Sobota, 2 listopada 2024

imieniny: Bohdany, Tobiasza, Bohdana

RSS

Pocztówki szły 62 lata

14.11.2006 00:00
Henryk Stasiowski jeszcze jako jeniec wojenny wysłał zza oceanu pozdrowienia znajomym w Rydułtowach. Nigdy ich nie otrzymali. Kilka tygodni temu wodzisławianin przeżył szok. Nienaruszone pocztówki po 62 latach do niego wróciły.

Henryk Stasiowski w czasie wojny wysłał pozdrowienia do przyjaciół. Nigdy do nich nie dotarły. Jakież było zdziwienie nadawcy, gdy po 62 latach te same pocztówki wręczył mu wodzisławski listonosz.

Mężczyzna w 1943 został wcielony do Wermachtu. Osiemnastoletniego wówczas młodzieńca zaangażowano w walki na terenie Francji.

- Nad kanałem La Manche” pojmali nas Amerykanie. Nie mieliśmy szans. Zrobili szpica na Paryż i my zostaliśmy w kotle. Albo śmierć albo wywózka do Ameryki. Stąd przetransportowano nas okrętem do Bostonu” – wspomina Henryk Stasiowski.

Za oceanem pracował przy wyrębie lasu – 46 km od granicy z Kanadą. Mimo nostalgii i wojennego przygnębienia okres ten wspomina pozytywnie. Jak mówi, amerykanie o jeńców wojennych dbali. Nie brakowało im jedzenia ani ciepłej odzieży. Każdy mógł również korespondować z rodziną.

Pierwszą kartkę pan Henryk wysłał 29 września 1944r. do przyjaciela z Rydułtów. Drugą, gdzie opisuje ponury klimat przeżytych Świąt Bożego Narodzenia, wysłał 8 stycznia 1945 r. do koleżanki. Oboje już nie żyją.

Po zakończeniu wojny, w 1946 r. pan Henryk wrócił do Rydułtów. Rok później ożenił się i zamieszkał w Wodzisławiu. Pracował na kolei. Lata upływały i ani przez chwilę nie pomyślał, że wysyłane przez niego pozdrowienia nigdy nie trafiły do adresatów. Przekonał się o tym dopiero przed dwoma miesiącami.

- W połowie września otrzymałem list z niemieckiej organizacji kościelnej. Wewnątrz znajdowały się właśnie te odnalezione gdzieś na terytorium Niemiec kartki. Na chwilę wróciły wspomnienia i klimat tamtych lat – dodaje wzruszony mężczyzna.

Pocztówki zachowały się w bardzo dobrym stanie. Widoczna jest nie tylko treść napisana w języku niemieckim, ale także pieczęć ze swastyką.

- Minęły 62 lata, a atrament pozostał. Moje zapiski kulinarne są młodsze, a już jest problem z ich odczytaniem – mówi Alojzja Stasiowska.

Rafał Jabłoński

  • Numer: 46 (355)
  • Data wydania: 14.11.06