Budynki komunalne się sypią. Najemcy tracą cierpliwość
Grzyb na ścianach, nieprzyjemny zapach w mieszkaniach, brak remontów, niemałe czynsze – na to skarżą się najemcy mieszkań, których właścicielem jest gmina Gorzyce. - Wyremontowaliśmy mieszkania, tylko po co, skoro wszędzie wychodzi grzyb, bo gmina potrafi tylko kasować czynsz, ale w ogóle nie kwapi się z remontami – nie kryją oburzenia. Urząd Gminy w Gorzycach odpowiada, że w ciągu ostatnich 3 lat na remonty wydano ćwierć miliona złotych. Ale do utrzymania ma 18 budynków mieszkalnych.
KOLONIA FRYDERYK Wchodzącego do mieszkania pani Grażyny Szymik, znajdującego się na piętrze budynku komunalnego przy ul. Leśnej 39 od razu uderza nieprzyjemny zapach wilgoci. Co dziwi, bo mieszkanie już na pierwszy rzut oka wygląda schludnie. Widać, że niedawno przeszło gruntowny remont. - W zeszłym roku – precyzuje zięć pani Grażyny. W mieszkaniu oprócz niej, mieszka jeszcze młode małżeństwo z małym synem oraz schorowana, leżąca ciotka pani Grażyny.
Dziury w dachu, grzyb w mieszkaniu
Mieszkanie, choć wyremontowane i obszerne, ma jeden istotny szkopuł. Jego lokatorzy muszą zmagać się z wszechobecnym grzybem, który widoczny jest niemal w każdym kącie. Syn młodych małżonków co chwilę choruje. Grzyb i wilgoć sprzyjają chorobom układu oddechowego. - Co chwilę musi brać antybiotyk – nie kryje żalu córka pani Grażyny.
– Grzyb jest na ścianach, na sufitach i to mimo tego, że zostały pokryte płytami kartonowo-gipsowymi. Te ściany były malowane pół roku temu. Proszę zobaczyć jak wyglądają rogi przy sufitach – pokazuje zięć. Uważa, że to przez to, że dach budynku jest w katastrofalnym stanie. Mieszkanie znajduje się na ostatnim piętrze. - Woda przecieka z dachu na poddasze, a z poddasza leci nam do mieszkania – wyjaśnia mężczyzna. Wespół z innym lokatorami prowadzi nas na poddasze. Tam widać między dachówkami (brak jakiegokolwiek ocieplenia dachu) spore szczeliny. Niektóre grubości palca, inne większe. W czasie deszczu można się tu poczuć zapewne jak pod prysznicem. - Na nic rozstawione na poddaszu wiadra. Cieknie dosłownie wszędzie – mówią lokatorzy. - Proszę zobaczyć, płacę miesięcznie do gminy 835 zł. Samego czynszu mam około 600 zł. Reszta to media i śmieci. Pytam się za co? Za mieszkanie w grzybie? Znajoma mieszka w Czerwionce-Leszczynach. Też płaci 800 zł czynszu, tyle że mieszka w nowym bloku – nie kryje zdenerwowania Grażyna Szymik.
Lista pretensji jest zresztą dłuższa. Budynki przy Leśnej 39 i 41 znajdują się w pewnym oddaleniu od reszty familoków, bliżej centrum Kolonii Fryderyk. Oba remontów nie widziały od lat. Klatki schodowe wyglądają obskurnie. Elewacje się sypią, a podwórze to zwykła gruntowa droga. Ani centymetra asfaltu czy chodnika. - Kiedy jest mokro nie można tu normalnie przejść. Wszystko tonie. Woda leje się z nieszczelnych rynien, zalewa fundamenty – mówią mieszkańcy. Mają pretensje, że gmina robi niewiele by sytuację lokatorów poprawić. A jak już zrobi to niechlujnie, o czym świadczy chociażby byle jak obrobione okno, które zostało niedawno wymienione na klatce schodowej, czy ślady po montażu nowej instalacji elektrycznej na klatce schodowej.
Przymierzają się do nowego dachu
W Urzędzie Gminy w Gorzycach przyznają, że znają stan dachu budynku przy Leśnej 39. I że jest on przeznaczony do remontu. Kiedy do niego dojdzie? Nie wiadomo. - W pierwszej kolejności chcemy wyremontować dach na budynku przy Leśnej 44, do którego mamy już gotową dokumentację projektową. Tam z pracami chcemy ruszyć w przyszłym roku. Jeśli zostaną oszczędności, to niewykluczone, że postaramy się ogłosić przetarg jeszcze w tym roku – mówi Daniel Jakubczyk, wójt Gorzyc. Mieszkańcy budynku przy Leśnej 39 będą musieli zadowolić się na razie bieżącą naprawą. - Jak tylko warunki pogodowe pozwolą, to nieszczelności zostaną zabezpieczone do czasu wymiany pokrycia dachowego – wyjaśnia wójt. Podczas wcześniejszych oględzin uznano, że remontem musi zostać objęta również klatka schodowa i elewacja budynku. Wójt odpiera zarzuty, że gmina nie wykonuje żadnych remontów. Wyjaśnia, że w ostatnich trzech latach na remonty bieżące gmina wydała odpowiednio: w 2016 r. - 71,5 tys. zł, w 2017 r. - 97,3 tys. zł, a w 2018 r. - 82,8 tys. zł. Ale też tych budynków ma na utrzymaniu aż 18. Łatwo więc policzyć, że średnio w roku na remonty w jednym budynku gmina przeznaczała średnio około… 4,7 tys. zł. A mówimy o budynkach około 100-letnich!
Klatki pomalują sami. Odrabiając dług
Gmina przychylnym okiem patrzy na inicjatywy własne mieszkańców, dotyczące chociażby malowania klatek schodowych. - Przekazujemy pieniądze na materiały, farby czy pędzle, a mieszkańcy remontują klatki we własnym zakresie – wyjaśniają w UG. W ostatnich trzech latach na zakup materiałów gmina przekazała niespełna 3,7 tys. zł. - Nie odmawiamy lokatorom środków finansowych na zakup farb do odnowienia klatek schodowych – zaznacza wójt. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy przyznają, że gmina przekazuje środki. Nie uważają jednak, by było to doskonałe rozwiązanie. - W moim przypadku na klatce schodowej zebrała się grupa ludzi mających pojęcie o budowlance i remontach. Wyremontowaliśmy klatkę, ale w niektórych lokalach mieszkają również starsi ludzie, lub tacy, którzy nie mają pojęcia o budowlance. A tych klatek nie wystarczy pomalować, bo są w tak tragicznym stanie, że trzeba je najpierw odpowiednio przygotować – wskazuje jedna z lokatorek.
Tymczasem gmina nie planuje samodzielnie dokonywać remontu klatek. Za to planuje zebrać grupę lokatorów, którzy mają zaległości czynszowe. - Będą mogli te zaległości odpracować właśnie remontując klatki. Będziemy się starać po kolei remontować każdą klatkę – mówi Janina Dłucik z Referatu Gospodarki Komunalnej UG w Gorzycach. W urzędzie przyznają zarazem, że do tej pory dłużnicy nie palili się do odpracowywania długów. - Nie skorzystali z przedstawionych im propozycji – wyjaśnia wójt.
Spaprana modernizacja
Niewiele lepiej, jak się okazuje, wygląda sytuacja na osiedlu siedmiu familoków, stojących przy skrzyżowaniu ul. Kopernika i Kopalnianej. Kilka lat temu, trzy z tych budynków przeszły remont, odnowiono elewacje, wymienione zostały dachy. Dziś gołym okiem widać, że remont został zrobiony nie do końca tak jak należy. - Może jeszcze najporządniej ten pierwszy, ale reszta, to szkoda gadać – mówią najemcy. Co prawda tu nikomu nic z dachu na głowy nie kapie, ale i tak w mieszkaniach jest grzyb, szczególnie tych na parterze. Mieszkańcy zapraszają nas do swoich mieszkań. Niektóre niedawno przeszły remont. A mimo to w rogach grzyb. - Budynki nie zostały ocieplone. A fundamentów nie odwodniono. Efekty widać jak na dłoni – mówi Rafał Szymik. Problemy widać nie tylko w środku, ale i na zewnątrz. Wykonane kilka lat temu elewacje dosłownie się sypią. Dodatkowo płytki na schodach odchodzą. Tymczasem na remonty trzech budynków wydano setki tysięcy złotych.
Walka ze smogiem
W wielu mieszkaniach nie ma centralnego ogrzewania, są tylko kozy. - Takie nowoczesne piece piątej klasy – ironizuje jeden z mieszkańców. W sytuacji kiedy budynki są nieocieplone, a okna nieszczelne (jeden z mieszkańców pokazuje nam swoje okna, których skrzydła poobklejał taśmą) w kozach trzeba cały czas utrzymać ogień. - Jak mam napalone to w mieszkaniu jest ciepło. Ale kiedy tylko wygaśnie, od razu robi się chłodno. A przecież chodzi o to, żeby mieszkanie nagrzać i żeby ciepło się w nim utrzymywało – mówi pan Andrzej. - Tak wygląda w Gorzycach walka ze smogiem – mówią z przekąsem lokatorzy familoków.
Gmina wyjaśnia, że zamierza wykonać analizę możliwości technicznych zmiany sposobu ogrzewania budynków pod kątem przystosowania ich do wymogów uchwały antysmogowej, oraz możliwości finansowych lokatorów. - Decyzje nie zostały jeszcze podjęte – dowiadujemy się w UG. Urzędnicy zaznaczają, że w przypadku budynków objętych ochroną konserwatora zabytków, nie jest możliwe ich ocieplenie. Możliwa za to jest wymiana starych okien. - Na indywidualne wnioski mieszkańców, dokonywana jest wymiana stolarki okiennej – wyjaśniają urzędnicy, dodając, że okna wymieniane są na bieżąco. - Chyba, że najemcy zalegają z opłatami – zaznaczają.
Gmina kasuje za „wysoki” standard
W familokach nie ma centralnego ogrzewania, a nie wszystkie mieszkania są wyposażone w łazienki. Chyba, że ktoś zrobił sobie ogrzewanie czy łazienkę we własnym zakresie. W przeszłości wielu lokatorów na własny koszt pobudowało łazienki, zrobiło centralne ogrzewania. - W zamian płacimy wyższe czynsze, bo rzekomo mamy wyższy standard mieszkań. To dopiero absurd. Ja wynajmuję to mieszkanie od 2005 r. Poprzedni najemca zainstalował tu centralne i wybudował łazienkę. Kiedy się tu wprowadzałam, musiałam mu za to zapłacić. A gmina kasuje ode mnie wyższy czynsz, bo mam wyższy standard mieszkania. Jakim prawem, skoro gmina nawet palcem nie kiwnęła, żebym ten wyższy standard miała? - pyta Grażyna Szymik.
– Na podstawie umowy ulepszenia – odpowiada Janina Dłucik. Wyjaśnia, że każdy lokator po uzyskaniu zgody od gminy, może sobie podwyższyć samodzielnie standard mieszkania. Podpisuje w tym celu właśnie ową umowę ulepszenia. W tym przypadku czynsz do góry nie idzie. Ale w umowie jest też zapis, że inwestor nie będzie rościł od gminy zwrotu poniesionych nakładów, jeśli zrezygnuje z wynajmu mieszkania. Innymi słowy, albo demontuje np. łazienkę lub centralne ogrzewanie, albo po prostu zostawia je w mieszkaniu. Oczywiście z reguły najemcy wybierają ten drugi wariant. A wtedy łazienka czy CO wraz z mieszkaniem wracają do zasobu mieszkaniowego gminy. A nowy najemca płaci już tzw. podwyższony standard.
W gminie podkreślają, że czynsze naliczane są zgodnie z prawem, w oparciu o ustawę o ochronie praw konsumentów i mieszkaniowym zasobie gminy, a także w oparciu o Wieloletni program gospodarowania mieszkaniowym zasobem gmin, przyjętym uchwałą rady gmin 25 stycznia 2018 r. I to w tym programie przewidziano podwyżki za dodatkowe wyposażenie np. o 15% za posiadanie CO, jak również obniżki np. 10% za występowanie grzyba w mieszkaniu. Podobne zapisy funkcjonują w innych gminach i miastach. Artur Marcisz
Najnowsze komentarze