Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Zdjęcia przybliżają dawny wodzisławski kirkut

30.10.2012 00:00 red

Jeden z mieszkańców przekazał muzeum pierwsze znane archiwalne fotografie dawnego cmentarza żydowskiego

WODZISŁAW Wraz z początkiem listopada i Dniem Zadusznym pięknieją nasze cmentarze, za dnia strojne kwiatami i ozdobami, rozbrzmiewające gwarem setek głosów,  nocą płoną tysiącami świateł. Jest ich w Wodzisławiu kilka – wyznaniowe i komunalne, jest przepiękny stary cmentarz ewangelicki, jest wreszcie nekropolia żołnierzy radzieckich. Nasze myśli wybiegają jednak dalej, do miejsc już nieistniejących, do cmentarzysk, które nie przetrwały do czasów współczesnych. Może właśnie teraz, w porze zadumy nad naszymi zmarłymi, warto i im poświęcić nieco uwagi?  Zwłaszcza, że nadarzyła się ku temu okazja.

Unikalna piątka

Dzięki uprzejmości jednego z mieszkańców miasta Muzeum w Wodzisławiu Śląskim stało się posiadaczem 5 unikatowych zdjęć przedstawiających tutejszy cmentarz żydowski i jego otoczenie. Są to pierwsze znane fotografie wodzisławskiego kirkutu. Ich wartość jest ogromna, ponieważ przedstawiają miejsce, którego już nie ma, miejsce które zostało całkowicie zniszczone, na wiele lat wymazane ze zbiorowej pamięci.

Na fotografiach zrobionych wiosną i latem 1939 roku widać wzgórze zwane Żydowiną, na którym wśród poprzewracanych nagrobków pozują młodzi, roześmiani ludzie. Nie wiemy, co kierowało nimi, gdy chodzili z aparatem po cmentarzu. Chęć uwiecznienia tego miejsca, czy raczej oryginalne tło do „wdzięcznych” fotografii? Jednak, nawet jeśli powodem do zrobienia serii zdjęć była tylko chęć dobrej zabawy, to ci młodzi wodzisławianie dokonali rzeczy bardzo ważnej – sfotografowali kirkut na kilka chwil przed wojną, w ostatnim momencie przed zupełnym zniszczeniem.

Międzywojenny wandalizm

Z międzywojennej prasy zachowały się artykuły świadczące o aktach wandalizmu dokonywanych na byłym mieniu żydowskim. Przykładem może być chociażby synagoga, której mury i wnętrze zostały w 1938 roku brutalnie skute i przebudowane na Dom Powstańca. Również na cmentarzu nie było spokojnie: redaktorzy gazet donosili o przewracaniu i niszczeniu nagrobków. Taki też stan rzeczy potwierdzają niniejsze zdjęcia: kirkut, na którym jeszcze sześć lat wcześniej dokonywano pochówków, w przededniu wojny jest już w zasadzie jedną wielką ruiną. Wszystkie macewy leżą poprzewracane jedne na drugich, w płocie brak sztachet, a w ceglanych ścianach straszą obrysy okien. Biorąc pod uwagę ciężar macew,  ktoś musiał zadać sobie wiele trudu, by zniszczyć nagrobki, których granitowe lub piaskowcowe podstawy nadal tkwią oskarżycielsko w ziemi. Młoda wiosenna trawa jeszcze nie zarosła kirkutu, nie zakryła litościwie zniszczeń. Na jednej z kamiennych płyt dostrzegamy cień napisu: jakieś nazwisko na „A”, wyobraźnia podpowiada od razu Aufrecht... a może to tylko hebrajskie litery ułożyły się tak zwodniczo, że mamy wrażenie iluzji? Czy to może nagrobek piwowara Raphaela, albo kupca Eliasa? A może ich żon, dzieci? A może w tym miejscu pochowany został ktoś obcy, w końcu Żydowina dawała wieczny spoczynek również ludziom z Gorzyc, Jastrzębia, Rybnika, Świerklan... Szereg pytań bez odpowiedzi, nie wiemy kto i po co zniszczył cmentarz, pokradł cegły, powybijał szyby... Czy kierowała nim złość, antysemityzm, czy też tylko niszczycielski kaprys? Również w dzisiejszych czasach wandale dewastują cmentarze, nigdy jednak tak całkowicie, tak systematycznie. Czy potomkowie ludzi tu spoczywających zdawali sobie sprawę z ogromu zniszczenia? Czy też wtedy, w 1939 roku, mieli już zupełnie inne, bardziej pilne problemy na głowie?...

Potomkowie w Wodzisławiu

W maju 2012 roku na terenie dawnego cmentarza głowy pochyliły Anja z Holandii, nosząca dumne nazwisko Hollaender, Nancy ze Stanów – jej babcia Alicja Katz mieszkała na wodzisławskim rynku jeszcze w 1922 roku, Raja z Berlina, jej przodkami była rodzina Steinitz... Razem stanęli Dominik z Anglii i jego niemiecki daleki kuzyn Heintz, ich cudem odnaleziony krewny, Amerykanin Peter – wszyscy z rodziny wodzisławskich Steinitzów... Kamyk z Ziemi Świętej złożył Michael z Reichów, na co dzień mieszkaniec małego miasteczka w Galilei. Kilka słów wreszcie powiedziała Joanna Bocheńska – która całą tę wielonarodową grupę namówiła do przyjazdu na ziemię przodków, do kraju, w którym, w większości, byli po raz pierwszy.  

Naszych gości nie interesowały domy, fabryki, posiadłości, swoje kroki skierowali do miejsca, którego już w zasadzie nie ma. W religii żydowskiej cmentarz pozostaje ziemią świętą do końca świata - tutaj ciała zmarłych mają oczekiwać w spokoju na Sąd Ostateczny. Wodzisławski kirkut został jednak zmieciony z powierzchni ziemi, pozostała po nim tylko pamięć i tych kilku przybyszów, którzy noszą  w sobie cząstkę Tamtych. To właśnie ich entuzjazm i pomysły ostatecznie pozwoliły ukończyć dzieło postawienia pomnika – pamiątki po zniszczonym cmentarzu. Proste, wyważone słowa i kształt podwójnej macewy, inspirowany jednym z nagrobków na kirkucie w Mikołowie; pomnik powstał ze składek tutejszych ludzi - mieszkańców Wodzisławia oraz innych zainteresowanych tematyką żydowską. Składek dobrowolnych, podyktowanych potrzebą serca. Potem było wielomiesięczne zdobywanie pozwoleń, ciężka praca, którą wzięło na siebie muzeum oraz ostateczne ustalenie kształtu i treści napisu wyrytego na pomniku. Intencją zarówno muzealników, jak i potomków było, by napis nikogo nie obrażał, nie skłócał, by nie odżywały stare upiory. Pomnik ma być symbolem tego miejsca, cmentarza, który – jak się okazuje – już w 1939 roku nie był strefą sacrum.

Postument symbolem zmian

Czy to przedsięwzięcie się udało? Czas pokaże, czy postument na Żydowinie zapisze się  trwale w świadomości społeczeństwa. Na pewno jego powstanie jest symbolem zmian, pewnego przełomu w myśleniu wodzisławian, z których pieniędzy i zaangażowania powstał.

Gdy już za kilka dni staniemy nad grobami naszych bliskich, pomyślmy również choć przez chwilę o Tamtych, którzy swoich grobów zostali pozbawieni. Nieważne, czy byli, czy czuli się Polakami, Ślązakami, Żydami czy Niemcami. Żyli tutaj, mieli plany, marzenia, chcieli być szczęśliwi....

To pamięć ocali nas przed nicością. Pośród lampek i stroików to ona jest najważniejsza. 

Kinga Kłosińska – pracownik Muzeum w Wodzisławiu, autorka publikacji o wodzisławskim cmentarzu żydowskim pt.„Wydarte niepamięci” (do nabycia w Muzeum).

  • Numer: 44 (625)
  • Data wydania: 30.10.12