Niedziela, 5 maja 2024

imieniny: Ireny, Waldemara, Piusa

RSS

Ministra uczył górniczego fachu

19.12.2006 00:00
Wiekowemu górnikowi orkiestra zagrała kolejne „Sto lat”. Setne urodziny obchodził Augustyn Kolorz, mieszkaniec dzielnicy Radlin II.

Przez całe swoje dorosłe życie pracował w kopalni „Marcel” w Radlinie. W urodzinowy poranek przed jego domem zagrała górnicza orkiestra, z życzeniami przyjechali przedstawiciele kopalni oraz władz miasta. A wielką niespodzianką dla jubilata była wizyta Eryka Szendzielorza – młodszego kolegi, którego uczył górniczego fachu. O takie spotkanie, które było okazją do długich wspomnień postarały się władze kopalni „Marcel”.

Augustyn Kolorz urodził się 7 grudnia 1906 r. w Radlinie II. Jego dzieciństwo upłynęło w trudnych czasach. Jak wspomina, panowała wówczas bieda, gdy dzieci przychodziły ze szkoły jadły szczaw zrywany z łąki. Pan Augustyn zaczął pracować w 1921, gdy skończył czternaście lat. Mama zaprowadziła go do kopalni „Emma” w Radlinie (obecnie „Marcel”). Z tą kopalnią związał całe swoje zawodowe życie, aż do emerytury, na którą przeszedł w 1964 r. W czasie wielkiego kryzysu został z kopalni zwolniony jako kawaler. Jednak po interwencji matki szybko został przyjęty do pracy ponownie. W 1934 r. ożenił się z rodowitą radlinianką, początkowo zamieszkali u teściów. W 1936 r. zaczął budować własny dom, ukończył go w 1938 r. i mieszka w nim do dziś. Po wojnie został sztygarem. Uczył zawodu jednego z późniejszych ministrów górnictwa.

– Nie pamiętam jak się nazywał, był u mnie praktykantem – opowiada Augustyn Kolorz. – Kiedyś cały dozór został wezwany do dyrektora, bo do kopalni miał przyjechać minister. Gdy wszedł patrzę a to jest ten mój praktykant. On mnie też poznał i najpierw przywitał się ze mną, potem dopiero z dyrektorem.

Mimo swoich stu lat pan Augustyn cieszy się dobrym zdrowiem. Ma sprawny umysł, chętnie rozmawia z odwiedzającymi go znajomymi i gośćmi. Na pytania jak dożyć tak sędziwego wieku odpowiada żartem.

– Trzeba jeść dużo węgla, przepracowałem 45 lat na kopalni, to się go najadłem – śmieje się. Jego receptą na długowieczność jest praca. Zawsze dużo pracował, po powrocie z szychty na kopalni – również w domu. Żadnej diety nie stosował, ale nie jadł dużo. Pił herbatę z nasienia lnu czy pietruszki. Miał dwóch synów i córkę, która zmarła niedługo po urodzeniu. Doczekał się pięciu wnuków i siedmiu prawnuków.
 
(jak)

  • Numer: 51 (360)
  • Data wydania: 19.12.06