Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Miejski komin dymi na całą okolicę. Będzie pozew

11.12.2018 00:00 sub

- To jest mój akt desperacji - mówi rozżalony mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego Jacek Szymura. Lada dzień złoży pozew do sądu, bo ma dość gryzącego dymu, który wydobywa się z komina miejskiego budynku. - Pan prezydent czuje się bezkarny. To skandal, że urząd daje taki przykład mieszkańcom. Nie zapominajmy o ludziach, którzy zmagają się z rakiem, chorobami płuc - dodaje rozgoryczony.

WODZISŁAW ŚL. Wczesne popołudnie. Okolice ronda w dzielnicy Radlin II. Dzieci wracają ze szkoły do domu. Z komina miejskiego budynku, w którym działa Ochotnicza Straż Pożarna Radlin II, wydobywa się nieprzyjemny dym. - Dzieci, które tamtędy przechodzą, zakrywają nos i usta szalikiem. Nie raz widziałem ten przykry obrazek - mówi Jacek Szymura, który mieszka w sąsiedztwie kopcącego jak lokomotywa miejskiego budynku. Jest skazany na to, by wdychać duszący dym. Tak samo jak wielu okolicznych mieszkańców.

Jeden komin, piekło dla wielu

Pan Jacek regularnie nagrywa i fotografuje dym, wydobywający się z komina miejskiego budynku w Radlinie II, który zasnuwa całą okolicę. Widok jest przerażajacy. - Muszę nagrywać. Potrzebne są dowody. Bo te wyziewy to nie incydent. To dzieje się każdego dnia. Pan prezydent chce kupować drona do sprawdzania kominów mieszkańców, a dobrze wie, jak kopci się z miejskiego budynku - ubolewa mieszkaniec Wodzisławia.

To trwa i trwa...

Problem kopciucha w budynku OSP Radlin II ciągnie się od lat. Węgiel do opalania obiektu kupuje miasto. To również miasto decyduje, jakie źródło ogrzewania znajduje się w budynku. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o tym, że Jacek Szymura przyszedł w kwietniu na sesję rady miasta w Wodzisławiu i wezwał prezydenta Mieczysława Kiecę do działania, czyli do wymiany źródła ciepła. Zresztą nie pierwszy raz, bo robił to od 2012 r. Niestety, bez efektu.

Cierpliwość mieszkańca wyczerpała się. Jacek Szymura podjął decyzję, że skieruje sprawę do sądu. Co chce wywalczyć? Żeby przestarzały piec w miejskim budynku przestał dymić na całą okolicę.

Ostatnia szansa

Jeszcze kilka dni temu Jacek Szymura liczył na polubowne rozwiązanie sprawy. 5 grudnia zabrał głos na sesji wodzisławskiej rady miasta. Jego wystąpienie było przepełnione emocjami. - Moja obecność tutaj jest aktem desperacji - zwrócił się do radnych. W czasie wystąpienia mieszkańca przez cały czas za jego plecami na ekranie wyświetlały się filmy kopcącego komina. Obrazowały skalę problemu. - Jaki miasto daje przykład? Przecież takie działanie jest destrukcyjne! Kiedy staram się rozmawiać z innymi mieszkańcami o ekologii, to słyszę „ale zobacz jak oni dymią”. I pokazują na miejski komin - ubolewał mieszkaniec.

Jacek Szymura w gorzkich słowach zwrócił się do prezydenta Mieczysława Kiecy. Przypomniał, że od 2012 roku apelował o rozwiązanie problemu, ale słyszał tylko zapewnienia, natomiast widocznych działań nie ma do dziś. - Panie prezydencie, pan potrafi bardzo dobrze reprezentować miasto i mieszkańców. Jeśli chodzi o te sprawy „reprezentacyjne”, to jestem pod wrażeniem. Ale muszę stwierdzić: że elokwentnie mówiąc, nie zawsze mówi pan prawdę - powiedział gorzko. Nawiązał też do działań straży miejskiej. - Wiele razy interweniowałem, zgłaszałem problem. Widzę, że pani komendant ma inicjatywę, że chciałaby coś zrobić. Ale żeby coś zrobić, to musi mieć możliwości. A słyszę, że w straży miejskiej nie ma nawet miernika wilgotności drewna! Tymczasem przy budynku OSP Radlin II leży drewno, ot tak rzucone, na zewnątrz. I nasiąka wodą - mówił mieszkaniec.

Jacek Szymura poinformował radnych, że zamierza skierować sprawę do sądu. Będzie to pozew cywilny o tzw. natychmiastowe zaprzestanie immisji. Szymura z własnych pieniędzy pokryje wszelkie koszty. - Ja już nie mam innego wyjścia, bo sprawa trwa latami - rozkładał bezradnie ręce Jacek Szymura.

Po raz ostatni mieszkaniec dał jednak szansę na polubowane rozwiązanie problemu, bez udziału sądu. Jeśli z komina przestanie się kopcić, pozwu nie będzie. - Można tymczasowo wprowadzić ogrzewanie elektryczne, jest też możliwość podłączenia ogrzewania gazowego. Wiem, że będzie drożej, ale tu chodzi o zdrowie wielu ludzi - podkreślał.

Co na to miasto?

Po wystąpieniu mieszkańca na sesji prezydent Mieczysław Kieca nie chciał zabrać głosu. Odniósł się do sprawy wcześniej, przed przemówieniem Jacka Szymury. Włodarz przekazał radnym, że w listopadzie do OSP Radlin II wpłynęło wezwanie z kancelarii adwokackiej o natychmiastowe zaprzestanie immisji. - Chciałbym poinformować, że w związku z pismem kancelarii prawnej odbyło się spotkanie w urzędzie miasta - mówił prezydent. W spotkaniu wzięli udział m.in. wodzisławscy urzędnicy z kilku wydziałów i przedstawiciele OSP.

Prezydent poinformował, że miasto przymierza się do dużej inwestycji dla Ochotniczych Straży Pożarnych w Wodzisławiu Śląskim - polegającej na termomodernizacji wraz z wymianą źródeł ciepła. Dla budynku OSP Radlin II została przygotowana dokumentacja, na podstawie której miasto uzyskało pozwolenie na budowę wewnętrznej instalacji gazowej oraz tzw. skuteczne zgłoszenie robót w zakresie termomodernizacji budynku. Ponadto miasto stara się o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Do konkursu został zgłoszony następujący zakres robót: modernizacja dachu, ścian, drzwi, okien, instalacji ciepłej wody i instalacji grzewczej (wymiana kotła na gazowy).

Kiedy?

Zasadnicze pytanie brzmi - kiedy miasto zamierza doprowadzić do tego, że sytuacja poprawi się? Prezydent tłumaczył, że do projektu budżetu na 2019 r. zostały wpisane środki potrzebne na realizację inwestycji.

Prezydent zadeklarował też, że aby jeszcze bardziej przyspieszyć inwestycję, zamierza wprowadzić autopoprawkę, która umożliwi realizację robót dla OSP Radlin II i OPS Jedłownik w pierwszej kolejności. - Będę wnosił o autopoprawkę do projektu budżetu na 2019 r., aby móc rozpocząć realizację zadania wcześniej, nie czekając na uzyskanie dotacji unijnej. Jeśli autopoprawka zostanie zaakceptowana, to już w styczniu będziemy mogli rozpocząć procedurę przetargową - zapowiedział prezydent.

Mieszkańca nie przekonują jednak te zapewnienia. - Słyszałem różne deklaracje, a do tej pory nic się nie zmieniło. Apeluję o natychmiastowe zaprzestanie immisji. O natychmiastowe zaprzestanie tego horroru - podkreśla Jacek Szymura.

Co wykazały kontrole?

Prezydent Mieczysław Kieca zapewnił też, że straż miejska przeprowadzała kontrole pieca OSP Radlin II oraz używanego tam opału. Podkreślił, że kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości, za to potwierdziły, że w piecu spalany jest węgiel. - Spalanie odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami - brzmi stanowisko miasta.

Na prośbę mieszkańca Radlina II przebadano węgiel, którym pali się w budynku OSP Radlin II. 14 czerwca próbka z węglem trafiła do laboratorium w Jastrzębiu. Wyniki pokazały, że węgiel spełnia normy. Zawartość siarki wynosiła 0,25 proc. (normy nie mogą przekraczać 1,7 proc.), natomiast zawartość popiołu wynosiła 7,77 proc. (norma do 12 proc.).

– Ja nie dyskutuję z tym, co jest tam spalane. Może to być nawet najlepszy materiał na świecie. Ale efekt jest taki, że z komina wydobywa się gryzący dym, który dodatkowo stwarza zagrożenie w ruchu. Oczekuję, że ten proceder natychmiast się zakończy. Miasto miało naprawdę mnóstwo czasu na podjęcie działań - podkreśla mieszkaniec.

Ile było kontroli?

Rozmawialiśmy z komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu, Beatą Drzeniek. Przekazała nam, że od sezonu grzewczego 2017/2018 aż do teraz wodzisławscy strażnicy mieli 18 zgłoszeń od mieszkańca Radlina II. - Na początku były to zgłoszenia dotyczące spalania odpadów - mówi pani komendant. Podkreśla, że funkcjonariusze nigdy nie stwierdzili, by w piecu w budynku OSP Radlin II były spalane odpady lub inne niedozwolone substancje, a jedynie węgiel oraz drewno. - Natomiast w ostatnim czasie były zgłoszenia dotyczą zadymienia - przekazuje nam pani komendant. Ale - jak wyjaśnia - strażnicy miejscy nie mają żadnych podstaw, by wyciągać konsekwencje od osób, które zadymienie powodują, bo kodeks wykroczeń czy inne przepisy nie pozwalają na to.

Mieszkaniec nie zgadza się z takim postanowieniem sprawy i oczekuje od straży miejskiej informacji na piśmie. Chciał też uczestniczyć w interwencji w budynku OSP Radlin II, żeby osobiście przekonać się, jak one wyglądają. Dostał odpowiedź, że „nie ma możliwości prawnych, by przeprowadzić kontrole z pana udziałem”.

Komendant straży miejskiej informuje też, że nawet gdyby funkcjonariusze stwierdzili stwarzanie zagrożenia w ruchu, to nie mogą karać. Prawo im na to nie pozwala. To kompetencja policji. Magdalena Kulok

  • Numer: 50 (943)
  • Data wydania: 11.12.18
Czytaj e-gazetę