Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Mieszkańcom sąsiadującym z autostradą pozostaje sąd

04.10.2011 00:00 red

GODÓW – Poszkodowani spotkali się z nadzorującymi budowę

Przedstawiciele inżyniera kontraktu, sprawującego nadzór nad budową autostrady A1 27 września w siedzibie Urzędu Gminy w Godowie. spotkali się z mieszkańcami Skrzyszowa.

Oprócz kilkunastu mieszkańców ulicy 1 Maja w Skrzyszowie oraz przedstawicieli urzędu gminy obecni byli przedstawiciele firmy Lafrentz, sprawującej nadzór inwestorski nad budową A1. Konkretów na spotkaniu padło niewiele.

W czasie dyskusji z mieszkańcami najwięcej emocji dostarczała sprawa uszkodzeń budynków mieszkalnych przy ulicy 1 Maja w Skrzyszowie. Ich właściciele uważają, że budynki niszczeją wskutek ciężkiego transportu, który zamiast korzystać z drogi technologicznej, masowo zajeżdża drogi lokalne, głównie powiatowe. – Wykonawca posiada zgody od włodarzy gmin i powiatu na użytkowanie dróg. Powstałe w związku z ich użytkowaniem szkody zobowiązany jest naprawić wykonawca autostrady, ale na straży wyegzekwowania tego obowiązku stoi administrator drogi – podkreśla Piotr Kuciak, inżynier kontraktu. – No tak, ale przed rozpoczęciem inwestycji było mówione, że te drogi będą używane rzadko, a nie w ilości kilkuset ciężarówek dziennie – zaoponował Tomasz Kasperuk, zastępca wójta Godowa.

Zdaniem przedstawicieli inżyniera kontraktu możliwości uzyskania odszkodowania na pewno będą mieć te osoby, których domy zostały zinwentaryzowane. Inwentaryzacja objęła jednak tylko budynki położone najbliżej autostrady. – Inni mogli sami wystąpić o inwentaryzację – mówi Jerzy Ujma z firmy Lafrentz. – Ale skąd ludzie mieli wiedzieć o tym, że będzie taki ruch ciężarówek? – pyta radny Stanisław Tatarczyk.

– Jeśli odczuwaliście utrudnienia to trzeba było interweniować już na początku – odpowiada Ujma.

– W domu wszystko miałem pokryte panelami i tapetami. Pęknięć nie było więc widać. Dopiero jak z komina zaczęło się dymić i omal się nie potruliśmy to zorientowałem się, że coś jest nie tak – podkreśla Henryk Herman. Przedstawiciele nadzoru budowy przyznają, że tego typu sprawy będzie trudno zakończyć zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. – Brak inwentaryzacji powoduje, że stanu obecnego budynku nie ma z czym porównać – wyjaśnia Jerzy Ujma. – A my jesteśmy strażnikami pieniędzy budżetowych – dodaje Kuciak. – Trzeba sprawę postawić jasno i uczciwie. Podnoszone sytuacje nie są proste do rozwiązania i pewnie część z nich trafi do sądu – zauważył obecny na spotkaniu poseł Krzysztof Gadowski.

Artur Marcisz

  • Numer: 40 (569)
  • Data wydania: 04.10.11