Wtorek, 28 maja 2024

imieniny: Augustyna, Jaromira, Wilhelma

RSS

Duży kaliber: Tajemnica szkieletu w lesie

25.10.2016 00:00 red.

Do dziś nie udało się zatrzymać mordercy Małgorzaty Zadwornej, której szkielet znaleziono osiem lat temu na terenie powiatu rybnickiego. Nad sprawą pracują policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Sprawa ma swój początek  1 sierpnia 2008, kiedy to grzybiarz chodzący po lesie w gminie Czerwionka Leszczyny w okolicach Szczejkowic dokonał wstrząsającego odkrycia. W leju po bombie, pochodzącym jeszcze z czasów II wojny światowej, znalazł  rozkładające się  zwłoki ludzkie, właściwie już  sam szkielet. Natychmiast zawiadomił policję. Od samego początku było jasne, że sprawa ta nie należy do łatwych. Zwłoki były nagie i w takim stopniu rozkładu, że nie można było ustalić  płci denata, a co dopiero stwierdzić kim był. Sprawca ukrył  je w odległości kilkudziesięciu metrów od drogi. Natrafiono na płytki dół, w którym leżało złamane stylisko od łopaty. Policjanci przyjęli, że sprawca przywiózł  zwłoki do lasu, z zamiarem zakopania ich tu. W trakcie kopania dołu złamał łopatę, więc zdecydował się  na ukrycie ciała w naturalnym zagłębieniu terenu. Fakt złamania łopaty mógł  świadczyć o tym, że wydarzyło się  to zimą, gdy ziemia jest zamarznięta.

Badania laboratoryjne pozwoliły na ustalenie, że w lesie znaleziono szczątki kobiety w wieku ok. 50 lat. Na podstawie kształtu czaszki odtworzono przypuszczalny wygląd denatki. Ponieważ  w rejestrach zaginionych nie znaleziono nikogo, kto przypominałby kobietę z portretu, przyjęto hipotezę, że mogła to być  osoba bezdomna. To założenie okazało się  trafne. Pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Żorach stwierdził, że mogła to być  Małgorzata Zadworna, z którą  po raz ostatni kontaktował  się  w styczniu 2008. Badania DNA potwierdziły jego przypuszczenia.

Małgorzata Zadworna była matką  siedmiorga dzieci. W przeszłości pracowała w szpitalu jako pielęgniarka. Po likwidacji szpitala została bezrobotna. Zaczęła pić, później związała się  z pewnym mężczyzną. Związek ten przetrwał  do śmierci konkubenta w 2007 roku. Po mężczyźnie pozostała jej altanka w miejscowości Żory Baranowice. Tam mieszkała. Jak ustalili policjanci, jeszcze w końcu stycznia 2008 r. w altance tej odwiedziła ją  jedna z córek. Zastała matkę nietrzeźwą, wyszła więc i powróciła rankiem następnego dnia. W altance znalazła kurtkę  matki, jej buty i plecak. Jej samej nie było. Później do altanki więcej nie zaglądała, nie wiedziała więc, że matka zaginęła.

Kolejnej informacji dostarczyła penetracja środowiska, w którym obracała się  pani Małgorzata, znana tam jako „Margot”. Ustalono, że jest mało prawdopodobne, by zabójstwa dokonał  ktoś  spośród tych ludzi. Zabójca z pewnością  korzystał  z samochodu, a nikt z tego kręgu nie był  „zmotoryzowany”. Natomiast w zeznaniach kilkakrotnie pojawiał  się  nieznany mężczyzna, z którym widziano „Margot”. Sporządzono jego portret pamięciowy. Ostatnia informacja w aktach sprawy pochodzi z banku. Podopieczni Ośrodka Pomocy Społecznej w Żorach nie otrzymują  wypłat zasiłków w gotówce; każdy z nich otrzymuje kartę  bankomatową, a pieniądze są  przelewane na ich konto. Na koncie pani Małgorzaty pozostało 100 złotych z zasiłku, przelanego pod koniec stycznia.

Sprawą zabójstwa kobiety zajęli się policjanci z Archiwum X w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach. To specjalny zespół, który próbuje rozwiązać niewyjaśnione sprawy z całego województwa. Każdy, kto posiada jakiekolwiek informacje na temat śmierci kobiety może je anonimowo przekazać komendzie wojewódzkiej. Cenne będą również informacje dotyczące aktualnego miejsca przebywania mężczyzny ze zdjęcia o pseudonimie Tadeo.

Adrian Czarnota

  • Numer: 43 (832)
  • Data wydania: 25.10.16
Czytaj e-gazetę