Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Wracaj do taty, czyli wielki ruch w pieczy zastępczej

03.05.2016 00:00 red

Pieniądze z rządowego programu 500+ wywołały dwa zjawiska. Do urzędników zgłasza się coraz więcej osób, które chcą być rodziną zastępczą. Drugie, to próba odzyskania dzieci przez rodziców biologicznych, którym w przeszłości je zabrano. Postanowiliśmy sprawdzić jak sytuacja wygląda w naszym regionie.

REGION Rządowy program 500+ gwarantuje 500 złotych na każde dziecko w rodzinie zastępczej, bez względu na dochody. Coraz więcej osób chce taką rodzinę założyć. Urzędnicy sprawdzają, czy kieruje nimi chęć zysku, czy też wyczekiwana perspektywa stabilizacji i bezpieczeństwa.

Powrót dzieci

W powiecie wodzisławskim od początku 2016 roku do rodzin biologicznych wróciło 16 dzieci. Na tym prawdopodobnie się nie skończy, ponieważ z danych PCPR w Wodzisławiu wynika, iż trwają trzy kolejne postępowania sądowe o przywrócenie władzy rodzicielskiej nad dziećmi pozostającymi w rodzinach zastępczych. - Może to być wynikiem programu 500+, ale nie musi - mówi Danuta Marciniak, zastępca dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wodzisławiu Śl. Nie sposób też dowieść, że więcej rodzin naturalnych przypomniało sobie o swoich dzieciach w związku z programem 500+. Tegoroczna liczba dzieci, które wróciły do swoich biologicznych rodziców, jest porównywalna do podobnego okresu roku minionego, kiedy programu 500+ jeszcze nie było.

Urzędnicy się cieszą

Natomiast znacznie zwiększyło się zainteresowanie rodzicielstwem zastępczym. Mieszkańcy przychodzą, dzwonią do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wodzisławiu Śl., pytają o warunki, które trzeba spełnić, by zostać rodziną zastępczą. - Możemy zakładać, że wzrost zainteresowania wiąże się też z programem 500+ - mówi zastępca dyrektora. Z tej sytuacji cieszą się w PCPR. Dotąd, mimo różnorakich kampanii promujących, odzew nie był zbyt duży. Bardziej PCPR się prosiło, by ludzie rozważyli rodzicielstwo zastępcze. Teraz ludzie sami wypytują. Nie da się ukryć, że dodatkowe 500 zł na każde dziecko, bo w rodzinach zastępczych nie ma kryterium dochodowego, działa na wyobraźnię. Dlatego PCPR dokładniej sprawdza kandydatów, by ustalić czy wizja dodatkowych pieniędzy nie jest główną motywacją. Bo to, że jest znaczną pomocą w utrzymaniu dzieci, nie podlega dyskusji. - Poważni rodzice martwią się, za co utrzymają dzieci, bo nawet jeśli teraz mają pracę i stabilną sytuację finansową, to niekoniecznie tak będzie za kilka lat. Dlatego te 500 zł więcej do 1000 zł, które rodzina zastępcza dostaje na każde dziecko, daje poczucie większego bezpieczeństwa i stabilizacji - mówi Irena Obiegły, dyrektor PCPR w Wodzisławiu Śl.

Nie wiemy o wszystkim

Wzrost liczby kandydatów widać również w Rybniku. Jak wyjaśnia Jolanta Helis z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Rybniku kandydatów jest znacznie więcej niż w latach ubiegłych. – Podobnie jak w innych miastach nie możemy stwierdzić jednoznacznie, że to przez pieniądze z programu 500+. Jest początek maja, a my mamy już 17 kandydatów, czyli tylu, ilu w ubiegłym roku zgłosiło się do września – mówi nam urzędniczka.

Jak tłumaczą urzędnicy, PCPR-y maja tylko wiedzę o kandydatach na rodziny zastępcze. – Nie wiemy ile spraw o powrót dzieci do rodzin biologicznych toczy się sądzie – przyznaje Małgorzata Krawczyńska, pracownica Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Raciborzu. – Wynika to z faktu, że rodzice bezpośrednio występują do sądu i nie musimy być informowani o tym. Możemy być poproszeni przez sąd o opinię do danej sprawy, jednak nie uczestniczymy we wszystkich – dodaje. W powiecie raciborskim jest 111 rodzin, w których przebywa 240 dzieci. W Raciborzu jednak fali chętnych do założenia kolejnych rodzin zastępczych nie ma. – Nie mamy tłumu chętnych kandydatów. To kilkanaście rodzin rocznie, z czego nie wszyscy przechodzą proces weryfikacyjny. Jeszcze za wcześnie mówić o zwiększeniu liczby chętnych. Być może za kilka miesięcy będziemy mogli stwierdzić czy chętnych do zostania rodziną zastępczą jest więcej – tłumaczy Małgorzata Krawczyńska.

Wróżenie z fusów

Sędzia Tomasz Pawlik z Sądu Okręgowego w Gliwicach uspokaja, że spraw o powrót dzieci do rodzin biologicznych jest tyle co kiedyś. – Z informacji jakie do mnie docierają wynika, że masowego wzrostu takich spraw nie ma, aczkolwiek więcej będziemy wiedzieć po półroczu. Teraz to wróżenie z fusów. Nawet jeśli będziemy mieli więcej takich spraw, to ciężko określić prawdziwą motywację rodziców. Często dziecko staje się elementem gry pomiędzy rodzicami. Inna sprawa, że aby dziecko wróciło do rodziny biologicznej, warunki w niej musza się poprawić. Problemy finansowe to tylko jeden z aspektów i umówmy się, nawet gdy takie rodziny otrzymają pieniądze z programu 500+, te kilkaset złotych nie uzdrowi sytuacji – mówi sędzia. W podobnym tonie wypowiada się Arkadiusz Andrzejewski, dyrektor Ośrodka Rodzinnej Pieczy Zastępczej w Rybniku. – W Polsce funkcjonuje mit, że dzieci odbierane są rodzicom ze względu na biedę. Z perspektywy dwudziestu lat mojej pracy, nie spotkałem się z tym, że w rodzinie był problem ubóstwa. Ubóstwo jest pewna konsekwencją innych problemów, które występowały w rodzinie. I dziś nie można liczyć, że taki program 500+ spowoduje, że u rodziców pojawią się nagle umiejętności wychowawcze, że nie będzie zaniedbań wobec dzieci, że nie będzie stosowania przemocy itd. A właśnie z tych powodów dzieci był zabierane do rodzin zastępczych – tłumaczy dyrektor ośrodka.

(acz), (tora)

  • Numer: 18 (807)
  • Data wydania: 03.05.16
Czytaj e-gazetę