Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Bił, aż zabił

04.07.2006 00:00
Aresztowano mężczyznę, który śmiertelnie pobił żonę. Sąsiedzi słyszeli awanturę i odgłosy uderzenia o podłogę. Znajomy kobiety ze strachu nie wszedł do mieszkania. Powiadomił policję. Za późno. Kobieta zmarła w szpitalu.
Śmiertelnie pobił żonę.
 
46-letni mężczyzna w mieszkaniu przy ul. Młyńskiej w Radlinie dotkliwie pobił swoją żonę. Kobieta trafiła w stanie krytycznym do szpitala, gdzie po kilku dniach zmarła.
 
Do pobicia doszło w sobotę, 24 czerwca. Tego dnia sąsiedzi słyszeli awanturę, a także odgłosy uderzenia o podłogę. Znajomy kobiety, który miał zamiar ją odwiedzić, obawiał się wejść do mieszkania, gdy dowiedział się o awanturze. Przestraszył się jednak, że mogło dojść do tragedii i powiadomił policję. Mężczyzna nie chciał wpuścić policjantów do mieszkania, ale byli oni stanowczy. W środku zastali leżącą kobietę z widocznymi śladami obrażeń. Pobita znajdowała się w stanie krytycznym, policjanci wezwali pogotowie i kobieta została odwieziona na oddział intensywnej terapii szpitala w Rydułtowach. Nie udało się jej uratować – po kilku dniach zmarła. Stwierdzono u niej stłuczenia i obrzęk mózgu, złamanie trzech żeber, liczne krwiaki w obrębie twarzy i jamy brzusznej.
 
Sprawca został aresztowany, postawiliśmy mu początkowo zarzut usiłowania zabójstwa – mówi prokurator Piotr Zwierzyński. Jednak teraz rozważana jest zmiana zarzutu na dokonanie zabójstwa. Czekamy na opinię biegłego ze Śląskiej Akademii Medycznej, w oparciu o wyniki sekcji zwłok zostanie podjęta decyzja w tej sprawie.
 
Mężczyzna przyznał się do popełnienia tego czynu, nie pamięta jednak okoliczności zdarzenia. Był wówczas pijany, gdy został zatrzymany przez policję miał 2,8 promila alkoholu. Pił od kilku dni. Był on znany z agresywności, awanturowania się i nadużywania alkoholu. Sąsiedzi się go obawiali. Jego żonę często widywali z siniakami. Kobieta nigdy nie skarżyła się na pobicie przez męża, zawsze tłumaczyła, że się przewróciła i uderzyła. Jednak w mieszkaniu słychać było awantury, krzyki i hałasy. Ale nie było policyjnych interwencji z powodu znęcania się – kobieta nigdy nie zgłaszała pobicia na policji. I w końcu doszło do tragedii.
 
(jak)
  • Numer: 27 (336)
  • Data wydania: 04.07.06