Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Lis złapany, wszyscy cali i zdrowi

24.10.2017 00:00 sub

Jak co roku Stowarzyszenie Hodowców i Miłośników Koni Mustang zorganizowało zakończenie sezonu jeździeckiego, połączone z Hubertusem, czyli tradycyjną gonitwą za lisem.

KROSTOSZOWICE Pogoń za lisem odbyła się 21 października na polanie Jana i Lidii Marcolów w Krostoszowicach, a zakończenie sezonu na terenie rekreacyjnym przy miejscowym Orliku.

Oczywiście na polanie nikt prawdziwego lisa nie gonił. Chodziło o złapanie lisiej kity, przyczepionej do ramienia jeźdźca, który w poprzednim roku złapał kitę. Zasady były proste: lisa można było łapać, tylko galopując za nim, ze względów bezpieczeństwa zabronione było najeżdżanie z przodu i boku. Uciekający jeździec mógł chronić się w „lisiej norze”, czyli wytyczonej przez organizatorów strefie, w której nie mogli go atakować i gonić pozostali jeźdźcy.

Impreza cieszyła się niemałym zainteresowaniem. Na polanie państwa Marcolów zameldowało się 25 jeźdźców, na różnej maści wierzchowcach. Prezes Mustanga Małgorzata Mnich przypomniała tradycje związane z Hubertusem. Później jeźdźcy ruszyli na przejażdżkę do lasu, po czym wrócili na polanę. Tu zaś odbyły się dwie gonitwy. W pierwszej udział wzięli młodsi jeźdźcy, galopujący na kucach. Uciekająca Marlena Maksik długo broniła się przed zakusami, ścigających ją – tak się złożyło – koleżanek. W końcu jednak osaczona musiała ulec, a lisią kitę zdobyła Natalia Macha.

Znacznie liczniejsza była gonitwa dużych koni. Uciekającym był Andrzej Bura. Doświadczony jeździec sprawnie manewrował po polanie, starając się trzymać goniących go z dala od ramienia, do którego przyczepiona była kita. W końcu największym sprytem wykazał się Maksymilian Galda.

Gonitwa odbyła się w trudnych warunkach, na podmokłym podłożu. Nie licząc lekkich otarć, na szczęście odbyło się bez poważniejszych kontuzji. (art)

  • Numer: 43 (884)
  • Data wydania: 24.10.17
Czytaj e-gazetę