Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Razem lepiej

30.01.2007 00:00
Mają te same oczy i dołeczki w policzkach. I jak oboje zastrzegają – zupełnie różne usposobienia.

– Chodziliśmy do tego samego przedszkola, potem podstawówki, po której oboje wybraliśmy raciborski ekonomik – mówią Anita i Adam Pilny, bliźnięta z Zawady Książęcej, dziś studenci Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu. – Nie było to zamierzone, nie wybraliśmy tych samych szkół dlatego, żeby być razem, po prostu zawsze jakoś tak wyszło i w sumie później byliśmy zadowoleni – dodają.

Zupełnie różni...

Oboje twierdzą, że nie mają zbyt wielu wspólnych cech, jak się można spodziewać po bliźniakach. – Nie jesteśmy do siebie jakoś szczególnie podobni, ale jest jedna rzecz, na którą wszyscy zwracają uwagę. Bardzo dużo ludzi mówi nam, że mamy te same oczy – mówi Adam. – Poza tym, kiedy się uśmiecham robią mi się dołeczki w policzkach, tak samo jak Anicie – dodaje. Oboje pamiętają jak w dzieciństwie ubierano ich w identyczne ubranka.

Trudno mówić także w ich przypadku o jakimś podobieństwie charakterów.  Anita jest bardzo otwarta, spontaniczna, „twarda dziewczyna” – jak mówi o niej brat. Adam jest bardziej skryty, wrażliwy. Mimo to bardzo dobrze się rozumieją. – Teraz nawet chyba bardziej niż w dzieciństwie, po prostu trzymamy sztamę. Kiedyś różnie bywało, wiadomo, jak to między dziećmi, ale nie było między nami jakichś większych złośliwości – wspomina Anita. Przyznają, że jest między nimi bardzo silna więź. Kiedy jedno ma jakieś zmartwienie, drugie od razu to zauważa i próbuje mu jakoś pomóc. – To jednak nie jest tak, że jak jedno z nas jest chore, to to drugie też się źle czuje. Po prostu, tak jak rodzeństwo mamy ze sobą dobry kontakt i martwimy się o siebie wzajemnie – podkreśla Anita.

...ale za to zgrani

Czy dobrze jest mieć siostrę lub brata bliźniaka? – Na pewno, właściwie już od dzieciństwa to czułem. Kiedy chodziliśmy do przedszkola, oboje bardzo nie lubiliśmy leżakować. Miałem wtedy taki mały dziecinny rowerek. Kiedy zbliżała się pora leżakowania, wsiadałem na ten rowerek, zabierałem Anitę i razem uciekaliśmy do domu  – wspomina z uśmiechem Adam. Kiedy poszli do szkoły, pojawiły się nowe korzyści wynikające z tego faktu. – Pomagaliśmy sobie w nauce, a kiedy jedno z nas było chore, nie trzeba było chodzić do nikogo pożyczać zeszytów – mówi Anita. – Moja siostra była bardzo sumienną uczennicą, dlatego mogłem sobie czasem odpuścić zadanie domowe, bo zawsze miałem od kogo odpisać – żartuje Adam. Ta współpraca trwa zresztą nadal.  – Pamiętam, jak bardzo mnie denerwowało, kiedy w szkole średniej, jeśli Adamowi zdarzyło się zawagarować, nauczycielki pytały mnie gdzie on jest. Nie chciałam ich okłamywać, ale przede wszystkim nie chciałam wyjść na wyrodną siostrę, dlatego zawsze go kryłam – wspomina Anita.

Dziś oboje studiują – Anita  nauczanie początkowe z językiem niemieckim, Adam filologię germańską. Nadal chętnie sobie pomagają, nie tylko w nauce. Przez wakacje także razem wyjeżdżają za granicę do pracy, tam również troszcząc się o siebie nawzajem. I chociaż dzisiaj każde z nich coraz częściej obraca się w kręgu swoich własnych znajomych, nie wyobrażają sobie, aby łącząca ich więź miała zaniknąć.

(e.Ż)

  • Numer: 5 (367)
  • Data wydania: 30.01.07