Oddajcie nam autobusy!
Od września ograniczono kursy autobusów do ulicy Radoszowskiej (linia 203). Aby dotrzeć do swoich domów, mieszkańcy muszą pokonywać nawet pięć kilometrów z ostatniego przystanku, który znajduje się przy osiedlu Orłowiec. To bardzo kłopotliwe zwłaszcza w godzinach wieczornych, kiedy ze szkół m.in. w Wodzisławiu wracają uczniowie czy studenci.
Od września ograniczono kursy autobusów do ulicy Radoszowskiej (linia 203). Aby dotrzeć do swoich domów, mieszkańcy muszą pokonywać nawet pięć kilometrów z ostatniego przystanku, który znajduje się przy osiedlu Orłowiec. To bardzo kłopotliwe zwłaszcza w godzinach wieczornych, kiedy ze szkół m.in. w Wodzisławiu wracają uczniowie czy studenci.
– Mojej córce prawie godzinę zajmuje dojście do domu z Orłowca. Dokształca się po pracy więc wraca późnym wieczorem. To już nawet nie chodzi o czas, ale także o bezpieczeństwo – mówi Małgorzata Szewczyk.
Problemy są także rano, kiedy ludzie dojeżdżają do pracy czy szkoły. Zlikwidowano bowiem kurs po godz. 6.00. Następny jest około 9.00. W sobotę czy niedzielę z kolei pierwszy autobus, który jedzie w kierunku Wodzisławia odjeżdża stąd dopiero koło południa.
– Nie każdego stać na samochód. W weekend wydostanie się z tej części miasta środkami komunikacji miejskiej graniczy z cudem! – denerwuje się Stanisław Ryszka.
Rozżaleni mieszkańcy napisali do radnych pismo z prośbą o przywrócenie przynajmniej części kursów. Podpisało się pod nim 120 osób. Kilku z nich przyszło także na sesję Rady Miejskiej.
– Oddajcie nam autobusy! Przynajmniej kursy wieczorami i ten jeden o 6.00 niech będą aż do granic miasta – postulowali.
Władze miasta zgodziły się na ograniczenie kursów ze względów ekonomicznych, bo i tak muszą sporo płacić Międzygminnemu Związkowi Komunikacyjnemu, który pasażerów obsługuje.
– Ograniczenie kursów było oparte na analizach wykonanych przez MZK, które wskazywały, że są one nieopłacalne – tłumaczy Henryk Hajduk, wiceburmistrz Rydułtów.
Urzędnicy zapewniają, że sprawa zostanie jeszcze raz przeanalizowana.
– Na dzień dzisiejszy trudno dać jednoznaczną odpowiedź czy kursy zostaną przywrócone. Musimy jeszcze raz sprawie się przyjrzeć. Decyzja o uruchomieniu kursów wiąże się przecież z wydatkami dla miasta. Do końca listopada decyzja w tej sprawie powinna być znana – dodaje wiceburmistrz.(j.sp)
– Mojej córce prawie godzinę zajmuje dojście do domu z Orłowca. Dokształca się po pracy więc wraca późnym wieczorem. To już nawet nie chodzi o czas, ale także o bezpieczeństwo – mówi Małgorzata Szewczyk.
Problemy są także rano, kiedy ludzie dojeżdżają do pracy czy szkoły. Zlikwidowano bowiem kurs po godz. 6.00. Następny jest około 9.00. W sobotę czy niedzielę z kolei pierwszy autobus, który jedzie w kierunku Wodzisławia odjeżdża stąd dopiero koło południa.
– Nie każdego stać na samochód. W weekend wydostanie się z tej części miasta środkami komunikacji miejskiej graniczy z cudem! – denerwuje się Stanisław Ryszka.
Rozżaleni mieszkańcy napisali do radnych pismo z prośbą o przywrócenie przynajmniej części kursów. Podpisało się pod nim 120 osób. Kilku z nich przyszło także na sesję Rady Miejskiej.
– Oddajcie nam autobusy! Przynajmniej kursy wieczorami i ten jeden o 6.00 niech będą aż do granic miasta – postulowali.
Władze miasta zgodziły się na ograniczenie kursów ze względów ekonomicznych, bo i tak muszą sporo płacić Międzygminnemu Związkowi Komunikacyjnemu, który pasażerów obsługuje.
– Ograniczenie kursów było oparte na analizach wykonanych przez MZK, które wskazywały, że są one nieopłacalne – tłumaczy Henryk Hajduk, wiceburmistrz Rydułtów.
Urzędnicy zapewniają, że sprawa zostanie jeszcze raz przeanalizowana.
– Na dzień dzisiejszy trudno dać jednoznaczną odpowiedź czy kursy zostaną przywrócone. Musimy jeszcze raz sprawie się przyjrzeć. Decyzja o uruchomieniu kursów wiąże się przecież z wydatkami dla miasta. Do końca listopada decyzja w tej sprawie powinna być znana – dodaje wiceburmistrz.(j.sp)
Najnowsze komentarze