Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Pianistka i fryzjerka na motocrossie

05.11.2013 00:00 adam

Pasją 21-letniej Ewy Stabli z Wodzisławia jest rywalizacja na naszpikowanych ostrymi zakrętami i wybojami torach, na których potężnym crossowym motorem skacze w górę nawet 40 metrów. Dziewczyna odniosła wskutek tego już niejedną poważną kontuzję. Ale nie zamierza rezygnować. Wręcz przeciwnie, chce się w tym kierunku rozwijać. I szuka ludzi, którzy mogą ją wesprzeć.

WODZISŁAW Kiedy spotkałem się z bohaterką tego tekstu, z trudem potrafiłem sobie wyobrazić, że ta filigranowa i jak się okazało również niezwykle sympatyczna blondynka rywalizuje w motocrossowych zawodach. Motocykle towarzyszyły jej jednak od dzieciństwa. - Wychowałam się w garażu, u wujka, który miał motory. Co prawda nie były to terenowe maszyny tylko szosowe, no ale motocyklowego bakcyla załapałam właśnie tam. Spędzałam w nim każdą wolną chwilę – opowiada.

Sprawka chłopaka

Do motocrossu trafiła 4 lata temu dzięki swojemu chłopakowi, który już wtedy był zawodnikiem, startującym w poważnych zawodach. - To on pomógł mi kupić pierwszy terenowy motor. To było Kawasaki dla początkujących. Motor miał 80 cm3 pojemności silnika. Nikt oprócz mojego chłopaka nie wiedział, że mam taki motor, tym bardziej, że garażowałam go w jego garażu – opowiada dziewczyna. Później kupiła bardziej poważny motor – KTM o pojemności 125 cm3. I zaczęła startować w wyścigach. - To dyscyplina zdominowana przez mężczyzn, dlatego startuję razem z nimi. Łatwo nie jest, bo przecież żaden facet nie chce przegrać z dziewczyną – mówi nasza bohaterka. Ale na mecie okazuje się, że wielu facetów przyjeżdża za nią. Bo w tym sporcie nie liczy się płeć, a przede wszystkim technika jazdy, umiejętność rozpychania się na torze. Dlatego też otrzymuje spore brawa, tak od rywali jak od kibiców. - Czasem nawet podchodzą po autograf. Na każdym kroku spotykam się ze sympatią kibiców – opowiada.

Rehabilitacja? Najlepiej na motorze

Sukcesy na torze okupione są litrami potu wylanymi na treningu. A także bolesnymi kontuzjami. Jako zawodniczka czeskiego klubu AMK z przygranicznych Petrovic najczęściej trenuje na tamtejszym torze. Ćwiczy też w Czerwionce i Rybniku. Jak zaznacza nigdy nie jeździ po lasach. - Zawsze pakujemy swoje motory na przyczepkę i jeździmy na torach. Ale trochę jednak rozumiem tych, którzy jeżdżą po lasach. W naszym regionie praktycznie nie ma torów, a to jest pasja, którą chcą gdzieś realizować – mówi pani Ewa. Przygotowując się do startów trenuje jednak nie tylko na torach, ale również na siłowni. Bo żeby mieć szanse w wyścigu, musi mieć dobrą kondycję i siłę. - Trudno wyjaśnić komuś kto nie startuje w takich wyścigach jak wielkie jest to obciążenie dla organizmu. Trudno sobie wyobrazić jak bardzo w trakcie wyścigu bolą ręce – mówi dziewczyna. Mimo ćwiczeń i litrów potu wylanych na treningach nie zawsze na torze wszystko idzie po jej myśli. Motocross to sport mocno kontuzjogenny, toteż i naszej bohaterki urazy nie omijają. - Zmiażdżona ręka, złamany nadgarstek, kilka wstrząśnień mózgu – wylicza. Po wyleczeniu wsiada na motor najszybciej jak może. Jak przekonuje jazda to najlepsza rehabilitacja i najlepszy trening. - Kiedyś wsiadła na motor mając jeszcze rękę w gipsie. Oczywiście była to bardzo rekreacyjna jazda, ale od razu poczułam się lepiej – mówi.

Mama woli nie oglądać

Głównie z tego powodu czyhających na torze niebezpieczeństw, swojej córki w akcji woli nie oglądać mama pani Ewy. O pasji swojego dziecka dowiedziała się... rok po zakupie przez nią pierwszego motocykla. - Mama była raz na zawodach. Akurat pod jej nogami wywrócił się jeden z uczestników wyścigu. Była przerażona i po tym wypadku stwierdziła, że nie chce tego oglądać. Wiem, że się o mnie strasznie boi i wolałaby żebym miała inne zajęcie. Sama czasem po odniesieniu kolejnej kontuzji zastanawiam się czy warto narażać zdrowie. Ale wątpliwości szybko mijają. Bez motoru nie mogłabym żyć – przekonuje dziewczyna.

Zostać profesjonalistką

Ewa Stabla marzy by startować w coraz ważniejszych zawodach. Chce zostać profesjonalnym zawodnikiem. Musiałaby jednak rozpocząć regularne treningi. Na przeszkodzie stoją ograniczenia finansowe. Dlatego szuka sponsorów. Jeśli ich pozyska to jednego można być pewnym - o tej dziewczynie usłyszmy jeszcze nie jeden raz. Ma odpowiedni charakter i talent, a to przecież w sporcie podstawa sukcesu.

Artur Marcisz


Pianino i nożyczki fryzjerskie

Życie Ewy Stabli to nie tylko motocross. Ukończyła szkołę muzyczną. Zresztą mama jest nauczycielem gry na pianinie. Również nasza bohaterka uczyła się gry na tym instrumencie. Ale to nie pociąga jej tak jak motocrossowy tor. Co ciekawe ukończyła też szkołę fryzjerską i właśnie z wykonywania tego zawodu się utrzymuje i spełnia swoje sportowe marzenia. Choć nie jest łatwo. - Każdy trening, każdy start to spore koszty. Trzeba zatankować auto żeby pojechać na zawody czy trening, trzeba przygotować motor. Wszystko sporo kosztuje – mówi. Jak podkreśla mocne wsparcie otrzymuje od chłopaka. - Jest nie tylko moim przyjacielem i chłopakiem, ale też trenerem i mechanikiem, przygotowuje motor do startów. Sam już zrezygnował z zawodów ze względu na koszty. Dzięki niemu teraz ja mogę się rozwijać – mówi.

  • Numer: 45 (678)
  • Data wydania: 05.11.13