Czwartek, 28 listopada 2024

imieniny: Zdzisława, Lesława, Gościerada

RSS

Drogi nie można przesunąć, bo tam... bytuje dzięcioł

18.10.2011 00:00 red

WODZISŁAW – Ciąg dalszy negocjacji w sprawie Drogi Głównej Południowej

Ponad 100 mieszkańców wzięło udział w tzw. rozprawie administracyjnej dotyczącej oddziaływania na środowisko zaplanowanej Drogi Głównej Południowej. Spotkanie odbyło się w minionym tygodniu w Wodzisławskim Centrum Kultury, a prowadzili je przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z Katowic. Na ich pytania odpowiadał Jacek Seweryński z firmy „Euroekspert”, która wygrała przetarg na opracowanie projektu drogi.

Domów nie ma na mapach

Ponieważ zainteresowanie tematem było bardzo duże, mieszkańców podzielono według tzw. list dyskusyjnych, na które mogli wpisywać swoje pytania. Jako jedyni do dyskusji nie zgłosili się mieszkańcy z terenu Jastrzębia, Mszany i Pszowa. Ale pytań było i tak bardzo dużo. Wiele z nich się powtarzało, jak na przykład te związane z nieaktualnością map terenów, przez które ma przechodzić droga, w związku z czym wielu domów i obiektów na trasie planowanej drogi po prostu nie ma. – Mapy kupione przez nas od starostwa w Wodzisławiu mają sporo braków, nie są aktualne – mówił Seweryński. – Mapy satelitarne są aktualne na 2008-2009 rok. Nowszych nie ma. Możemy oczywiście zrobić naloty i nanieść na mapy brakujące obiekty, ale i tak nie uwzględnimy wszystkich, bo musimy na to przyjąć jakąś cezurę czasową.

Budynki do wyburzenia

Pytania dotyczyły też drgań powodowanych przez pojazdy, które będą poruszały się po nowej drodze, poziomu zanieczyszczenia powietrza i liczby budynków do wyburzenia. Takie pytania padły m.in. od mieszkańców z ul. Wiejskiej w Wodzisławiu. W odpowiedzi usłyszeli oni m.in., że sprawę drgań rozwiązuje się odpowiednią podbudową drogi, tak by nie przenosiły się one na budynki powodując pęknięcia. – Ale w wyniku ekspertyzy może się okazać, że dany budynek nie będzie mógł być zabezpieczony i wtedy można się ubiegać o prawo jego wykupu – mówił Jacek Seweryński.

Konieczne wyburzenia obejmą od 136 do 209 budynków, w zależności od wariantu trasy drogi, który zostanie ostatecznie przyjęty (pod uwagę branych jest 5 wariantów, według których trasa miałaby mieć od 19 do 23 km), ale są to dane obliczone tylko w oparciu o mapy, którymi dysponuje firma, a więc, jak się okazuje, bardzo nieaktualne.

Ludwik Piechaczek ze Skrzyszowa, w imieniu mieszkańców ul. Leśnej i Wallacha pytał o możliwość przesunięcia drogi w kierunku zwałów kamienia, tak by odsunąć ją od zabudowań, bo obecnie planowana trasa przecina np. jedno z gospodarstw ogrodniczych dokładnie na pół. Dodał też, że mieszkańcy z końca ulicy Leśnej nie potrafią zrozumieć, dlaczego drogi nie można przesunąć w kierunku lasu, gdzie i tak sporo ldrzew już wycięto. W odpowiedzi usłyszał, że kolejne przesunięcie drogi na tereny leśne, gdzie bytuje m.in. dzięcioł, byłoby niekorzystne z punktu widzenia ochrony środowiska. Ochronę zabudowań z tej ulicy mają zaś zapewnić ekrany akustyczne. Jacek Seweryński zapewnił, że projektanci będą na tym terenie wykonywać szczegółowe pomiary geodezyjne i one zweryfikują ostateczny przebieg drogi.

Zapominacie o ludziach

Janusz Jelonek, który prezesuje Rodzinnemu Ogrodowi Działkowego „Gajówka” z Wodzisławia, zarzucił planującym budowę drogi, że zapominają o ludziach. – Zlikwidowanie 300-metrowej działki 70-latków jest dużo łatwiejsze niż domu za milion złotych – mówił. – Ale dla tych ludzi ta działka to jedyna rozrywka, a nierzadko i utrzymanie dla rodziny. Czy ktoś w tym wszystkim bierze pod uwagę ludzi starych? – pytał. – Poza tym na tym terenie rośnie np. stuletni dąb, czy ktoś myślał o tym, że trzeba go będzie usunąć? Nasze ogrody to zielone płuca miasta – dodał.

Odpowiadając mu Jacek Seweryński stwierdził, że gdyby trzeba było zlikwidować ogródki działkowe, to inwestor, w ramach rekompensaty, powinien przeznaczyć inne tereny pod odbudowę działki. – Wiem, że to nie załatwia sprawy, ale taka forma odszkodowania przysługuje – zakończył.

Nie możemy blokować mieszkańców

Wielu mieszkańców jest oburzonych tym, że miasta i gminy, przez które ma przechodzić Droga Główna Południowa, w dalszym ciągu wydają na tym terenie pozwolenia na budowę nowych domów, wpędzając ludzi w koszty. Ma to m.in. dotyczyć Wodzisławia. Odpowiadający na zarzuty – Dariusz Szymczak, zastępca prezydenta Wodzisławia zauważył, że pozwolenia na budowę wydawane są przez starostwo pod warunkiem ich zgodności z planem zagospodarowania przestrzennego. Ale Droga Południowa budowana jest w ramach tzw. trybu specustawy. Mówi ona, że inwestycja może zostać zrealizowana niezależnie od  planu przestrzennego zagospodarowania, pod warunkiem, że nie oddziaływuje negatywnie na środowisko. – Ostateczny wariant drogi nie został zatwierdzony. Do momentu wystawienia opinii środowiskowej nie jesteśmy w stanie przewidzieć jej lokalizacji – mówił wiceprezydent Szymczak. Dodał, że miasto nie może czekać i blokować mieszkańcom możliwości inwestowania i budowania się na tym terenie, skoro nie wiadomo jaki będzie ostateczny przebieg drogi.

(abs)

  • Numer: 42 (571)
  • Data wydania: 18.10.11