Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Coraz częściej reagujemy na dziecięce krzyki u sąsiadów

13.11.2012 00:00 red

O rozmiarach i rodzajach przemocy w rodzinie, prawach ofiar, kulejącej świadomości lekarzy,  nowych sposobach pomocy z Krystyną Krótki i Anną Majdowską-Ryszką z wodzisławskiego Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie rozmawia Anna Burda-Szostek.

11 lat temu w Wodzisławiu wśród dzieci i młodzieży przeprowadzono badania dotyczące problemu przemocy w rodzinie. Powtórzono je w tym roku. Jakie są wyniki analizy, czy zmieniło się coś na lepsze?

Anna Majdowska–Ryszka: – Przebadaliśmy 220 dzieci i 90 profesjonalistów: pedagogów, pracowników socjalnych, dzielnicowych  oraz instytucje służące pomocą ofiarom przemocy. Z raportu wynika, że przemoc w Wodzisławiu zmalała. Jest też większa świadomość społeczna dotycząca tego problemu. Coraz więcej jest np. zgłoszeń od sąsiadów, że coś niedobrego dzieje się z dziećmi w mieszkaniu obok, że za ścianą słychać krzyki bitych dzieci, maltretowanych kobiet. Zdarza się niestety, że kiedy w takim domu zjawia się pracownik socjalny i policja, to mimo tego, że kobieta ma limo pod okiem, zaprzecza jakoby była bita. Natomiast kiedyś obligatoryjnie ofiara przemocy musiała zgodzić się na założenie tzw. niebieskiej karty. Teraz można to zrobić bez jej zgody i objąć nadzór nad rodziną. Oczywiście trzeba umieć odróżnić przemoc od konfliktu. Zdarza się, że ofiara chroni sprawcę przemocy, twierdząc, że to ona była winna, bo zachowała się nie tak jak trzeba, bo to ona jest złą gospodynią, ona sprowokowała męża. Nierzadko, kiedy w rodzinie nakłada się na siebie alkoholizm i przemoc, to jej sprawca ma bardzo zaburzoną percepcję. Mamy np. przypadek małżeństwa 80–latków, gdzie mąż zarzuca żonie, że go zdradza.

Raport wykazał, że kuleje świadomość społeczna lekarzy. Jeśli w gabinecie pojawia się pacjent ze śladami pobicia, to lekarz powinien wypełnić formularz niebieskiej karty. Tymczasem do tej pory nie wpłynęła do nas ani jedna taka karta wypełniona przez medyka. Z badań wynika też, że rodzice mają bardzo wygórowane wymagania względem dzieci. Dla wielu od razu powinny być one omnibusami.

Kiedy w ogóle możemy mówić o przemocy?

Krystyna Krótki: Przede wszystkim wtedy, gdy występuje przewaga sił, czyli kiedy mocniejszy znęca się nad słabszym. Przemoc musi trwać przez dłuższy czas i musi to być świadome, celowe działanie. Z kolei o przemocy nie mówimy np. w przypadku kłótni, kiedy w emocjach ktoś coś komuś powiedział.

Jakie są rodzaje przemocy?

A.M.-R.: Fizyczna, kiedy ofiara jest bita. Emocjonalna – kiedy mówi się do ofiary: jesteś kompletnym zerem, nie stać cię na nic, nie potrafisz czegoś zrobić. Kiedy mówi się do dzieci: jesteś leniem, jesteś niedouczony. Jest też zaniedbanie: niedostarczanie dziecku odpowiedniej ilości jedzenia, odpowiedniego ubrania, nieszczepienie dzieci, nie chodzenie z nimi do lekarza. Często rodzice nie wykupują leków dla dzieci, nie mówiąc już o dbałości o ich potrzeby kulturalne. Kiedyś jeden z chłopców rozpaczał, bo rodzic rozbił mu skarbonkę, w której dziecko trzymało pieniądze na wycieczkę szkolną. A tata wziął jego oszczędności, bo potrzebował na piwo. Są też przypadki, że dzieci spały na podłodze, a matka z konkubentem na tapczanie uprawiała seks. Najtrudniejsze do wykrycia, bo bardzo ukrywane, jest wykorzystywanie seksualne dzieci. Najszybciej potrafi to wychwycić pedagog szkolny, czy nauczyciel, który widzi pewne zachowania dziecka świadczące o stosowaniu względem niego przemocy seksualnej. Były też przypadki, kiedy dziecko było zmuszane do oglądania filmów pornograficznych, było świadkiem orgii. A jest udowodnione, że nawet kawały o podłożu seksualnym, sprośne, bardzo źle wpływają na psychikę dzieci.

W jakich rodzinach najczęściej dochodzi do przemocy?

K. K.: – Tego nie można uogólniać. Są to zarówno rodziny, gdzie króluje alkohol, rodziny bardzo biedne, jak i dobrze sytuowane, osoby o niskim poziomie wykształcenia, jak i osoby z wyższym wykształceniem. Tu nieraz dzieci są zaniedbywane, zostawiane same sobie, mają piękne pokoje, najnowsze sprzęty, ale nie ma miłości, słowa: „kocham cię”.

A. M.-R.: W rodzinach o dobrej sytuacji materialnej pojawia się nieraz przemoc emocjonalna, bardziej wyrachowana. Np. mąż wylicza żonie i dzieciom każdy grosz, kobieta nie ma na jedzenie, czynsz, na podpaski, o pomoc musi zwracać się do matki, podczas gdy w tym samym czasie mąż kupuje najnowszy telewizor, drogie meble. Pojawia się też przemoc psychiczna, którą zresztą ciężko zdiagnozować. Wtedy siniaków nie ma, ale jest ciągła krytyka, są wyzwiska od szmat, nierobów, k…, pojawiają się groźby karalne. Znamy przypadek, gdy mąż przy dzieciach groził żonie, że w nocy obetnie jej głowę. Jeśli chodzi o przemoc fizyczną, to zdarza się, że żona jest tak zniewolona przez męża, że mimo iż on bije też dzieci, ona nie reaguje. A trzeba wiedzieć, że wtedy kobieta odpowiada za to tak samo jak sprawca przemocy, też może mieć np. ograniczone prawa rodzicielskie.

Czy często pojawia się przemoc stosowana przez dzieci względem rodziców, dziadków?

K.K.: Tak, problem się pojawia. Np. nastoletnia dziewczyna rzucała w matkę czym popadło: wazonem, książkami. Wymuszała pieniądze na markowe ubrania, kosmetyki, szantażując, że nie będzie chodziła do szkoły, dopóki matka nie spełni jej żądań. Narasta problem przemocy wobec dziadków, starszych ludzi. Mamy przykład starszej pani, co do której sąsiedzi zauważyli, że jest źle traktowana przez najbliższych. Sąsiedzi zaobserwowali, że 70–letnia kobieta błąka się po mieście nocą, nie zawsze kompletnie ubrana i wygląda na głodną. Zgłosili to na policji i po wejściu do domu okazało się, że rzeczywiście dorosły syn, mający już własną rodzinę, źle ją traktował. Zabierał jej pieniądze, wyzywał, nie życzył sobie, by przebywała w domu.

Pojawiły się jakieś nowe formy przemocy?

K.K., A.M.-R.: – Przemoc telefoniczna i internetowa. Sprawcy wysyłając smsy, maile grożą ofiarom, że np. pozbawią je życia. Mamy taki przypadek, że kobieta wyprowadziła się od męża do córki. I ten mężczyzna wysyłał jej takie smsy: „Czemu odebrałaś mi żonę, jestem teraz głodny, popełnię samobójstwo, podpalę wam samochód, bo zburzyłaś mój spokój”. I to były te „delikatniejsze”. Bo wysyłał też smsy, w których wyzywał od sku…, k…. Sprawa jest obecnie w prokuraturze.

Czy ofiary przemocy mają większą świadomość swoich praw? Czy szukają pomocy?

K.K.: – Dzięki m.in. mediom, oglądając telewizję, słuchając radia, czytając gazety, ofiary przemocy wiedzą, że można żyć inaczej, i że przemoc nie jest normą. Zaczynają szukać pomocy. Kiedyś, gdy rozmawiałam z kobietami, ofiarami przemocy, mówiły np.: „No, przecież mąż wypije tak jak każdy chłop i bije babę, tak jak każdy chłop”. Teraz ich świadomość znacznie wzrosła.

Badaliście także poziom wiedzy pedagogów, pracowników socjalnych,  dzielnicowych, w tym ich znajomość regulacji prawnych, dotyczących problematyki przemocy.

A.M-R.:  Z raportu wynika, że największą wiedzę w tej materii posiadają pracownicy socjalni i pedagodzy szkolni. Wiedzę mają też dzielnicowi, ale oni mają czasem ograniczone możliwości pomocy. Natomiast poprawiła się współpraca z nimi. Wychodzą wspólnie z pracownikami socjalnymi w teren, monitorują sytuację rodzin. Natomiast w praktyce swojej wiedzy nie wykorzystują lekarze. 

Dziękuję za rozmowę.



Tragiczna statystyka przemocy

„Dzieciństwo bez przemocy 11 lat później” – to tytuł konferencji, która odbyła się 25 października w Wodzisławiu. Była ona odniesieniem do badań przeprowadzonych w mieście w 2001 r. Sprawdzano m.in. występowanie wobec dzieci i młodzieży różnych form przemocy.

W 2001 r. do stosowania wobec nich przemocy emocjonalnej przyznawało się 44 proc. badanych uczniów, w tym roku 37 proc.

11 lat temu do bycia ofiarą przemocy fizycznej przyznawało się 14 proc. badanych uczniów, dziś 7 proc. Jeśli chodzi o molestowanie seksualne dzieci, w 2001 r. było to 9 proc., w tym: 2 proc. Dzieci zmuszane są także do oglądania filmów pornograficznych, w 2001 r. przyznało się do tego 15 proc. badanych uczniów, obecnie 9 proc.

  • Numer: 46 (627)
  • Data wydania: 13.11.12