Komu prezes daje zarobić?
Przedsiębiorstwo Ema Trans to firma z ponad 70% udziałem Kompani Węglowej. Pensje blisko 130 osobowej załogi są bardzo niskie. Nieśmiało przekraczają tysiąc zł. – Więcej zarabialiśmy pod koniec lat dziewięćdziesiątych – mówi jeden z pracowników. Zarówno on jak i większość załogi twierdzi, że pieniądze na wynagrodzenia by się znalazły, gdyby nie działania prezesa Floriana Szczęsnego. Bardzo chętnie korzysta on z podwykonawców – głównie z usług firmy Commodo, gdzie prezesem jest jego syn. Ten sam, który w Ema Trans pełni funkcję pracownika nadzoru. Część zleceń przejmują dwie inne firmy: Wiki – należąca do drugiego syna prezesa Szczęsnego i firma Krystyna, która jest własnością jego żony.
– Z tej współpracy płyną same korzyści dla naszego zakładu – zapewnia prezes radlińskiej Emy.
RADLIN Pod koniec lat osiemdziesiątych pracownicy Ema-Trans zarabiali „na rękę” średnio 1400 zł. Obecnie płaca wynosi ok. 1100 zł. – Przecież to są pensje głodowe. My mamy rodziny i chcemy normalnie żyć. W sklepach wszystko w górę, a my dostajemy mniej niż jeszcze kilka lat temu – denerwują się pracownicy. Żaden z nich nie chce ujawnić swojego nazwiska. – Przecież jakby to wyszło, to by nas wyrzucili – mówią.
Ratowaliśmy zakład
Szefowie firmy twierdzą, że na spadek wynagrodzeń decydujący wpływ miała likwidacja Rybnickiej Spółki Węglowej. Kompania Węglowa nie przejęła zobowiązań RSW. – Nie potrafiliśmy ściągnąć prawie 2 mln zł zobowiązań. O obniżeniu pensji musieliśmy zdecydować, by chronić zakład – tłumaczy Arkadiusz Mojżesz, wiceprezes Ema Trans.
Mogą dorobić po godzinach
Tak słabe zarobki to zdaniem prezesa przedsiębiorstwa Floriana Szczęsnego konsekwencja obowiązującego rozporządzenia Rady Ministrów. – Spółki z większościowym udziałem skarbu państwa nie mogły w ubiegłym roku przekroczyć wskaźnika wzrostu wynagrodzeń, który wynosił 3,4 %. Wykorzystaliśmy go maksymalnie, jak co roku, i nie możemy dać więcej – wyjaśnia prezes. Szef Ema Trans dodaje, że robi wszystko, by pracownikom żyło się lepiej.
– Mogą sobie dorobić do pensji po godzinach. Osiem godzin w Ema Trans i kolejne godziny u podwykonawcy. Wówczas odbierają miesięcznie dwie pensje. Pieniądze wypłacane za nadgodziny (średnio ok. 300 zł – red.) wchodzą w koszty firmy, a nie stanowią wskaźnika wynagrodzenia – tłumaczy Szczęsny.
Rodzina to jest siła
Podwykonawca, o którym wspomina prezes to przedsiębiorstwo Commodo. Prezesem tej firmy jest jego syn. Ten sam, który w Ema Trans pełni funkcję pracownika nadzoru. Część zleceń od Ema Trans Commodo przekazuje dwóm kolejnym firmom – Wiki i Krystyna. Właścicielem pierwszej z nich jest drugi syn prezesa Szczęsnego, natomiast Krystyna to firma jego żony. W Ema Trans pracuje także córka prezesa, synowa i zięć – jest sztygarem na placu.
Usuwamy nie swoje awarie
Pracownicy radlińskiej firmy twierdzą, że na powiązaniach rodzinnych traci ich zakład.
– Po godzinach pracujemy dla Commodo na sprzęcie Ema Trans, poza tym awarie maszyn Commodo usuwane są w naszych warsztatach, naszymi maszynami, robią to nasi ludzie. Trzeba zrobić z tym porządek. Tak dłużej być nie może – denerwuje się jeden z mężczyzn.
– Nie widzę w tym nic złego. Na funkcjonowaniu naszych podwykonawców tylko zyskujemy. Współpracujemy z około dwudziestoma różnymi firmami. Gdyby nie takie firmy jak Wiki, Commodo czy Krystyna nie moglibyśmy wykonywać pełnego zakresu usług, nie mamy tyle sprzętu. Z tej współpracy płyną wyraźne korzyści – zapewnia Florian Szczęsny.
Załoga w to nie wierzy. – My nie mamy roboty, nasze maszyny stoją, a sprzęt Commodo pracuje na bieżąco. Jakie to korzyści? – pytają pracownicy.
– To nie tak. Jeśli nasze maszyny stoją, to tylko dlatego, że brakuje ludzi, którzy mogą je obsługiwać – odpiera zarzuty prezes Szczęsny. – Żadna firma nie korzysta z naszego sprzętu bezpłatnie. Za naprawę też pobieramy pieniądze, również od Commodo. Są na to wszystkie faktury – odpowiada szef Ema Trans.
Będą podwyżki
W tym tygodniu do radlińskiej firmy dotarła informacja, że wskaźnik wzrostu wynagrodzeń na 2008 r. wynosi 6%. Tak więc podwyżki w wysokości ok. 120 zł brutto są pewne. Jak poinformował nas prezes Florian Szczęsny, z podpisanych przez zakład umów wynika, że w tym roku przychody będą wyższe. – Postaramy się przeforsować w ministerstwie, by te podwyżki mogły być większe. Skoro górnikom się udało to nam być może też się powiedzie. Wówczas podwyżki mogłyby wynieść 250 – 300 zł brutto.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze