Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Zwiedzić kanion Colorado

04.12.2012 00:00 OQL

To nasze uniwersyteckie perełki – Andrzej Płaczek z Wodzisławskiego Uniwersytetu III Wieku mówi o Stefanii Korzuch-Źrałek i Halinie Kordel, bohaterkach tekstu. Rozpoczynamy nim cykl artykułów przybliżających działalność tej prężnie działającej instytucji.

 

Stefania Korzuch-Źrałek ma 84 lata. To emerytowany lekarz pediatra. Pracowała do 75. roku życia, dopóki miała dobry wzrok i słuch.  – Mam dużo kolegów, którzy pracują do 80-tki. Śmieszy mnie, kiedy ludzie narzekają na wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. Przecież wiek ludzi wydłuża się, zdrowie poprawia. Ten opór wynika stąd, że przyzwyczajono nas do wczesnych emerytur. U nas było przecież najwięcej emerytów wśród krajów socjalistycznych. A w ogóle to trzeba zacząć od tego, że Europa jest leniwa – zauważa weteranka medycyny.

Nagłe osamotnienie

Pani Stefania jest członkiem Wodzisławskiego Uniwersytetu III Wieku szósty rok. – W pierwszych miesiącach po zakończeniu pracy było mi bardzo dobrze. Nagle przyszło osamotnienie – opowiada emerytka.

Dowiedziała się o powstającym uniwersytecie. Odżyła. Zaczęła pojawiać się na wykładach, spotkaniach. Jeździła na spektakle. Zapisała się do Klubu Miłośników Muzyki i Teatru. – Bardzo się cieszę, że ta grupa powstała. Lubię muzykę, teatr. Jeździmy do różnych miast na przedstawienia. Sala w Wodzisławiu jest mała i koszty sprowadzenia artystów powodują, że mało kto może sobie pozwolić na bilet – dzieli się wrażeniami.

Dziwna kultura

Pani Stefania przyznaje, że dopiero na emeryturze jest w stanie więcej skorzystać z kultury. – Kiedy się pracowało, nie zawsze było można wyjeżdżać. Poza tym te wyjazdy pozwalają, przynajmniej mnie, porównywać reżyserię z tym co kiedyś poznałam. Jestem negatywnie nastawiona. Scenografia, reżyseria sztuk, które kiedyś widziałam, są dla mnie nie za bardzo do przyjęcia. Jest to udziwnione, odbiegające od oryginału. Proszę mi wierzyć, że raz we Wrocławiu wyszłam z sali po pierwszym akcie. To był musical „West Side Story”. Był taki szum, ruch, hałas na scenie, że gdybym nie znała treści, nie wiedziałabym, o co chodzi. Z sali wyszło więcej osób – wspomina pani Stefania.

Szok przeżyła również w Krakowie na spektaklu „Kaligula” w reżyserii Agaty Dudy-Gracz. – Zamknięto nas na scenie, a aktorzy grali na widowni – mówi pediatra.

Zrozumieć świat

Jednak pani doktor przytomnie zauważa, że aby przynajmniej trochę zrozumieć współczesny świat, trzeba chodzić na takie występy. – Czasem jak mój syn rozmawia z wnukiem, to bardzo często nie wiem, o czym rozmawiają. Język inny, treść inna – opowiada pani Stefania.

 

Halina Koppel jest słuchaczem Wodzisławskiego Uniwersytetu III Wieku siódmy rok, od jego początków. W 2005 roku jeździła jeszcze na zajęcia do Rybniku. Do tego kroku skłoniła ją śmierć męża.

Rok wcześniej zostałam wdową. Nagle życie mi się zamknęło. A ponieważ całe życie byłam czynna, nie zawodowo, ale pod innymi względami, pomyślałam, że coś z życiem trzeba zrobić. Dowiedziałam się od brata pani Stefanii, że w Rybniku jest Uniwersytet III Wieku. Pojechałam, zapisałam się, chodziłam – wspomina pani Halina.

W Rybniku podobały jej się przede wszystkim wykłady. Jednak dojazdy były uciążliwe. – Czasem jeździłam 2 – 3 razy dziennie. Mimo wszystko jeździłabym dalej, gdyby uniwersytet nie powstał w Wodzisławiu – opowiada. Osłuchana wykładami rybnickimi liczyła, że w Wodzisławiu będzie pod tym względem równie ciekawie. – Wszystko ruszyło jakieś 3 lata temu, powiedziałabym z kopyta, odkąd prezesem została pani Ewa Spas – stwierdza Halina Koppel.

Odważnie o konstytucji

Bardzo podobają się jej wykłady dotyczące historii Wodzisławia i ogólnej. – Ostatnio był bardzo ciekawy wykład o Konstytucji III Maja. Po raz pierwszy usłyszałam od wykładowcy, który przytoczył przykład jednego z naszych obecnych profesorów, że Konstytucja III Maja jakkolwiek była bardzo postępowym aktem prawnym, to mimo wszystko była kamieniem, który uruchomił lawinę unicestwienia państwowości polskiej. Bardzo się z tą tezą zgodziłam – mówi Halina Koppel. Brakuje jej jeszcze wykładów z pogranicza fizyki i matematyki, które dominowały w Rybniku.

Porady medyczne? Dziękuję

– Nie znoszę natomiast, kiedy ktoś mi opowiada co to jest choroba stawów. My z III wieku już to wszystko znamy, bo tego doświadczamy. A jak mnie boli, to idę do lekarza – mówi wodzisławianka.

Ceni sobie spotkania integracyjne z psychologiem. – Pani psycholog zawsze ma określony temat. Wcześniej dyskutowaliśmy o konflikcie międzypokoleniowym. Teraz o marzeniach – co się spełniło, jakie marzenia jeszcze zostały. Mnie zostało jeszcze marzenie podróżnicze. Na razie przeglądam katalog, co roku widzę, że mi odpływa, bo jest coraz droższe – mówi wodzisławianka.

Podróż za garaż

Na spotkaniu z psychologiem przyszło jej do głowy, że został jej garaż. – Auto jest za stare i się nie liczy, mieszkania oczywiście nie sprzedam. Gdybym garaż sprzedała i coś dołożyła, to by to marzenie podróżnicze się spełniło. A jest nim odwiedzenie Kanionu Colorado w USA. Z wizą problemów by chyba nie było. Byłam ze dwa, trzy razy w Stanach, wróciłam o czasie, niczego nieodpowiedniego nie zrobiłam. Poza tym wiedzą, że taką babcię mogą wpuścić, bo wszystkie względy wskazują na to, że wróci – śmieje się Halina Koppel.

Tomasz Raudner

 

  • Numer: 49 (630)
  • Data wydania: 04.12.12