Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Osierocił dwoje dzieci

10.06.2008 00:00
Liczba ofiar wypadku w kopalni Borynia wzrosła do pięciu. Rannych jest 18. Nie udało się uratować najciężej rannego górnika. Zmarł w szpitalu w sobotnią noc. Wśród zabitych jest 35-latek z Połomi. Osierocił dwoje dzieci. Specjalnie powołana komisja bada przyczyny wybuchu, do którego doszło 900 metrów pod ziemią.

Czterech górników zginęło w nocnym wybuchu metanu w kopalni Borynia w Jastrzębiu Zdroju. Jeden zmarł w szpitalu, 18 innych z obrażeniami trafiło do szpitali. Jeden z nieżyjących to 35–letni mieszkaniec Połomi.
Do wypadku w kopalni Borynia doszło w minionym tygodniu, w środę, przed godziną 23.00. Pracowała wówczas trzecia zmiana. Zginęły cztery osoby: dwaj górnicy i dwaj pracownicy Zakładu Odmetanowywania Kopalń. Tragedia dotknęła także nasz powiat, ponieważ jedna z ofiar to 35 – letni mieszkaniec Połomi, pracownik kopalni Borynia. Osierocił dwoje dzieci. Drugi z górników, mieszkaniec Jastrzębia, miał 45 lat i zostawił troje dzieci. Pozostali w wieku 50 i 22 lat byli mieszkańcami Jastrzębia oraz Świerklan. Jeden z nich również osierocił troje dzieci, młodszy był kawalerem.

Zawiódł nowoczesny sprzęt?

Eksplozja nastąpiła 900 metrów pod ziemią. W zagrożonym rejonie było 32 górników. Większość z nich o własnych siłach wycofała się z miejsca wypadku i wyjechała na powierzchnię.   – Strasznie to przeżyliśmy, jest to ogromna tragedia dla rodzin i dla spółki – powiedziała Katarzyna Jabłońska – Bajer, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. – Nie spodziewaliśmy się takiego wypadku, tym bardziej, że kopalnia Borynia ma trzeci stopień zagrożenia wybuchem metanu. Zakład dysponuje bardzo nowoczesną stacją powiadamiania i nie ma mowy o tym, żeby na przykład nakrywać czujniki czapką – tłumaczy przedstawicielka JSW.
16 rannych w wypadku osób z oparzeniami, skaleczeniami i złamaniami zostało przewiezionych do szpitala w Jastrzębiu Zdroju, a trzech do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śl. W kolejnych dniach do siemianowickiego centrum trafiły jeszcze trzy kolejne osoby. Wśród rannych również są mieszkańcy powiatu wodzisławskiego, pracownicy kopalni Borynia. Stan jednego z poszkodowanych górników był bardzo ciężki. Zmarł w sobotnią noc.

Pomoc trafi do rodzin

W przypadku ofiar śmiertelnych spółka węglowa ponosi koszty organizacji pogrzebu łącznie z budową nagrobka. Dzieci nieżyjących górników otrzymują pomoc m.in w postaci kolonii, paczek świątecznych oraz zakupu przyborów szkolnych. Rodzina otrzymuje także dwie odprawy pośmiertne obliczone według stażu pracy i wysokości wynagrodzenia, a także pomoc z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. – To standard, to się tym rodzinom należy – dodaje Jabłońska–Bajer.
Akcja ratownicza była trudna i długotrwała. Wzięło w niej udział 17 zastępów ratowniczych. Z poszkodowanymi ratownicy musieli przejść kilka kilometrów, nim dotarli do szybu. Przyczyny tragicznej w skutkach eksplozji ma wyjaśnić specjalna komisja powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego.

(izis)

  • Numer: nr 24 (437)
  • Data wydania: 10.06.08