Czuję się nabity w butelkę
Mieszkaniec os. XXX-lecia w Wodzisławiu zwrócił się do Spółdzielni Mieszkaniwoej ROW z prośbą o dofinansowanie wymiany okna.
Jego stan techniczny jest fatalny. Pęknięta rama uniemożliwia jego otwarcie. Nie ma także warstwy podtrzymującej szybę, czyli tzw. kitu - mówi Krzysztof Brodowski. Okno znajduje się nad chodnikiem, po którym codziennie przechodzi wiele osób. Istnieje również niebezpieczeństwo, że wpadnie do wewnątrz, czyli do pokoju mojego 10-letniego syna. Uważam, że sprawa bezpieczeństwa powinna być tutaj rozpatrywana na pierwszym miejscu.
W odpowiedzi otrzymał pismo, w którym władze spółdzielni informują, że zarówno wymiana okna jak i dotacja, w przypadku tego mieszkania, się nie należy. Powód? Obecni lokatorzy nie mieszkają w nim, wymaganych regulaminem spółdzielni, 10 lat.
Postawą władz SM ROW oburzona jest również żona pana Krzysztofa - Celina. Twierdzi, że oboje z mężem wywiązują się ze zobowiązań finansowych względem spółdzielni i choćby z tego powodu dotacja na okna się należy. Przecież poprzedni właściciel mieszkania też uiszczał opłaty za eksplatacje mieszkania i wpłacał na tzw. fundusz remontowy. To jest to samo mieszkanie i te same okna. Nie rozumiem dlaczego nam się nie należy dotacja? Nie chodzi nam o nasze wygody, ale o bezpieczeństwo innych – dodaje kobieta.
Kupiłeś tanio? Sam zapłać za okna
Władysław Maryjka, zastępca prezesa ds. technicznych Spółdzielni Mieszkaniowej ROW twierdzi, że regulamin jasno mówi o 10-letniej karencji. Skoro ktoś kupuje mieszkanie na wolnym rynku ze starymi oknami, to jego cena automatycznie jest niższa. Rada Nadzorcza ustalająca regulamin uznała, że skoro płaci mniej, to zaoszczędzone pieniądze może przekazać na wymianę okien. Można w tym miejscu zapytać, dlaczego osoba, która tanio kupi mieszkanie w nie najlepszym stanie technicznym ma od spółdzielni otrzymywać dodatkowe pieniądze na wymianę okien. Przecież m.in. stare okna spowodowały, że zapłacił mniej – tłumaczy prezes Maryjka.
Regulamin nie do wzięcia
Mieszkaniec nie zamierza rezygnować. Zapewnia, że sprawę skieruje do sądu. Przygotowując pozew zwróciłem się o udostępnienie regulaminu spółdzielni i rozpoczęły się kolejne problemy – denerwuje się mężczyzna. Jego wizyta w administracji osiedla wywołała wśród pracowników spore zdziwienie. Okazało się, że jest pierwszą osobą zwracającą się w tej sprawie. Na miejscu był tylko jeden egzemplarz regulaminu. Jego skserowanie czy zakup okazał się niemożliwy.
Jak można zapoznać się z dokumentem, który zawiera wiele stron i terminów prawniczych na miejscu, siedząc na spółdzielczym krzesełku, podczas gdy w tle słychać grające radio, rozmowy petentów i pracowników oraz pracującą w tym czasie wiertarkę. Nawet przy kupnie mieszkania i przyjmowaniu w poczet członków spółdzielni nie dostaliśmy takiego regulaminu do domu, więc skąd mam znać przepisy? – pyta Krzysztof Brodowski.
Prezes Maryjka tłumaczy, że w administracjach osiedlowych nie ma ksera i przekazanie kopi regulaminu jest niemożliwe. Jeżeli mieszkaniec zwróci się do nas, to przygotujemy dodatkowy egzemplarz. Będzie do odebrania w głównym budynku spółdzielni (przy ul. Rybnickiej w Wodzisławiu – przyp. red.). Dlaczego nie wręcza się regulaminu przyjmując mieszkańców w poczet członków spółdzielni? Ponieważ regulamin się zmienia. Korzystanie z nieobowiązujących przepisów jest nikomu niepotrzebne – tłumaczy Władysław Maryjka.
Rafał Jabłoński
Najnowsze komentarze