Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Muszę przeżyć – nie mam wyjścia

01.02.2011 00:00 tora
Chorej na raka Izabeli Baumgart musi wystarczyć sił do opieki nad synem, schorowaną córką i niepełnosprawnym tatą.

W sobotę 29 stycznia minęły trzy tygodnie, kiedy Izabela Baumgart wróciła z kliniki we Wrocławiu. Dopiero staje na nogach po trzech operacjach usunięcia przerzutów raka. Mówi, że nie może sobie pozwolić na poddanie się. – Od 18 lat samotnie wychowuję syna i córkę, odkąd mój eks–małżonek zostawił nas w Niemczech. Niedawno córka zachorowała na stwardnienie rozsiane. Opiekuję się też niepełnosprawnym ojcem. Jak widać, nie mogę sobie pozwolić na słabość – mówi pogodnym głosem pani Izabela.

Myślała, że to tarczyca

Nowotwór zaatakował ją dwa lata temu. Czuła się osłabiona, bez energii. Jak nie ona. Myślała, że ma problemy z tarczycą. Poszła na badanie endokrynologiczne. Wyniki nie potwierdzały tarczycy. Padło podejrzenie o nowotwór. Izabela Baumgart trafiała kolejno do szpitali w Gliwicach, Zabrzu, Wrocławiu. Zdiagnozowano u niej i leczono włókniaki, gruczolako–włókniaki jelit i krtani oraz chłoniaka złośliwego trzustki. Leczenie wywołało silną anemię, która znacznie osłabiła odporność i obronność organizmu. – We Wrocławiu wykonano u mnie zabieg polegający na usunięciu zajętych przerzutowo przez chłoniaka węzłów chłonnych klatki piersiowej oraz na resekcji śledziony, która niestety również wykazuje rozród tkanek agresywnych chłoniaka – mówi Izabela Baumgart.

Dom na sprzedaż

Rydułtowiankę czeka dalsze leczenie. Na przełomie lutego i marca ma dostać drugą chemioterapię. To bolesna i kosztowna terapia. Izabela Baumgart potrzebuje pieniędzy na leczenie. Rodzina,  znajomi, koledzy i koleżanki z klasy szkoły średniej pomagają jej finansowo. Rydułtowianka jest im ogromnie wdzięczna. Wie jednak, że to za mało. Zwłaszcza, że z własnych funduszy nie może niczego odłożyć na leczenie. Z zawodu jest rehabilitantem zatrudnionym w szpitalu, ale pracować już nie może. Dostaje zasiłek z opieki społecznej. Ojciec ma rentę. Ale też są wydatki. Dzieci studiują, trzeba jeść, regulować opłaty. – Dwadzieścia lat walczyłam o alimenty. Jak długo był fundusz alimentacyjny, dostawałam jakieś pieniądze. Ale fundusz zlikwidowano – opowiada rydułtowianka. Kiedy było beznadziejnie, zastanawiała się czy sprzedać dom. Bez domu można przeżyć. Bez zdrowia nie. A leczenia wymaga też córka Ramona.

Apel o pomoc

Dlatego Izabela Baumgart wystosowała apel o pomoc. Mówi, że w swojej wieloletniej pracy zawodowej starała się pomagać chorym ludziom. – Niestety teraz ja w wieku 45 lat potrzebuję wsparcia – mówi. Kiedy dwa lata temu w Gliwicach potwierdzono jej raka, lekarze dali jej cztery lata. Dwa już minęły. Jednak specjaliści z Wrocławia wlali w nią trochę nadziei. – Powiedzieli, że jest szansa na wyleczenie – mówi rydułtowianka. I tej wersji się trzyma.

Tomasz Raudner

---

Każdy, kto chce pomóc w leczeniu Izabeli Baumgart i jej córki Ramony, może przekazać 1 procent podatku na organizację pożytku publicznego Towarzystwo Miłośników Rydułtów, 44 – 280 Rydułtowy, ul. Traugutta 289, KRS 0000002098, nr konta Bank Spółdzielczy o/Wodzisław Śl., 39 8468 0000 0010 0009 2177 0002, koniecznie z dopiskiem „Pomoc na leczenie Izabeli i Ramony”.

Jest jeszcze drugie, osobiste konto rydułtowianki, które gromadzi wpłaty bezpośrednio na leczenie we Wrocławiu. Jego numer to Bank PKO o/Rybnik 77 1020 2472 0000 6402 0051 6310.

Dodatkowo Stowarzyszenie Moje Miasto organizuje 26 lutego zabawę karnawałową, której celem jest pomoc chorym rydułtowiankom.

 

  • Numer: 5 (534)
  • Data wydania: 01.02.11