Afera o 1500 zł uderza rykoszetem w społeczników
Troska radnych o publiczny pieniądz, czy raczej element walki politycznej? Ofiarą coraz ostrzejszych zawirowań między częścią rady gminy a wójtem stali się społecznicy. A strzał w społeczników, czy to zamierzony czy nie, może okazać się strzałem we własne kolano.
MSZANA Tuż przed świętami Bożego Narodzenia wójt Mirosław Szymanek na posiedzeniu rady gminy zarzucił niektórym radnym, że swoimi działaniami doprowadzili do tego, iż organizacje społeczne, zrzeszone przy Gminnym Ośrodku Kultury i Rekreacji w Mszanie nie chcą już działać na rzecz społeczności lokalnej. – Organizacje społeczne chcą rezygnować z działalności, a dyrektorzy jednostek obawiają się organizowania imprez, bo potem z wszystkiego muszą się tłumaczyć kilku radnym. Dochodzi do tego, że muszę prosić organizacje by nie wycofywały się z działalności. A gwarantuję, że nikt z tych ludzi niczego dla siebie nie wziął – mówił wójt. Wyjaśnił, że niektórzy działacze społeczni są obecnie wzywani na policję. W trakcie sesji adresaci tych słów – radni Piotr Kuczera i Jarosław Wala – nie odpowiedzieli na zarzut wójta. Poprosiliśmy ich o komentarz później. – Nie wiem, skąd wójt ma takie informacje, że to przez nasze działania organizacje nie chcą działać. Wójta trzeba by było o to zapytać. Ja mogę powiedzieć, że na policję niczego nie składałem. Moje działania zakończyły się na próbie wyjaśnienia niejasności w urzędzie marszałkowskim, gdzie złożyliśmy oficjalne pismo – zaznacza radny Piotr Kuczera. Zdziwienia słowami wójta nie ukrywa radny Wala. – Ja w ogóle nie bardzo rozumiem, dlaczego społecznicy mieliby przestać działać, dlaczego mieliby się czegoś obawiać. Ja wierzę, że ci ludzie działają uczciwie. Ta działalnośc to przecież ich pasja – odpowiada Jarosław Wala.
Gospodynie na komendzie
Fakty są jednak takie, że na komendę w Wodzisławiu wzywane były m.in. panie z Kół Gospodyń Wiejskich z Mszany, Połomi i Gogołowej. – Mogę jedynie powiedzieć, że sprawa dotyczy nieprawidłowości w wydatkowaniu unijnych środków finansowych w ramach projektu „Mszańskie Smaki Jesieni” – mówi st. sierżant Katarzyna Muszyńska z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Po więcej informacji odsyła do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu, pod której nadzorem toczy się postępowanie. – Rzeczywiście prowadzone jest postępowanie w kierunku doprowadzenia Urzędu Marszałkowskiego do niekorzystnego rozporządzania mieniem w wysokości 80369 zł. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś. Obecnie przesłuchiwani są kolejni świadkowie – mówi Marcin Felsztyński, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu. Jak precyzuje, sprawa dotyczy... 173 kg golonek o wartości około 1500 zł. Dodaje też, że policja zajęła się sprawą nie po donosie, a dzięki informacjom pozyskanym we własnym zakresie.
Zatroskanie o publiczne środki...
Projekt, którego efektem był m.in. festyn „Mszańskie Smaki Jesieni” zorganizowany w listopadzie 2015 r., realizowała gmina Mszana z udziałem GOKiR Mszana. Niejasności wokół organizacji festynu dopatrzyła się grupa radnych, stojących obecnie w mocnej kontrze do działań wójta Szymanka. W czerwcu pisaliśmy na naszych łamach o tym, że zdaniem radnego Piotra Kuczery niektóre rzeczy na festynie były dostępne odpłatnie, choć powinny być za darmo, bo festyn był organizowany ze środków unijnych. Radny Jarosław Wala wskazywał zaś, że na fakturach wykazano zakup 173 kg golonek, których na festynie według niego nie było. – Myśmy o to i kilka innych spraw kilkakrotnie pytali wójta. Najpierw w formie interpelacji. Bez odpowiedzi. Były nasze pytania w trybie dostępu do informacji publicznej. Bez odpowiedzi. Wreszcie poskarżyliśmy się na bezczynność wójta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i wygraliśmy, bo sąd uznał bezczynność wójta w tej sprawie. Nie rozumiem postępowania wójta. No bo skoro wszystko jest w porządku, dlaczego nie potrafi odpowiedzieć na proste pytania – zastanawia się Jarosław Wala. Odpowiedzi udziela Rafał Jabłoński, dyrektor GOKiR w Mszanie. – Jeśli chodzi o feralne golonka, to mogę powtórzyć po raz setny, że nikt z pracowników GOKiR czy społeczników ich nie wziął i nie przehandlował. Zapewniam także, że również i ja nie karmiłem golonkami przez rok swoich dzieci i żony – ucina Jabłoński.
… czy polityczna walka?
Wójt Mszany uważa, że sprawa może mieć drugie dno. – Może rzeczywiście chodzi o to, by zniechęcić społeczników do działalności. Wszyscy doskonale wiedzą, jak wielka jest rola GOKiR–u w kształtowaniu dobrego wizerunku gminy. I do tej pory GOKiR dobrze się z tego wywiązuje. Komuś zależy na tym, by było inaczej. Żeby nic się nie działo, nie było żadnych imprez. Wtedy będzie można powiedzieć, że to wina Szymanka i Jabłońskiego – uważa wójt Mszany. Podobnego zdania jest dyrektor GOKiR. – Atmosfera jest fatalna i nie mam wątpliwości, że komuś zależy na tym, by właśnie taka była. Celem jest zburzenie tego, co budowaliśmy przez lata, by potem powiedzieć, że w gminie się nic nie dzieje, nie ma ciekawych imprez, że brakuje społeczników. To jest walka polityczna. Nie mogę jednak pozwolić na to, by kilku radnych walczących chorobliwie o władzę niszczyło wizerunek ośrodków kultury. A to się dzieje. Jeśli osoba niezorientowana słyszy o ciągłych kontrolach w GOKiR, przesłuchaniach na policji, to jaką może mieć ocenę naszej działalności? – pyta Jabłoński.
Z takim stawianiem sprawy nie zgadza się Jarosław Wala. – Te tłumaczenia zostały wymyślone na potrzeby tej nieciekawej sytuacji. Jestem w ciężkim szoku, że można tak myśleć. Ja społeczników bardzo cenię, właśnie za pracę, którą wykonują, tym bardziej że robią wszystko bezinteresownie. A te tłumaczenia to jakiś nonsens – uważa radny.
Artur Marcisz
Najnowsze komentarze