Mieszkańcy (nie)równo traktowani
Urzędnicy w sprawie usuwania azbestu dzielą mieszkańców na lepszych i gorszych?
Według zapisów przyjętego w ubiegłym roku „Planu usuwania azbestu na terenie Wodzisławia w latach 2008 – 2032” nie ma ani słowa o dofinansowaniu dla osób mieszkających w blokach administrowanych przez spółdzielnie mieszkaniowe. Dofinansowanie na usunięcie tego szkodliwego dla zdrowia materiału należy się tylko właścicielom domów jednorodzinnych. Jest to o tyle niesprawiedliwe, że osoba mieszkająca w budynku spółdzielczym tak samo musi dokładać się do kasy miasta, choćby płacąc podatek za grunt. Do tego w przypadku Wodzisławia większość materiału azbestowego znajduje się właśnie w zasobach spółdzielczych.
– Tu nie chodzi o sam dokument, który jest rzetelnie zrobiony, ale o niektóre jego zapisy. Potraktowano pewną grupę mieszkańców jako gorszych. Czy to, że te osoby są zrzeszone w spółdzielniach, odbiera im prawo do bycia równo traktowanym – pyta prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW, Jan Grabowiecki.
Fundusz nie dołoży
Spółdzielnia radzi sobie jak może. Dzięki różnego rodzaju dotacjom i pożyczkom udało się usunąć azbest z bloków w Rydułtowach i Pszowie, a także kilku w Wodzisławiu. W tym ostatnim pozostało jeszcze 64 tys. metrów kw. do likwidacji. To spore obciążenie dla samych lokatorów. Nawet jeśli uwzględni się środki zewnętrzne przeciętny mieszkaniec wysokiego bloku na osiedlu Piastów będzie musiał dopłacić miesięcznie kilkaset złotych. Jest jeszcze jeden problem. Regulamin WFOŚ–u, który przyznaje pożyczki na korzystnych warunkach wyklucza z programu budynki, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza. Dotyczy to więc wszystkich wysokich bloków na osiedlu Piastów. W większości z nich znajdują się punkty handlowe.
Kto do tego dopłaca?
Przedstawiciele Urzędu Miasta rozumieją rozterki prezesa, ale z zarzutami o dzielenie mieszkańców na lepszych i gorszych absolutnie się nie zgadzają. Wszystko tłumaczą przepisami i tym, że spółdzielnie mogą się ubiegać o środki zewnętrzne na dofinansowanie, a osoby indywidualne takiej możliwości nie mają. Poza tym w podobnej jak spółdzielnia sytuacji są także budynki komunalne. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej też musi samodzielnie występować o środki np. z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
– Tylko niech mi w takim razie urzędnicy odpowiedzą na pytanie kto potem spłaca odsetki od zaciągniętych przez ZGM pożyczek i kredytów. Przecież to jednostka miejska. Wszyscy się na to zrzucamy. Nawet lokatorzy SM ROW w różnych opłatach ściąganych przez miasto, którzy i tak nic z tego nie mają – mówi Jan Grabowiecki.
Pamiętają przy wyborach?
Sporu pewnie nie da się rozstrzygnąć. Każda ze stron ma swoje racje, których będzie bronić. Faktem jednak jest, o czym mówi prezes spółdzielni, że o mieszkańcach budynków spółdzielczych pamięta się najczęściej przy wyborach, kiedy skrzynki i korytarze wypełniają ulotki wyborcze. Prawda jest też taka, że bez większej pomocy państwa także dla spółdzielni mieszkaniowych z usunięciem azbestu do 2032 roku mogą być poważne problemy.
(j.sp)
– Tu nie chodzi o sam dokument, który jest rzetelnie zrobiony, ale o niektóre jego zapisy. Potraktowano pewną grupę mieszkańców jako gorszych. Czy to, że te osoby są zrzeszone w spółdzielniach, odbiera im prawo do bycia równo traktowanym – pyta prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW, Jan Grabowiecki.
Fundusz nie dołoży
Spółdzielnia radzi sobie jak może. Dzięki różnego rodzaju dotacjom i pożyczkom udało się usunąć azbest z bloków w Rydułtowach i Pszowie, a także kilku w Wodzisławiu. W tym ostatnim pozostało jeszcze 64 tys. metrów kw. do likwidacji. To spore obciążenie dla samych lokatorów. Nawet jeśli uwzględni się środki zewnętrzne przeciętny mieszkaniec wysokiego bloku na osiedlu Piastów będzie musiał dopłacić miesięcznie kilkaset złotych. Jest jeszcze jeden problem. Regulamin WFOŚ–u, który przyznaje pożyczki na korzystnych warunkach wyklucza z programu budynki, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza. Dotyczy to więc wszystkich wysokich bloków na osiedlu Piastów. W większości z nich znajdują się punkty handlowe.
Kto do tego dopłaca?
Przedstawiciele Urzędu Miasta rozumieją rozterki prezesa, ale z zarzutami o dzielenie mieszkańców na lepszych i gorszych absolutnie się nie zgadzają. Wszystko tłumaczą przepisami i tym, że spółdzielnie mogą się ubiegać o środki zewnętrzne na dofinansowanie, a osoby indywidualne takiej możliwości nie mają. Poza tym w podobnej jak spółdzielnia sytuacji są także budynki komunalne. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej też musi samodzielnie występować o środki np. z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
– Tylko niech mi w takim razie urzędnicy odpowiedzą na pytanie kto potem spłaca odsetki od zaciągniętych przez ZGM pożyczek i kredytów. Przecież to jednostka miejska. Wszyscy się na to zrzucamy. Nawet lokatorzy SM ROW w różnych opłatach ściąganych przez miasto, którzy i tak nic z tego nie mają – mówi Jan Grabowiecki.
Pamiętają przy wyborach?
Sporu pewnie nie da się rozstrzygnąć. Każda ze stron ma swoje racje, których będzie bronić. Faktem jednak jest, o czym mówi prezes spółdzielni, że o mieszkańcach budynków spółdzielczych pamięta się najczęściej przy wyborach, kiedy skrzynki i korytarze wypełniają ulotki wyborcze. Prawda jest też taka, że bez większej pomocy państwa także dla spółdzielni mieszkaniowych z usunięciem azbestu do 2032 roku mogą być poważne problemy.
(j.sp)
Najnowsze komentarze