Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Wiosną na Wodzisławskiej znów postoimy w korkach!

18.12.2012 00:00 OQL

Śnieg jest największym przeciwnikiem drogowców – i nie chodzi tutaj tylko o tych, którzy zajmują się odśnieżaniem naszych dróg. W Rybniku firmę Dromet śnieg zaskoczył w trakcie remontu ulic Żorskiej i Wodzisławskiej. I o ile ta pierwsza ma się całkiem nieźle, gotartowicki wiadukt oddany został do użytku na krótko przed pierwszym atakiem zimy, o tyle na Wodzisławskiej sprawy mają się gorzej.

Z południową arterią Rybnika problemy były cały rok. Najpierw niekompetentny okazał się lider projektu, firma HAK, który nie wywiązywał się z terminów, a prace prowadził – delikatnie mówiąc – na pół gwizdka. Teraz, choć roboty za sprawą nowego lidera projektu ruszyły z kopyta, na przeszkodzie stanęła pogoda. Magistrat dogadał się z Drometem, dając wykonawcy 28 dni na zakończenie prac. Problem w tym, że prace zawieszono na czas poprawy warunków, czyli... do wiosny.

Zima wstrzymała prace

– Szkoda, że teraz, gdy mają przyjść mrozy, nareszcie wykonawca pracuje tak, jak powinien – mówił jeszcze niedawno Adam Fudali, prezydent miasta. Faktycznie, Dromet na Wodzisławskiej pojawiał się zaskakująco często, nawet w weekendy. Z powodu aury sytuacja ta uległa jednak zmianie. – Na razie prace zostały wstrzymane, a wykonawca dalej ma do wykorzystania 28 dni, gdy warunki się poprawią. W ciągu tych czterech tygodni Wodzisławska powinna być gotowa – mówi Adam Fudali. – Korzystne warunki to jednak nie tylko słońce, na prace zgodzić musi się szereg instytucji, które nadzorują prace – dodaje.

Na dziś sprawa wygląda więc tak, że Żorską (która jest już niemal skończona) i Wodzisławską doprowadzi do stanu przejezdnego. Ulicę na Wodzisław pokryto warstwą asfaltu, która pozwoli na bezproblemowe poruszanie się samochodów. – Wszystkich tych, którzy tak bardzo przejmowali się tym, że firma asfaltuje w deszczu czy mrozie, uspokajam. Na wiosnę Dromet wejdzie na Wodzisławską i nałoży właściwą warstwę ścieralną, ta położona była tylko po to, by można było jeździć – zapewnia prezydent. A to na wiosnę oznacza kłopoty.

Najbliższy termin w marcu lub kwietniu

Wodzisławską przejedziemy w obu kierunkach, z mniejszymi lub większymi turbulencjami. Z nastaniem wiosny i poprawą pogody ta sytuacja jednak się zmieni. I choć magistrat zapowiada, że położy nacisk na jak najmniejszą uciążliwość prac firmy Dromet, już dziś warto uzbroić się w cierpliwość, bo w marcu i kwietniu na Wodzisławskiej postoimy. – Będziemy starali się, by kończenie tego remontu i nakładanie właściwej warstwy asfaltu przebiegało jak najsprawniej i komfortowo dla użytkowników dróg – zapewnia Fudali. Czy wierzyć w te słowa? Wszystko zależy od tego, jakim sposobem prace będą przeprowadzane. Jeśli dochodziło będzie do zamykania całych odcinków, by nałożyć asfalt, czeka nas kolejny (choć znacznie krótszy) paraliż, jeśli wykonawca zdecyduje się na ruch jednostronny lub „mijanki” – być może uda się przejechać z Rybnika do Wodzisławia w dobrym czasie. Trudno też na razie mówić o jakiejkolwiek odpowiedzialności wykonawcy względem miasta. Otrzymał dodatkowy czas na wykonanie robót, a okres ten obowiązywać zacznie, gdy da się na Wodzisławskiej pracować. – W tej chwili Miasto nie ma żadnych podstaw prawnych do rozpoczęcia procedury naliczania kar, gdyż roboty prowadzone są zgodnie z podpisanymi aneksami – komentuje Lucyna Tyl, rzecznik urzędu miasta. – Dopiero po  terminie 28 dni pojawią się podstawy do naliczania kar umownych, zgodnie z zapisami umowy – dodaje. Tak czy owak, dla prezydenta miasta wiosna nie zapowiada się najmilej – może spodziewać się kolejnych wizyt przedsiębiorców z Wodzisławskiej, którzy już teraz ledwo wiążą koniec z końcem przez kilkumiesięczny okres posuchy spowodowany komunikacyjnym paraliżem.

Wodzisławska – porażka roku?

Rybnicka opozycja na Wodzisławskiej postawiła krzyżyk już jakiś czas temu, wytykając władzom miasta błędy w prowadzeniu i nadzorowaniu całego zadania. Tłumaczenia i argumenty magistratu rybnickiej Platformy Obywatelskiej nie przekonują, czego nie dawno dowód dał szef klubu Piotr Kuczera w swoim stanowisku: – Naszym zdaniem uczciwsze wobec rybniczan byłoby przyznanie się już kilka miesięcy wcześniej do popełnionych błędów, wzięcie odpowiedzialności za podjęte decyzje, a nie zrzucanie jej na czynniki zewnętrzne – twierdzi Kuczera.

Adam Fudali przyznaje, że wpadka z Wodzisławską była tylko jedna. – Moją porażką było to, że nie miałem szczęścia. Nie mieliśmy szczęścia przy wyborze wykonawcy zadania. Ale co to za wybór, to nie zależy od naszych umiejętności dobrej selekcji, po prostu takie mamy prawo w Polsce – mówi prezydent miasta. Oby tylko Wodzisławska nie okazała się porażką roku 2013.

(mark)

  • Numer: 51/52 (632/633)
  • Data wydania: 18.12.12