Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Jak Kuczera pokonał Fudalego? Kulisy kampanii

16.12.2014 00:00 red

– Jako kandydat PO miałem  wsparcie partii, ale fundusze ma prowadzenie kampanii pochodziły przede wszystkim ze środków własnych i wsparcia kandydatów do Rady Miasta. Poza oczywistymi materiałami promocyjnymi, udało mi się wygrać między innymi dzięki dużemu zaangażowaniu  grupy wolontariuszy, która mnie wspierała – mówi nam Piotr Kuczera.

Dogadaliśmy się

– W ramach zasady „umiesz liczyć, licz na siebie” wspólnie wyszliśmy na ulice, do mieszkańców. Sporo się dowiedziałem jakie są problemy rybniczan i czego oczekują od prezydenta. Zdarzało się, że niektórzy pierwszy raz o mnie słyszeli. Starałem się być aktywny również w internecie, jednak z czasem było tyle zapytań, że przestałem nadążać z szybkim odpisywaniem.

To był czas bardzo ciężkiej pracy, zdarzało się, że sypiałem po cztery godziny na dobę. Przed drugą turą, obok prowadzonej kampanii musieliśmy wypracować porozumienie ze sztabami kontrkandydatów. To zajęło sporo czasu. Analizowaliśmy nasze programy, aby znaleźć wspólne punkty. Udało się, choć nie było łatwo – przyznaje Kuczera.

Nowe pokolenie

Za sukcesem Piotra Kuczery stoi jeszcze jedna osoba. To Łukasz Kłosek, młody rybnicki radny PO, który koordynował kampanię Piotra Kuczery. W jej kluczowych momentach mobilizował ludzi rozsyłając sms-y z prośbą o wsparcie. – Oczywistym dla nas było, że musimy w ramach kampanii wykorzystać nowe technologie – mówi Łukasz Kłosek. – Wykorzystywaliśmy między innymi portale społecznościowe gdzie umieszczaliśmy informacje na temat kandydata i naszych działań. Kiedy Piotr Kuczera odwiedzał mieszkańców w dzielnicach równolegle  wykorzystaliśmy radio oraz Facebook. Reakcje ze strony użytkowników były często natychmiastowe.  – Zrezygnowaliśmy z  reklam wielkopowierzchniowych z uwagi na wysoki koszt ich produkcji, umieszczenia i opłaty za użyczenie powierzchni. Nie mieliśmy także tylu dykt na słupach co sztab BSR, ale jak się okazało, nie o to chodziło. Nasz kandydat nie spoglądał tylko z plakatów, ale był blisko ludzi. Pomogła nam również debata, w której merytorycznie bardzo dobrze wypadł Piotr Kuczera – mówi.

Prezydent patrzy z góry

Reklama wielkopowierzchniowa miała być mocnym orężem Bloku Samorządowego Rybnik. Wielka podobizna Adama Fudalego  zawisła na wieżowcu w centrum miasta. – Nie wiem dlaczego ta reklama budzi takie emocje, skoro każdy może sprawdzić ile kosztuje wydrukowanie czegoś takiego – mówi niedawna wiceprezydent Joanna Kryszczyszyn, która zgodziła się z nami porozmawiać o kampanii gdy rzeczniczka prasowa BSR-u wyłączyła komórkę. – Podobizna prezydenta została wydrukowana na siatce, co obniżyło koszty. Całość kosztowała nas kilka tysięcy złotych. Jeśli mowa o kosztach, to my również spoglądaliśmy na działania komitetu Piotra Kuczery z zazdrością zastanawiając się skąd oni mają na to wszystko pieniądze. Przecież bannery w internecie kosztują i to nie mało, podobnie jak wynajęcie tak dużego lokalu w centrum miasta. Czy czegoś zabrakło podczas tej kampanii? Na pewno nie spodziewaliśmy się takiego obrotu spraw. Jednak niewiele moglibyśmy zmienić w formule kampanii z uwagi na naszą pracę. Nie mogliśmy sobie pozwolić na wzięcie urlopu jak pan Kuczera z uwagi na dobro miasta. Zresztą pan prezydent Fudali także spędzał mnóstwo czasu w dzielnicach na spotkaniach z mieszkańcami. To 27 dzielnic – zauważa Joanna Kryszczyszyn. Jak zapewnia, pieniądze na kampanię pochodziły ze składek członków BSR, które przez ostatnie cztery lata były odkładane na ten cel.

Dystans do siebie

Kandydatem, który osiągnął bardzo dobry wynik jest Piotr Masłowski z Forum Obywateli Rybnika. Nie wszedł do drugiej tury, jednak jest zadowolony, również z tego, że został wiceprezydentem. – Z przyczyn ode mnie niezależnych nie mogłem poświęcić na kampanię tyle czasu, ile początkowo planowałem. Wydaliśmy na kampanię bardzo mało, raptem około dwudziestu tysięcy złotych. Postawiliśmy raczej na niestandardowe akcje. Wyszliśmy do mieszkańców. Części z nich wręczyłem kostkę masła, spotkałem się z sympatycznym przyjęciem. Trzeba miec dystans do siebie  – mówi Piotr Masłowski.

Polub prezydenta

Jak ocenia Adam Misa, kiedyś urzędnik i dziennikarz a dziś szef agencji Intro PR zajmującej się kreowaniem wizerunku, komunikacją i marketingiem dla firm i instytucji, w Rybniku wygrali ci kandydaci, którzy postawili na bezpośredni kontakt z mieszkańcami.  Wyborcy już dawno znieczulili się na plakaty, dykty czy bannery na ulicach. Czy ich będzie sto, czy tysiąc – efekt będzie podobny. Piotr Kuczera wyszedł do ludzi, czym był obecny w dzielnicach, sporo na tym zyskał. Podobnie zachował się Piotr Masłowski, który miał bardzo ciekawe pomysły na zwrócenie uwagi na siebie. Pomysł z kostkami masła prosty i genialny – zapada w pamięć i świadczy o dystansie do własnej osoby. Osoby publiczne powinny mieć właśnie nieco dystansu do siebie i pokazywać swoją „ludzką twarz”, a nie tylko sztuczną pozę poważnego polityka. Liczą się konkrety i bezpośrednia komunikacja z wyborcami – kwituje Adam Misa.

Adrian Czarnota

  • Numer: 50 (735)
  • Data wydania: 16.12.14
Czytaj e-gazetę