć, że nic nie jest do końca pewne, a samorządowcy wskazują na pewną tendencję. - Proszę pamiętać, że mówimy o projektach budżetów i prognozach wpływów. Projekty budżetów mają to do siebie, że mało kiedy są w 100% zrealizowane. Również prognozy wpływów nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością – mówi Beata Kałusek, skarbnik gminy Godów. Na przyszły rok w budżecie Godowa planowane jest pozyskanie w formie kredytu 7,5 mln zł, ale czy to będzie tyle czy mniej lub więcej, na ten moment trudno powiedzieć. Dość powiedzieć, że w tym roku gmina też miała zaciągnąć kredyt na inwestycje, a ostatecznie okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Bo udało się sprzedać działki inwestycyjne, a wpływy w podatku PIT były wyższe niż prognozowano.
Podatki w górę
Do 15 listopada włodarze gmin i miast zgodnie z prawem musieli przedłożyć radom gmin i miast oraz Regionalnym Izbom Obrachunkowym projekty budżetów na 2020 r. W związku z opisanymi wyżej problemami, wiele samorządów założyło w projektach budżetu podwyżki podatków i opłat lokalnych na 2020 r. Np. Gorzyce, w których podatki i opłaty lokalne nie były podwyższane od 5 lat, a przez to były najniższymi w powiecie, tym razem podwyżkę zaplanowały. I to znaczną, w wielu przypadkach do maksimum. Podatek od budynków mieszkalnych wynosi obecnie 0,71 zł za metr kwadratowy. A w projekcie uchwały o podatkach na 2020 r., która będzie głosowana pod koniec listopada zapisano stawkę 0,81 zł. To wzrost o 14%! Podatek od budynków zajętych pod działalność gospodarczą obecnie wynosi 18,69 zł i jest najniższy w powiecie. Po zmianach ma wynieść 21,49 zł. To wzrost o blisko 15%. Podatek gruntowy wzrośnie z obecnych 0,32 zł do 0,37 zł za metr, a w przypadku gruntów na których prowadzona jest działalność gospodarcza z 0,84 zł do 0,95 zł za metr kwadratowy. Ludzie mocniej złapią się za kieszenie nie tylko w Gorzycach.
Podwyżka szykuje się także w Wodzisławiu Śląskim. Tak przynajmniej wynika z przygotowanego przez prezydenta i urzędników projektu uchwały. Tu sytuacja jest o tyle ciekawa, że już rok temu pomiędzy prezydentem a większościową koalicją w radzie miasta, która stoi w opozycji do prezydenta, doszło do rozbieżności w temacie wysokości stawek podatku od nieruchomości. Prezydent chciał podwyżki, koalicja obniżki. Ostatecznie większość radnych zagłosowała za obniżką. Jak będzie teraz? Trudno przewidzieć. Widać jednak, że propozycja urzędu jest taka, by podatki wzrosły do maksimum. Dla przykładu – stawka za grunty zajęte pod działalność gospodarczą wynosi 0,90 zł za metr kwadratowy. Zgodnie z propozycją prezydenta - ma być podwyżka do 0,95 zł. Obecnie stawka za budynki mieszkalne to 0,77 zł, a budynki zajęte pod działalność gospodarczą 22,99 zł. Ma być odpowiednio wzrost do 0,81 zł i 23,90 zł. Również inne gminy szykują podwyżki podatków o różnej skali. W Godowie mówi się o podwyżce 5-procentowej, choć do tej pory stawki podatków podwyższane były jedynie o stopę inflacji, a więc o niespełna 2%. Ale np. powiaty już nie mają takich możliwości zwiększenia dochodów własnych. -Nadchodzący rok, ale też kolejne, jeśli się nic nie zmieni w polityce rządu, będą w powiecie stały pod znakiem ograniczania do minimum wszelkich wydatków bieżących. Oznacza to zmniejszenie nakładów na oświatę, zamrożenie, a może i zmniejszenie wydatków na wynagrodzenia. Zdecydowanie spowolnią też inwestycje, a możliwość pozyskiwania środków zewnętrznych jest zagrożona. Jeżeli nie będziemy mieli zdolności kredytowej, nie będziemy realizować żadnych nowych inwestycji. Jeśli nie będziemy mieli środków na wkład własny, nie będziemy wnioskować w projektach unijnych - nie kryje obaw Leszek Bizoń, wodzisławski starosta.
Samorządy liczą na rekompensaty
O swoich obawa samorządowcy rozmawiali w czasie kampanii wyborczej do parlamentu z licznie odwiedzającymi nasz region kandydatami. Na spotkaniu z niektórymi włodarzami gmin powiatu wodzisławskiego, które w trakcie kampanii odbyło się w Wodzisławiu, minister Jarosław Gowin miał powiedzieć samorządowcom, że nadchodzący rok rzeczywiście będzie trudny, ale kolejne powinny być lżejsze. Samorządowcy nie bardzo jednak w te zapowiedzi wierzą, bo brak konkretów. A i z rządu nie płynęły dotąd zbyt koncyliacyjne komunikaty. Podczas dyskusji, która odbyła się 30 października na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Paweł Szefernaker, ówczesny wiceminister MSWiA powiedział odnośnie rosnących wydatków samorządów na oświatę: - Dzisiejsza dyskusja jest przede wszystkim efektem sytuacji, jaką mieliśmy w państwie w miesiącach marzec-maj (strajk nauczycielski – przyp. red.). Dziś słyszę o odpowiedzialności, o tym, że razem jako rząd i samorząd odpowiadamy za kwestie związane z edukacją. Ja bardzo chętnie przypomnę państwu cytaty z wypowiedzi medialnych z marca, kwietnia i maja. Wiele osób (samorządowców – przyp.red.) w sposób wręcz ofensywny wobec rządu popierało postulaty nauczycieli. Wtedy nie słyszałem o odpowiedzialności, ale to, że potrzebne są drakońskie podwyżki dla nauczycieli – mówił Szefernaker, cytowany przez Dziennik Warto Wiedzieć.Artur Marcisz
Najnowsze komentarze