Ks. Rudolf Krakowczyk – duszpasterz ludzi gór
Ksiądz Rudolf Krakowczyk SCJ (imię zakonne Kazimierz) urodził się w Pszowie 5 października 1933 r. Jego dziadek był powstańcem śląskim, a ojciec Bernard i brat Zygmunt górnikami. Ojciec zmarł tragicznie na kopalni w 1954 r. Mama Anna (z d. Sowa) pochodziła z Pszowa, zmarła w 1978 r. Dzieciństwo spędził w rodzinnym mieście, gdzie najpierw uczęszczał do IV klasy szkoły niemieckiej, a od V do VII klasy uczył się w szkole polskiej.
1 września 1948 roku zgłosił się do seminarium prowadzonego przez zgromadzenie sercanów w Płaszowie. Poznał je przez kuzyna – Henryka Krakowczyka, który już był jego uczniem. Po dwóch latach nauki zdecydował się wstąpić do Zgromadzenia, kontynuując naukę w jego placówkach, a także u dominikanów w Krakowie. 29 czerwca 1959 roku przyjął w Krakowie w Kościele Bożego Ciała z rąk biskupa Karola Wojtyły świecenia kapłańskie. Prymicje w rodzinnym Pszowie odbyły się 5 lipca 1959 roku, a kazanie wygłosił ks. Stanisław Nagy.
Świeżo wyświęcony ksiądz został skierowany do małego seminarium na „Lachówce” w Mszanie Dolnej, gdzie uczył łaciny, a od 1961 do 1963 roku pomagał w biurze dla dobroczyńców w Płaszowie. Prawdziwie duszpasterską pracę rozpoczął w 1964 r. jako wikary w parafii w Węglówce (dziś powiat myślenicki). W kolejnych latach pracował także w parafiach w Stadnikach, Płaszowie i w Chmielowie. W 1971 roku jego stałą pracę duszpasterską przerwały poważne kłopoty zdrowotne. Powrócił wtedy na pewien czas do domu rodzinnego, a także pomagał dorywczo w duszpasterstwie w Pliszczynie, Mychowie i w Chmielowie. Ze względu na swe uzdolnienia artystyczne zajmował się m.in. wykonywaniem dekoracji w kościołach, afiszy liturgicznych, a w Chmielowie założył nawet drużynę piłkarską.
W 1973 roku znalazł się w parafii w Stadnikach, gdzie mieściło się seminarium sercanów, w którym wcześniej odbywał postulat i nowicjat. Stamtąd od czasu do czasu wyruszał w stronę najwyższego szczytu Gorców – Turbacza, który, jak wspominał, urzekł go od pierwszego wejrzenia. Kiedy w 1978 roku kardynał krakowski Karol Wojtyła został papieżem, miejscowi górale chcieli upamiętnić to wydarzenia i na tutejszej Polanie Rusnakowej planowali postawić kaplicę dedykowaną ojcu świętemu. Ksiądz Krakowczyk był już znany w tym miejscu, a jego duszpasterzowanie wśród „ludzi gór” i turystów rozpoczęło się od pamiętnej mszy świętej, którą odprawił w rocznicę odzyskania niepodległości 11 listopada 1978 roku przy Kapliczce Partyzanckiej pod Turbaczem dla uczestników sympozjum przewodników beskidzkich.
Zapowiedziana na czerwiec 1979 roku pielgrzymka papieża Jana Pawła II do Polski stała się impulsem do zbudowania w tym miejscu kaplicy. Autorem pomysłu był Czesław Pajerski z Nowego Targu, który otrzymał od władz jedynie pozwolenie na zbudowanie stodoły na siano. Wzniesiona w szybkim tempie szopa okazała się kaplicą zbudowaną na planie krzyża Virtuti Militari i została dedykowana przez górali papieżowi, jako miłośnikowi górskich wędrówek, którzy chcieli w ten sposób uczcić wybór kardynała z Krakowa na Stolicę Piotrową. Oczywiście władze wkrótce zorientowały się, że szopa nie jest szopą i zapieczętowały budynek.
Ksiądz Krakowczyk, który już wtedy mieszkał w zakopiańskim domu sercanów (gdzie był też radnym i wicerektorem) został pierwszym „proboszczem” Kaplicy Papieskiej. Szybko wprowadził zwyczaj odprawiania mszy świętej od maja do października (w niedziele, a później też w soboty), czym faktycznie rozpoczęło się jego regularne duszpasterstwo wśród górali i turystów. Najpierw co tydzień wchodził na Turbacz, potem zamieszkał w bacówce nieopodal kaplicy, albo zatrzymywał się w schronisku, zwłaszcza zimą, gdy odprawiał pasterkę, w sylwestra i Trzech Króli. Później dorobił się własnej chałupy na skraju lasu, dzięki pomocy parafii z Waksmundu. W ostatnich latach, gdy był już słaby, dowożono go na polanę autem.
Poza sezonem mieszkał w domu zakonnym w Zakopanem.
Gazdę w sutannie spod Turbacza odwiedzali turyści z Polski i z całego świata. Częstym gościem był ks. prof. Józef Tischner, który przy powstałym obok kaplicy ołtarzu z kamieni do 1997 roku wygłaszał słynne kazania o „ślebodzie” (wolności). Przy Kaplicy Papieskiej ksiądz Krakowczyk założył Kapliczkę Partyznacką, w której zbierał różne patriotyczne symbole, upamiętniające m.in. walczący w Gorcach odział partyzancki Józefa Kurasia „Ognia” i innych poległych za wolną Polskę. W 1990 roku, na prośbę Aeroklubu Tatrzańskiego, został mianowany przez kurię krakowską kapelanem Aeroklubu.
Co roku, od maja do października opiekun kaplicy dyżurował przy niej, aby każdy turysta przechodzący „papieskim szlakiem” mógł wejść do środka, pomodlić się, porozmawiać. Był rozpoznawalny dzięki charakterystycznej „kamedulskiej” brodzie. Choć coraz bardziej trapiły go choroby, mało było takich dni, gdy musiał go ktoś zastępować w obowiązkach. Gdy już dochodził do osiemdziesiątki, martwił się, że nie będzie miał następcy, bo życie w bacówce, bez prądu, bieżącej wody, Internetu i innych wygód nie wszystkim odpowiada. Mówił: „Największą moją troską jest to, co będzie dalej z atmosferą tego miejsca, z Kaplicą Partyzancką, gdy mnie nie będzie. Czy usłyszymy kazanie na polanie pod Turbaczem? Całe swoje serce wkładam w kapłaństwo.”
Ksiądz Rudolf Krakowczyk zmarł w szpitalu w Nowym Targu 17 marca 2014 r. Podczas mszy świętej pogrzebowej w kościele na Chramówkach w Zakopanem żegnała go najbliższa rodzina, a także ludzie gór, podhalańscy ratownicy, lotnicy, liczni przyjaciele i znajomi oraz bracia sercanie.
Biogram zredagowany na podstawie sylwetki ks. Rudolfa Krakowczyka SCJ opracowanej przez ks. Andrzeja Sawulskiego SCJ w książce „Życiorysy zmarłych polskich współbraci SCJ”, t. 2, wydanej przez Kurię Prowincjonalną Księży Sercanów, Warszawa 2018.
Najnowsze komentarze