Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Poznali losy poległych żołnierzy sprzed wielu lat

04.12.2018 00:00 sub

Społecznicy z Marklowic stworzyli niezwykłą wystawę opisującą losy poległych mieszkańców gminy w trakcie I wojny światowej. - Zawiłe dzieje Górnego Śląska domagają się ustawicznego dialogu z przeszłością. Nie można bowiem budować przyszłości bez poznania i zrozumienia przeszłości - podkreśla współtwórca fascynującej ekspozycji Józef Kłosok.

MARKLOWICE W tym roku obchodzimy nie tylko okrągłą rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, ale mija również sto lat od zakończenia I wojny światowej. Trwające 4 lata walki dobiegły końca 11 listopada 1918 r. kiedy doszło do zawieszenia broni. Ten pierwszy z dwóch ogólnoświatowych konfliktów zbrojnych pochłonął miliony ofiar. Wielu żołnierzy biorących w nim udział nie powróciło już nigdy do rodzinnych domów. Wśród poległych było prawie 70 mieszkańców Marklowic. - Historia tej wojny, a szczególnie jej krwawe pokłosie nie może być przez nas zapomniane. Jest to bowiem historia życia naszych dziadków i pradziadków - mówi Józef Kłosok, prezes Towarzystwa Miłośników Marklowic.

Bratobójcza walka

Gdy w 1914 r. wybuchała wojna, państwo polskie nie istniało. Polacy jako obywatele Rosji, Niemiec i Austro-Węgier podlegali obowiązkowej służbie wojskowej i mobilizacji. Niejednokrotnie ci, którzy przywdziali mundury niemieckie i austriackie, strzelali do tych, którzy poszli do boju w rosyjskich szynelach. - W tej sytuacji dochodziło do wojny bratobójczej. Czy to we Francji, np. pod La-Targette w maju 1915 r. czy też na ziemiach polskich pod Łowczówkiem w grudniu 1914 r. i pod Bolimowem w 1915 r. - przypomina Józef Kłosok. Według szacunków historyków, w ciągu czterech lat konfliktu do obcych armii wcielono około 3,5 miliona naszych rodaków. Co szósty zginął lub wrócił do domu okaleczony. Historia pewnej tablicy i widniejących na niej nazwisk skłoniła w 2014 r. Józefa Kłosoka i Ludwika Radzieja z Towarzystwa Miłośników Marklowic do rozpoczęcia sentymentalnej podróży w czasie. Dzięki temu powstała niezwykła wystawa pn. "To byli nasi dziadkowie i pradziadkowie", opisująca losy poległych marklowiczan w trakcie I wojny światowej.

Archiwalne poszukiwania

Górnośląskie pułki piechoty, do których wcielano marklowickich mężczyzn w wieku od 19 do 35 lat, kierowano w większości na front francuski - nad Sommę, pod Verdun, pod Ypres oraz pod Ablain-Lorette. - Pociągi rozwiozły wszystkich najpierw do koszar, a potem na front do okopów. Tam narzędziem była łopata i znój kopania transzei. Życie w brudzie, błocie, ciasnocie, w otoczeniu wszy i okopowych szczurów. Potem pierwszy strach, pierwsza walka, krew i przerażające widoki ciał zawieszonych na kolczastych zasiekach, rozszarpanych przez pociski, uduszonych zwałami ziemi, przebitych bagnetami. Krzyki, jęki i błagania o pomoc, która nie nadchodziła - opisuje horror żołnierzy Józef Kłosok. Na piaskowej tablicy, która znajduje się w jednej z kaplic marklowickiego kościoła pw. św. Stanisława, wyryte są nazwiska 60 mieszkańców gminy, którzy nigdy nie wrócili z walk na froncie w latach 1914-1918. - Wielokrotne poszukiwania w archiwach pozwoliły odkryć losy 47 z nich - mówi prezes Towarzystwa Miłośników Marklowic. - Co ważne, dotarliśmy również do 7 poległych mieszkańców naszej gminy, których nie uwzględniono w pamiątkowym wykazie poległych - podkreśla.

Dzięki archiwalnym poszukiwaniom 54 marklowickim żołnierzom udało się przypisać jednostki wojskowe, do których zostali wcieleni oraz określić dokładnie daty, miejsce śmierci i cmentarze wojenne, na których spoczywają. - Pierwszymi poległymi z naszej gminy byli Klemens Maroszek, Franciszek Goszyc i Jan Szymura. Zginęli oni w walkach pod Rossignol w Belgii 22 sierpnia 1914 r. - mówi pan Józef. Dodaje, że nie mniejsze żniwo śmierci zbierały walki na froncie wschodnim z carską Rosją od Kurlandii, przez Litwę, Prusy Wschodnie, ziemie polskie, Galicję po przełęcze karpackie na terenie Rumunii. Tam także polegli markowiczanie. - W szpitalu polowym w Muramarosz-Sziget 1 września 1916 r. zmarł Jan Mrozek. Z kolei w górach Morgasu na pograniczu rumuńsko-bułgarskim 1 listopada 1916 r. zginął Jan Gomola - zauważa. Jak tłumaczy prezes Towarzystwa Miłośników Marklowic, powtarzające się wielokrotnie w wykazie poległych te same nazwiska oraz te same imiona ojca i matki uwidoczniły jeszcze jeden dramat. - Okazało się, że w pięciu przypadkach ofiarami okrutnej wojny byli bracia, a w jednym przypadku nawet bracia bliźniacy - mówi.

Niezwykłe eksponaty

Dzięki staraniom Józefa Kłosoka i Ludwika Radzieja powstała niezwykła wystawa obrazująca losy mieszkańców Marklowic, którzy polegli w trakcie I wojny światowej. Ich historie zostały w szczegółowy sposób opisane w specjalnym segregatorze. - Każdy z poległych, o którym udało pozyskać się jakiekolwiek informacje, został opisany - wyjaśnia prezes Towarzystwa Miłośników Marklowic. Ważnymi eksponatami są dwie mapy, na których zaznaczone są miejsca, w których polegli marklowiczanie. W ramach wystawy udało się także zgromadzić fotografie, listy oraz pamiątki poległych żołnierzy. W gablocie obejrzeć można plecak żołnierza piechoty, bagnety, szable kawaleryjskie, manierki, odznaczenia i inne drobiazgi przywiezione z wojny. - Jestem dumny z wystawy, z tego, co udało nam się odkryć. Dzięki temu bardziej możemy zgłębić losy naszych przodków. Pamiętajmy, że nie można budować przyszłości bez poznania i zrozumienia przeszłości - mówi Józef Kłosok. - Serdecznie zapraszam do zwiedzenia naszych wystaw, które znajdują się w Izbie Historii i Tradycji - zachęca wszystkich zainteresowanych. (juk)

  • Numer: 49 (942)
  • Data wydania: 04.12.18
Czytaj e-gazetę