Wtorek, 30 lipca 2024

imieniny: Julity, Ludmiły, Rościsława

RSS

Kim zastąpić straż miejską

25.01.2011 00:00 mag
Czy wystarczy współpraca z policją? Na to pytanie na ostatniej sesji próbowali odpowiedzieć sobie radni.

Temat jest kontynuacją sprawy związanej ze strażą miejską, której póki co w gminie Mszana nie ma i do lutowej sesji z pewnością nie będzie. 17 stycznia radni mieli podjąć uchwałę o nawiązaniu umowy, bądź zrezygnowaniu z usług straży, ale decyzję przesunęli o miesiąc. Choć mieszkańcy w większości są przeciwni podpisywaniu nowej umowy, to sprawa nie jest prosta. Wciąż nie wiadomo kto miałby przejąć schedę po strażnikach i zająć się sprawami leżącymi dotychczas w ich kompetencji. – Należy egzekwować swoje prawa od instytucji, które powinny nas chronić – mówi radny Andrzej Kaperczak. – Policja powinna nas strzec i to z nią należy nawiązać odpowiednią współpracę. Zastanawiam się, na czym polega praca dzielnicowego, bo osobiście go nie znam i niestety nie jestem wyjątkiem. Większość mieszkańców nie potrafi podać jego nazwiska – podkreśla.

Tajemniczy dzielnicowy

Na terenie gminy Mszana działa dwóch dzielnicowych, którzy są nazywani bardzo często policjantami pierwszego kontaktu. Starszy aspirant Wiesław Bujnowski nadzoruje rejon sołectwa Mszana, aspirant Krzysztof Iskierka zajmuje się Połomią i Gogołową. Zadania dzielnicowego reguluje zarządzenie nr 528 Komendanta Głównego Policji z dnia 6 czerwca 2007 r. Zgodnie z zapisem dzielnicowy powinien prowadzić ciągłe rozpoznanie przydzielonego mu rejonu pod względem osobowym, terenowym, zjawisk i zdarzeń mogących mieć wpływ na stan porządku i bezpieczeństwa publicznego. Informacje przekazuje do wykorzystania właściwym komórkom policji. Powinien działać również prewencyjnie inicjując i uczestnicząc w różnego rodzaju spotkaniach z mieszkańcami i informować ich o występujących zagrożeniach. Na bieżąco powinien kontrolować respektowanie w jego rejonie obowiązujących przepisów i zarządzeń porządkowych. Wszystko dobrze wygląda w zarządzeniu. Rzeczywistość okazuje się być jednak inna. – To, że większość radnych nie zna dzielnicowego świadczy, że powierzone mu zadania nie są wykonywane odpowiednio – mówi Piotr Kuczera. I chyba coś jest na rzeczy. Kontakt z mieszkańcami jest najwidoczniej mocno ograniczony, do tego stopnia, że radni zamierzają zaprosić dzielnicowych na sesję, by się z nim zapoznać. Dzielnicowi sprawy nie chcieli komentować.

mag.

  • Numer: 4 (533)
  • Data wydania: 25.01.11