List do redakcji
List do redakcji
Miasto Radlin, posiadając na swoim terenie kopalnię i koksownię, w regionie uchodzi za bogatą miejscowość. Władza w miarę skutecznie dba, „aby dobrze się żyło”, realizowane są tu różne ciekawe pomysły, jak np. tężnia, zdaniem wielu (w tym i moim) najbardziej udana inwestycja w ciągu 20 lat radlińskiej samorządności. Jednocześnie mieszkańcy wydają się doskonale rozumieć, że mimo względnego dobrobytu próżno oczekiwać inwestycji bardziej ambitnych ze względu na wielkość miasta, a zadowolenie ze status quo wyraża się w fakcie, że Radlinem od początku jego istnienia jako samodzielnego miasta rządzą ci sami ludzie.
Tematyka, która jest w Radlinie traktowana całkowicie po macoszemu, to komunikacja publiczna, która zwyczajnie leży, a tematami z nią związanymi „zajmuje się” wydział gospodarki i ekologii. Dlaczego cudzysłów? Bo tak naprawdę nikt tam nie wydaje się analizować żadnych potrzeb mieszkańców pod tym kątem i po prostu bezrefleksyjnie przyjmuje się to co jest. Może władze widząc wysoki współczynnik zmotoryzowania mieszkańców Radlina uznały, że komunikacja publiczna nikogo nie obchodzi?
Pod koniec czerwca jako mieszkaniec Radlina i jednocześnie reprezentant Towarzystwa Entuzjastów Kolei postanowiłem przyczynić się nieco do poprawy istniejącego stanu rzeczy, umawiając się na rozmowę w urzędzie miasta i przedstawiając garść propozycji i problemów do rozwiązania.
– Wydłużenie raciborskiej linii 14 do Radlina. Linia 14 łączy Rydułtowy i Pszów z Raciborzem, cóż więc stoi na przeszkodzie, aby i Radlin uzyskał połączenie z tym miastem? Ustaliłem, że PK Racibórz byłoby na to gotowe za dopłatą około 2 zł do kilometra na terenie Radlina. Dla porównania, w jastrzębskim Międzygminnym Związku Komunikacyjnym, którego Radlin jest członkiem, dopłata do kilometra wynosi 5,21 zł i stale rośnie.
– Nowe przystanki. Widzieliście kiedyś miasto, w którego ścisłym centrum odległość między przystankami wynosi półtora kilometra? Nie? To przyjedźcie do Radlina! Ale przynajmniej w tej kwestii coś się dzieje i jest szansa, że nowe przystanki pojawią się już wkrótce – tylko czemu nie zrobiono tego przez 20 lat?
– Dysproporcja połączeń z Rybnikiem i Wodzisławiem. Przykładowo: w dni robocze mamy aż 62 kursy autobusów do Rybnika. To dobrze, prawda? Tylko jest taki haczyk, że do wszystkich tych kursów Radlin dopłaca Rybnikowi za pośrednictwem MZK. Oczywiście z naszych podatków, bo przecież Urząd nie ma swoich pieniędzy. A zatem potrzebujemy aż tylu kursów do Rybnika? Do Wodzisławia
autobusów jest dwukrotnie mniej (31), mimo że Radlin leży w powiecie wodzisławskim, a nie rybnickim. Obiegowe opinie w rodzaju, że z Radlina to jeździ się głównie do Rybnika do pracy, szkoły itp. nie wytrzymują zderzenia z twardymi danymi statystycznymi. Ale kto by tam patrzył na dane, kiedy „widać pełno tablic SWD w Rybniku”, „a w Wodzisławiu nic nie ma”. Zastanówmy się, co by się stało, gdyby Radlin się zbuntował i stwierdził, że nie będzie płacić Rybnikowi? Najprawdopodobniej nic – bo nie dość, że nie ma na granicy Rybnika i Radlina pętli autobusowej, to również Rybnikowi zależy, aby zapewnić dojazd swoim mieszkańcom do kopalni i koksowni, a i wielu mieszkańców Niedobczyc korzysta z radlińskich obiektów. Oczywiście tego głośno nikt nie przyzna, bo i po co?
– Przywrócenie połączeń z dworcem PKP w Wodzisławiu. Kilka lat temu, kiedy Wodzisław opuścił MZK, związek przeorganizował układ linii autobusowych, tak aby zminimalizować ilość kilometrów przejeżdżanych na terenie tego zbuntowanego miasta. Uznano wówczas, że linie od strony Radlina można skrócić, omijając wodzisławski dworzec kolejowy. Decyzja ta była zrozumiała, jako że dworzec ten przy ówczesnej siatce połączeń nie miał praktycznie żadnego znaczenia dla mieszkańców. Jednak dziś z Wodzisławia możemy jechać nie tylko do Rybnika czy Katowic, ale i do Warszawy, Krakowa, Rzeszowa, Pragi, Budapesztu, a wkrótce także Wiednia. Wszyscy o tym wiedzą, tylko niezainteresowany wydział w radlińskim urzędzie miasta i decydenci w MZK, przez co na wodzisławski dworzec komunikacją miejską z Radlina wygodnie nie dojedziemy.
– Rozważenie sensu pozostawania w MZK i wysokości dopłaty Radlina. Czy wiecie, że dopłata Radlina do MZK za bieżący rok to 1,42 mln zł? To wiedzcie też, że MZK dopłaca Rybnikowi do kursów wykonywanych przez rybnickie autobusy na terenie gmin należących do związku jeszcze więcej: 1,57 mln zł, i to bez wzajemności, bo Rybnik nie płaci ani grosza MZK za linie związku kursujące po terenie Rybnika. Ta patologia ma miejsce od co najmniej 2007 r., kiedy to cyt. „Rybnik zażądał od MZK opłaty za utrzymanie rybnickich linii, które kursują na terenie takich gmin jak (…) Radlin (…) więc co miesiąc wpłacamy do kasy rybnickiego ZTZ niemałe pieniądze. (…) zaproponowaliśmy im częściową rekompensatę za linię E-3 - tłumaczy Daniel Wawrzyczek, przewodniczący zarządu MZK. Władze (…) w Rybniku twierdziły, że z linii E-3 nie korzystają rybniczanie, więc oni nie będą dopłacać. Niestety w MZK nikogo nie obchodzą takie szczegóły, dopóki są „frajerzy”, czyli słabsze gminy, które tkwią w związku i grzecznie wpłacają stale zwiększające się składki. Kierując swoje pretensje nie tam gdzie trzeba, np. do Wodzisławia, który kilka lat temu zdecydował o opuszczeniu tego tworu. Co być może i Radlin powinien dawno już uczynić, a przynajmniej rozważyć.
Podsumowując, odbyłem pod koniec czerwca miłą i sympatyczną rozmowę w wydziale gospodarki komunalnej i ekologii w radlińskim urzędzie. Szkoda tylko, że bezproduktywną. Dwa miesiące później, pytając o postęp, dowidziałem się, że tematy zostały przesłane do MZK i odpowiedź otrzymam po udzieleniu informacji przez MZK. Na pytanie, które z poruszonych tematów są przedmiotem dalszych prac, odpowiedzi już nie otrzymałem. No tak. Tyle lat był spokój, a tu się nagle ktoś czepia. Trzeba go zamilczeć. Ciekawe, że nawet minione wybory nie zmobilizowały nikogo w urzędzie do podjęcia tych tematów. Widocznie tak pewni byli kolejnego zwycięstwa. Piotr Adamczyk z Towarzystwa Entuzjastów Kolei
Odpowiedź Marka Gajdy, rzecznika prasowego urzędu miasta w Radlinie
Zawsze przy temacie komunikacji zbiorowej (autobusowej) przypominamy, iż jesteśmy członkiem Międzygminnego Związku Komunikacyjnego. Dlatego nie podejmujemy decyzji samodzielnie. Wszystko musi być w tej kwestii uzgodnione w ramach MZK, w tym propozycje zmian. To dość istotne, biorąc pod uwagę nie tylko sposób finansowania komunikacji zbiorowej, ale i sam aglomeracyjny charakter naszych gmin, które tworzą MZK. Pewne tezy zawarte w tym tekście są oczywiście cenne, nawet jeśli są krytyczne wobec obecnego systemu - na pewno warto będzie je omówić w ramach związku. Jednak jeszcze raz podkreślam: jesteśmy członkiem MZK, chcemy komunikację zbiorczą tworzyć w charakterze międzygminnym i sami z pewnością takiej decyzji nie podejmiemy.
Najnowsze komentarze