Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Szkoła nie ponosi winy

15.01.2008 00:00
Sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości w postępowaniu dyrekcji i nauczycieli szkoły wobec jednej ze swoich byłych uczennic

Zapadł wyrok w głośnej sprawie rzekomej bierności nauczycieli gołkowickiego gimnazjum wobec dramatu nastoletniej Natalii K., byłej już uczennicy tej szkoły. O sprawie pisaliśmy w kwietniu ubiegłego roku. Poruszyły ją także inne media lokalne oraz ogólnopolskie tabloidy.

Rodzice oskarżają

Przypomnijmy, że rodzice dziewczyny oskarżyli szkołę o prześladowanie ich córki. Sprawa od początku wydawała się kontrowersyjna. Dziewczyna miała nie radzić sobie z dokuczliwymi uwagami koleżanek. Rozpowiadały one o rzekomym jej romansie z jednym z nauczycieli. Zdaniem rodziców ich córka próbowała popełnić samobójstwo, a sprawę zlekceważyli nauczyciele gimnazjum. Rzekomo uczennica rzuciła się pod nadjeżdżający samochód.

Rodzice oskarżali ponadto dyrekcję placówki i nauczycieli, że próbują sprawę tuszować. Ich zdaniem grono pedagogiczne chciało z dziewczyny zrobić osobę wymagającą opieki psychiatry. Natalia przestała chodzić do szkoły. Kiedy wróciła, rodzice ponownie rzucili oskarżenia. Tym razem stwierdzili, że nauczyciele przetrzymują ich córkę w szkole.

Uchybień nie było

Sprawą zajęło się Śląskie Kuratorium Oświaty oraz Sąd Rodzinny w Wodzisławiu. Już wówczas pisaliśmy, że wiele zarzutów, kierowanych przez rodziców Natalii K. pod adresem szkoły, jest mocno naciąganych. Potwierdziła to kontrola Kuratorium. Nie wykazała ona, by w działalności placówki doszło do zaniedbań i rażących uchybień. Sąd z kolei nie dopatrzył się winy dyrektora szkoły i nauczycieli. Postępowanie wykazało natomiast, że historia Natalii i jej rodziców nie była zgodna z prawdą, a co za tym idzie nie mogło być mowy o próbie samobójczej.

Chcemy o tym zapomnieć

Sąd uniewinnił także jedną z koleżanek dziewczyny - Agnieszkę. To po sprzeczce z nią Natalia miała dokonać samobójczej próby. Sąd uznał, że sugestie Agnieszki o romansie z nauczycielem, należy traktować jako żarty nastolatek.

Sprawy nie chce komentować dyrekcja gimnazjum. - Naszej szkole została wyrządzona ogromna krzywda. Przez to wszystko ucierpiał jej wizerunek. O całej sprawie chcemy po prostu zapomnieć - mówi Waldemar Paszylka, dyrektor gimnazjum.

Artur Marcisz

  • Numer: 3 (417)
  • Data wydania: 15.01.08