Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Jest zgoda na nowe autobusy. I większe obciążenie budżetu

08.01.2019 00:00 sub

Prezydent Wodzisławia Mieczysław Kieca podpisze jednak umowę z firmą Kłosok, która wygrała przetarg na obsługę komunikacji miejskiej. Radni ostatecznie zmienili zdanie i zgodzili się, by z budżetu miasta dopłacić do umowy kilka dodatkowych milionów złotych.

WODZISŁAW ŚL. Przypomnijmy, że kończy się umowa z firmą Kłosok, która wygrała przetarg na obsługę komunikacji miejskiej w Wodzisławiu w latach 2014-2018 (to umowa z możliwością przedłużenia do końcówki stycznia tego roku). Miasto ogłosiło więc nowy przetarg. Tym razem na lata 2019-2023. Zupełnie nowy i nowoczesny tabor, atrakcyjny rozkład jazdy, lepsze ulgi dla rodzin – takie cele stawiali sobie włodarze Wodzisławia jeszcze przed ogłoszeniem przetargu. Wpłynęła tylko jedna oferta. Złożyła ją firma Kłosok, czyli ta sama, która obecnie obsługuje komunikację miejską. Firma wyceniła usługę na około 17,69 mln zł. Miasto nie było przygotowane na taki wydatek. W budżecie (i w wieloletniej prognoznie finansowej) zabezpieczono dużo niższą kwotę, bo tylko 13,6 mln zł.

Początkowo rada miasta nie dała zgody na zwiększenie środków. Radni z koalicji (PiS, Wspólnota, ZiR, Głos Pokoleń, Wodzisław 2.0) argumentowali, że miasta nie stać na tak kosztowną komunikację. Krytykowali prezydenta, że ten ogłosił tak ważny przetarg za późno. Pytali, czy Wodzisław stać na zupełnie nowe autobusy. Ostatecznie uchwała dotycząca zwiększenia środków na nową komunikację nie zdobyła większości w radzie. A to oznaczało, że prezydent nie może podpisać umowy z firmą Kłosok.

Zmiana

Na kolejnej sesji rady miasta, czyli 19 grudnia, prezydent Mieczysław Kieca przez około pół godziny przedstawiał radzie miasta 4 warianty dotyczące przyszłości komunikacji. Namawiał do tego, by radni jednak wydali zgodę na podpisanie umowę z firmą, która wygrała przetarg, bo uważał, że to najlepsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie. Później odbyła się długa dyskusja.

Radni z koalicji mieli wobec prezydenta wiele zastrzeżeń. Głównie dotyczących tego, że za późno ogłosił przetarg. - Tak ważny przetarg został ogłoszony tak późno, czyli 17 października - dziwił się przewodniczący rady miasta Dezyderiusz Szwagrzak. Podkreślał, że gdyby wystartowało więcej firm, to któraś mogłaby się odwołać. A przecież procedura wymaga czasu. Prezydent tłumaczył, że w biuletynie informacji publicznej wiadomość o zamiarze ogłoszenia przez miasto przetargu na komunikację pojawiła się wcześniej. To miało pokazać firmom funkcjonującym na rynku komunikacyjnym, że urząd zamierza ogłosić taki przetarg. A poza tym trwał dialog z MZK (o ewentualnym skorelowaniu rozkładów jazdy) i ustalenia ze starostwem powiatowym o współpracy. To nie przekonało Szwagrzaka, który twierdził, że samo „sygnalizowanie” zamiaru ogłoszenia przetargu nic nie daje przedsiębiorcom, bo nie znają szczegółowych warunków zamówienia. Poza tym już zakup nowych autobusów przez firmy to nie jest kwestia „od ręki”, spełnienie tego wymogu w tak krótkim czasie mogło zdaniem przewodniczącego zniechęcić inne przedsiębiorstwa do startu w przetargu.

15 minut przed sesją

Radni byli też oburzeni trybem, w jakim mieli wydać decyzję co do przyszłości komunikacji. Otrzymali 4 warianty przyszłości komunikacji dopiero chwilę przed sesją. - Pan prezydent potrzebował 2 tygodni czasu na przygotowanie tych wariantów. A my otrzymaliśmy je 15 minut przez sesją - nie krył zaskoczenia radny Adrian Jędryka. Dodał, że to odbiera radzie możliwość poważnej analizy. - Chcę podejmować decyzję racjonalnie, a nie być traktowany jak maszynka do głosowania - zaapelował Jędryka do prezydenta. Prezydent wyjaśniał, że samo przygotowanie opinii prawnych zajęło dużo czasu, bo temat jest skomplikowany. Nie mógł przedstawiać radnym wariantów na zasadzie „wydaje mi się”, bo później otrzymałby zarzut, że wprowadza radę w błąd.

Radni chcieli też wiedzieć, czy zwiększenie środków na komunikację nie spowoduje, że będzie zagrożona realizacja inwestycji, np. drogowych. Prezydent i skarbnik zapewnili, że nie. Pieniądze mają pochodzić głównie z wolnych środków i szukaniu oszczędności w innych działach. Choć nie wykluczone, że zostaną w przyszłości poszukane w kieszeniach mieszkańców miasta.

Zgoda na nowy tabor

Ostatecznie rada miasta dała zielone światło na podpisanie umowy z firmą Kłosok. A to oznacza, że wodzisławianie będą podróżować nowymi autobusami. „Za” było 20 radnych, „przeciw” był jeden radny - Łukasz Chrząszcz z Wodzisław 2.0. Według niego wolne środki i oszczędności lepiej przeznaczyć na remonty dróg miejskich w najgorszym stanie. - Zagłosowałbym „za” wtedy, gdyby za podwyższenie jakości usług, które proponuje pan prezydent, zapłacili klienci komunikacji miejskiej, a nie wszyscy mieszkańcy Wodzisławia, również ci którzy nie jeżdżą autobusami - mówił.

Prezydent podziękował radzie za decyzję. Padło też zapewnienie o wypracowaniu w przyszłości „dobrej komunikacji między prezydentem, prezydium rady a radą”. - To dopiero początek, takie zobowiązanie przyjmuję też na siebie - podkreślił prezydent.

Po sesji rady miasta zapytaliśmy przewodniczącego Dezyderiusza Szwagrzaka skąd zmiana decyzji dotycząca komunikacji. - Większość radnych z koalicji uważa, że przetarg powinien zostać ogłoszony znacznie szybciej. Żeby było pole manewru, czas na zastanowienie się i czas na ewentualne ponowne rozpisanie przetargu. Niestety stało się inaczej. Natomiast co do samej dzisiejszej sesji, to niemal do samego końca nie wiedzieliśmy, że temat komunikacji zostanie podjęty. Jeszcze o godz. 11.10 pytałem w biurze rady, czy przyszły materiały. Nie było żadnych. A przecież dobrą wolą pana prezydenta mogło być chociaż to, by spotkał się z nami pół godziny przed sesją i przedstawił możliwe rozwiązania. To by zapowiadało lepszą współpracę. Natomiast nami nie może kierować to, jak postąpił pan prezydent, a musi nami kierować dobro mieszkańców. Przyznam, że obawialiśmy się, że niepodjęcie przez nas dziś takiej decyzji - kiedy czasu jest już tak mało i tak wiele jest niewiadomych - może skutkować tym, że mieszkańcy pozostaną przez jakiś czas bez komunikacji lub że ta komunikacja funkcjonowałaby gorzej. Do tego nie chcieliśmy dopuścić - wyjaśnia Dezyderiusz Szwagrzak. (mak)

  • Numer: 2 (947)
  • Data wydania: 08.01.19
Czytaj e-gazetę