Kryzys w ośrodkach szkolenia, egzaminatorzy modlą się o zmianę

REGION – To jeszcze nie katastrofa – mówi Janusz Kuwak, z–ca dyrektora katowickiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. – Mamy ten komfort, że wysyłamy pracowników na urlopy, na macierzyńskie, nie limitujemy terminów tych dni wolnych. Niemniej myślimy kilka kroków do przodu i patrząc na koniec tego roku, modlimy się, by coś się zmieniło – dodaje.

Strachy na lachy

Dyrektor Kuwak powodów takiej sytuacji upatruje tylko w jednym. – Z plotką bardzo trudno walczyć. To nie jest tak, że nagle mamy niż demograficzny, że ci ludzie, którzy rodzili się w połowie lat 90-tych poumierali. Oni są, tylko czekają. Liczą na jakąś zmianę tych egzaminów. A tu nie ma na co czekać – mówi. Zdaniem WORD egzamin jest prostszy i korzystniejszy dla przyszłych kierowców. – Zamiast wykuwać 300 pytań i odpowiedzi, muszą nauczyć się ustawy i przepisów drogowych i ich zastosowania. Co w tym złego? Ten egzamin jest prostszy, nagradza logiczne myślenie – mówi Kuwak. Oczywiście, zaznacza od razu, że żaden test nie jest idealny. – Ludzie wyciągają z tej całej puli kilka pytań, które mogą się wydawać głupie. Ale ile takich pytań było w poprzednim egzaminie? Teraz nie ma podchwytliwych zagadnień, trudnych odpowiedzi albo dwuznacznych określeń. Jest naprawdę prościej – przyznaje. Apele WORD jednak na nic się zdają. Przyszli kierowcy zdawać nie chcą, a to może oznaczać poważne kłopoty dla ośrodków egzaminacyjnych po wakacjach.

Zwolnienia i cięcia

– Ta sytuacja dotyka tylko i wyłącznie nas, egzaminatorów. Bo mieszkańcy mogą się cieszyć. Zdarza się, że z dnia na dzień mają egzamin, bez czekania i kolejek. W Rybniku z czasu oczekiwania rzędu dwóch miesięcy zeszliśmy na dwa tygodnie – mówi Kuwak.

Jeszcze z zeszłym roku było tak, że gdy zaczynał się okres urlopowy egzaminatorzy, którzy w danym momencie byli w ośrodkach mieli nawał pracy. Teraz, mimo że ich koledzy znów pojechali na wakacyjny odpoczynek, nie ma kogo egzaminować. – Oczywiście, myślimy o trzy kroki do przodu. Na razie nie jest źle, jesteśmy w pełni wypłacalni, wszystkie świadczenia socjalne są spełniane, a my dopinamy budżet. Ale za niedługo to może się zmienić – przyznaje dyrektor Kuwak. I to właśnie spędza sen z powiek egzaminatorów – także w Rybniku. Zwolnienia, cięcia etatów, ograniczenie świadczeń socjalnych, diet i ryczałtów czy delegacji. – Liczymy na to, że ci młodzi ludzie, którzy w tym roku powinni już zdawać egzaminy, się przebudzą. Bo naprawdę nie ma na co czekać, zmiany egzaminów nie będzie – komentuje przedstawiciel WORD w Katowicach.

Dla zwykłego mieszkańca sprawa będzie wyglądała tak, jak dotychczas. Do momentu cięć. Teraz kolejek nie ma, bo egzaminatorów jest sporo. W przypadku cięć i ograniczenia kadry w ośrodkach egzaminowania, znów pojawią się kolejki i tłok.

Szkoły jazdy w kryzysie

Sytuacja ta dotyka także szkół jazdy, które od pewnego czasu cierpią na niedobór kursantów. – Mamy mniej kursantów o połowę w porównaniu do zeszłego roku, przy czym nie jestem pewna, czy to tylko kwestia nowych egzaminów. Jeśli ktoś dopiero osiąga 18 lat, to dla niego nie ma znaczenia, jakie są egzaminy. Uważam, że główną przyczyną spadku liczby kursantów jest niż demograficzny. Dramatycznie spada liczba osób, które w ogóle mogą podejść do egzaminu – mówi Sabina Orlik, właścicielka OSK Jazda w Wodzisławiu. Marek Fibic, instruktor jazdy z Pszowa miał mniej kursantów w pierwszej połowie roku. – W wakacje ruszyło się w biznesie, także nie narzekam – mówi Fibic.

Instruktorzy mają też swój pogląd na nowe egzaminy. – Niektóre pytania na tych nowych testach są śmiechu warte. Bo jak tutaj normalnie odpowiedzieć, gdy pytają cię, jak zachować się ma kierowca, który nagle doznał ataku bólu brzucha? To jest pytanie, które ma decydować, czy mam albo nie mam otrzymać prawa do prowadzenia samochodu? – pyta retorycznie chcący zachować anonimowość instruktor.

(mark), tora