Piątek, 24 maja 2024

imieniny: Joanny, Marii, Zuzanny

RSS

Potrzebujemy Czechów a oni nas

25.09.2007 00:00
Szczęśliwie udało się doczekać końca sezonu  festynów, powitań i pożegnań – szkoły, wakacji czy lata, odbębniono wszystkie dni ku czci itp. Skończył się czas chałtury i żniw finansowych dla różnej maści pogrobowców disco polo, hajmat melodii, biesiadnych pień czy hip-hopowych pojękiwań. Prawdziwym znawcom dobrego grania i śpiewu udawało się czasami z tej pstrej palety wysupłać jakąś perełkę – jednak znakomita większość chciała słuchać tego, co już zna, co odbiera bez specjalnego wysiłku, przy czym łatwo się zabawić.

Czas koneserów nadchodzi wraz z jesienią. To wtedy używają małe salki i  duże sale, skąd słychać prawdziwą muzykę, czysty śpiew, piękne i mądre słowo. To tu doświadcza się tej specyficznej, uduchowionej atmosfery związanej z uczestniczeniem w czymś znaczącym.

Jesień – ta z kalendarza i z podwórka – wita nas na nowo swoistą wiosną kulturalną; oby wszystkie kwiaty tej wiosny przekształciły się w dorodne owoce uniesień i przeżyć dużego kalibru, oby podniosły nasze życie na wyższy poziom. Osobiście staram się uczestniczyć w jak największej liczbie tych wydarzeń limitowany jedynie czasem, odległością, a niekiedy kasą. Całe szczęście, że większość z nich jest bezpłatna – wystarczy chęć uczestnictwa czy też parę zabiegów w celu zdobycia zaproszenia. To wtedy mam okazję posłuchać bluesa, wsłuchać się w dobrze deklamowany wiersz czy też wypuścić się z prelegentem w regiony myśli rzadko penetrowane na co dzień.

Gwałtowność wydarzeń politycznych w Polsce, horrendalne spiętrzenie agresji, erupcja fałszu i bezgranicznego cynizmu rodzą chęć ucieczki i szukania zajęcia po pracy w nieco innych obszarach ludzkiej aktywności. My, mieszkańcy powiatu wodzisławskiego mamy tę przewagę nad rodakami z Polski centralnej, że w zasięgu ręki mamy granicę z Czechami, która po przekroczeniu pozwala choć na chwilę odetchnąć od polskiego zgiełku i porozmawiać również po polsku o sprawach różnych ze Ślązakami żyjącymi od pokoleń po drugiej stronie Olzy.

Wiele na ten temat mogą powiedzieć mieszkańcy Rydułtów, którzy od kilkunastu lat powoli, ale z determinacją próbują zintegrować się z Polakami i Czechami mieszkającymi w Orlovej. Ciekawą konferencję na ten temat zorganizowano 21 września.

Dobry przykład Rydułtów i Orlovej i kilku jeszcze gmin nijak się ma do faktu, że wiele jest jeszcze do zrobienia. Z mojego i nie tylko mojego doświadczenia wynika, że naszym sąsiadom z południa jakoś dziwnie nie chce się chcieć i drzemie w nich niczym nieuzasadniona obawa przed stroną północną. A może to diabelski skutek myślenia narodowego?  Zwykli obywatele Czech i Polski – nie tylko Ślązacy – po obu stronach granicy potrzebują siebie! Przyjaciół trzeba szukać blisko a niechętne myślenie odrzucić, bowiem jesteśmy na siebie skazani.

Rydułtowy dobrze zorganizowały pożyteczną konferencję – to pierwszy soczysty owoc tegorocznej jesieni kulturalnej. Serdecznie gratuluję!

Henryk Niesporek Dyrektor Gminnego Ośrodka Sportu w Mszanie

  • Numer: 39 (401)
  • Data wydania: 25.09.07