Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

70% - tylu lekarzy chce odejść

07.08.2007 00:00
ze szpitala w Wodzisławiu. Wypowiedzenia umów o pracę złożyła już ponad połowa. Na dniach do dyrekcji trafią kolejne. „Szpitalowi grozi zamknięcie” – mówi wicestarosta Tadeusz Skatuła.

 Kto nas będzie leczył?

Już 45 lekarzy z 81 zatrudnionych w wodzisławskim szpitalu złożyło wypowiedzenia. Liczba będzie większa, bo kolejne dopiero wpłyną. Szpitalowi grozi zamknięcie.

Wypowiedzenia złożyło na razie ponad 55 procent lekarzy. W sumie jednak od października może przestać pracować blisko 70 procent.

– Wszystkie wypowiedzenia nie zostały jeszcze dostarczone do dyrekcji, ponieważ niektórzy mają miesięczne lub dwutygodniowe okresy wypowiedzeń. W odpowiednim czasie zostaną przesłane przez naszych pełnomocników – wyjaśnia Maciej Dragon, przewodniczący koła terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Wodzisławiu.

Opuszczą oddziały?

Na dwanaście szpitalnych oddziałów wypowiedzeń nie złożyli na razie tylko ci, którzy pracują na oddziale rehabilitacji. Najgorzej sytuacja wygląda na  anestezjologii i intensywnej opiece medycznej, gdzie spośród siedmiu  wypowiedzenia złożyło aż pięciu lekarzy. Podobnie jest na chirurgii i ortopedii, choć w przypadku tej drugiej zatrudnionych jest 8 lekarzy. Z pracy na ginekologii i położnictwie od października zrezygnuje 6 lekarzy. To prawie cały skład, bo tylko ordynator chce zostać. Na dermatologii wymówienie warunków pracy złożyły cztery osoby z pięciu zatrudnionych, w tym ordynator i jego zastępca. Na obu oddziałach wewnętrznych spośród 20 lekarzy wypowiedziało pracę 10. 

– Nie ukrywam, że jesteśmy zaniepokojeni tą sytuacją. W środę 8 sierpnia jest spotkanie z ordynatorami i lekarzami. Będę apelował o wycofanie wypowiedzeń, mając na uwadze bezpieczeństwo życia i zdrowia mieszkańców – mówi Tadeusz Skatuła, wicestarosta powiatu wodzisławskiego.

Realne zagrożenie czy „straszak?”

Jeśli rozmowy nie przyniosą porozumienia, może sprawdzić się najczarniejszy scenariusz. Zostanie zlikwidowany albo cały szpital albo jego poszczególne oddziały, co i tak w konsekwencji doprowadzi do zamknięcia placówki.

– Lekarze muszą mieć świadomość, że ZOZ w Wodzisławiu to miejsce pracy dla 706 osób. Liczę, że odpowiedzialność weźmie górę – dodaje wicestarosta.

Tymczasem przedstawiciele związków zapewniają, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, to na wycofanie wypowiedzeń nie ma żadnych szans. Lekarze walczą m.in. o podwyżkę płac i restrukturyzację służby zdrowia. – Te wypowiedzenia to akt rozpaczy. To nie my jesteśmy odpowiedzialni za organizację służby zdrowia. Nie żądamy realizacji naszych postulatów od zaraz, ale rząd musi przedstawić w końcu jakieś propozycje restrukturyzacji. Za darmo nie da się leczyć – odpowiada Maciej Dragon.

Szukają pieniędzy

Pieniędzy na podwyżki dla lekarzy w budżecie powiatu jednak nie ma i raczej nie będzie. Pewną szansą był zwrot nadwyżek z Narodowego Funduszu Zdrowia za wykonanie kontraktu. W przypadku ZOZ-u w Wodzisławiu byłoby to aż 860 tys. złotych. Niestety prawdopodobnie pieniądze na konto szpitala nie wpłyną, bo odmowną decyzję w sprawie wypłat za tzw. nadwyżki otrzymał już szpital w Rydułtowach (tutaj nikt wypowiedzenia nie złożył). Wicestarosta uważa nawet, że to kara za przyłączenie się placówek do akcji strajkowej. Pełniący obowiązki dyrektora w wodzisławskim szpitalu Henryk Wojtaszek, aby choć częściowo usatysfakcjonować protestujących, próbuje szukać oszczędności płynących z innych źródeł.

– Nie będą to takie podwyżki, jakich oczekiwaliby lekarze. Musielibyśmy na to przeznaczyć cały kontrakt. Pracujemy usilnie, żeby jakąś rekompensatę jednak zaproponować. Zresztą wierzę w moich lekarzy. To odpowiedzialni ludzie. Nie odejdą od łóżek pacjentów – mówi Henryk Wojtaszek.

Inni czekają w kolejce

Choć dyrekcja ma dobre chęci, to tylko działanie doraźne. Co się stanie jeśli po lekarzach o podwyżki zaczną się upominać pozostali pracownicy służby zdrowia? Od połowy sierpnia do protestu mają przystąpić lekarze z NSZZ Solidarność.

Ile chcą zarabiać?
Lekarz z II stopniem specjalizacji, czyli straszy asystent, który teraz zarabia blisko 3 tys. zł brutto po podwyżce zarabiałby ponad 8 tys. brutto. Asystent z I stopniem zamiast ok. 2,5 tys. zł brutto otrzymałby prawie 7 tys. zł brutto, a lekarz bez specjalizacji 4200 zł brutto.

Justyna Pasierb

  • Numer: 32 (394)
  • Data wydania: 07.08.07