List do redakcji
Niedawno poruszali państwo temat złej kondycji PKS-u Rybnik, który obsługuje połączenia regionalne w powiecie wodzisławskim i rybnickim.
Chciałbym napisać kilka słów o tym jak cała sytuacja wygląda od strony pasażerów, bo w końcu to od nich zależy w dużej mierze przyszłość przedsiębiorstwa. To, że PKS Rybnik znalazł się w takim, a nie innym położeniu jest efektem wieloletnich zaniedbań, które coraz bardziej uwidaczniają się w działalności tegoż przewoźnika. Odkąd zaczęto ograniczać kursy, powstało dużo dziur w rozkładach jazdy. Na przykład z Wodzisławia do Gorzyc w okolicach godziny 12.00 przez półtorej godziny nie ma ani jednego autobusu, a potem autobusy jeżdżą co 15 minut. Wycinania kursów w PKS-ie chyba już nie unikniemy, jednak mogliby to robić z głową. Kursy usuwane są całkowicie na ślepo, często trafia na takie z wysoką frekwencją lub kluczowe, gdy chodzi o dojazdy z jakiejś miejscowości. Oni nawet z tras, które mają duży potencjał potrafią odstraszyć pasażerów. Taką linią jest chociażby ta pomiędzy Wodzisławiem a Katowicami, która mogłaby być żyłą złota dla przedsiębiorstwa, jednak niedopasowane do pasażerów rozkłady jazdy skutecznie odstraszyły potencjalnych klientów. Drugim przykładem „kręcenia sobie stryczka” jest całkowita likwidacja dowożącego na 8.00 rano uczniów kursu relacji Lubomia-Wodzisław. Tym autobusem jeździło bardzo dużo ludzi, którzy zresztą stanowili całkiem pokaźną grupę pasażerów także na popołudniowych kursach Wodzisław-Racibórz, które w Lubomi mocno pustoszeją. Nie chcę być złym prorokiem, ale po tym jak teraz PKS straci wszystkie szkolne miesięczne na Wodzisław-Lubomia pod nóż polecą także kursy Wodzisław-Racibórz. Ich likwidacja pociągnie za sobą kolejny spadek frekwencji, w efekcie kolejne cięcia i tak koło się zamyka. Brakuje kierowców, więc poranny kurs z Lubomi już nie wróci. Jednak ktoś mógłby wpaść na to, że tych pasażerów może zabrać autobus jadący z Bukowa, który w drodze do Wodzisławia mógłby zahaczyć o Lubomię. Lepiej by było, gdyby PKS zajął się poważną obsługą kilku tras zamiast prowadzić wiele ogryzków, na których są po trzy autobusy, i którymi już nikt nie jeździ. PKS nie jest przecież organizacją charytatywną, żeby finansować trasy, gdzie jeździ mało ludzi. Na trasach, które mogą na siebie zarabiać PKS powinien ułożyć całkowicie nowy rozkład jazdy, tak by kursy nie dublowały się i żeby nie było w nim dziur. Pozostałe powinny być przekazane samorządom, a konkretniej związkom komunalnym. Tak się stało z trasą pomiędzy Wodzisławiem a Mszaną. Tam kursy przejęło MZK, które zajmuje się organizacją komunikacji miejskiej na terenie Wodzisławia i Jastrzębia. Komunalizacja całego PKS-u jest zbyt kosztowna. Efekty, które by przyniosła będą mierne, a źle zarządzana firma stanie się workiem bez dna, do którego samorządy będą wyrzucały swoje pieniądze. Jeśli kursy przejdą do przedsiębiorstw komunikacji miejskiej, to pasażerowie zyskają to, co na Zachodzie jest normą, jeden bilet. Obecnie panuje rozdrobienie, które nie jest na rękę pasażerom. Na przykład, gdy ktoś dojeżdża z Syryni do Wodzisławia, ma nie lada kłopot na co kupić bilet miesięczny. Ma do wyboru PKS, który oferuje kursy wcześnie rano i późnym popołudniem, albo regularną kursującą przez cały dzień, ale za to co dwie godziny, linię MZK. Jeśli MZK przejęłoby niektóre kursy PKS-u, to można by stworzyć całkiem przyzwoity rozkład, który może zachęciłby do korzystania z komunikacji publicznej nawet posiadacza samochodu.
Łukasz Wała
Najnowsze komentarze