Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Strach na Górnej

22.11.2005 00:00
Czy bałagan na drogach spowoduje poważny konflikt na linii prezydent miasta – komendant policji? Ten pierwszy, w obawie o bezpieczeństwo pieszych, na ul. Górnej postawił znaki ograniczające ruch. Drugi po godzinie nakazał je usunąć.
Sprawa związana jest z zamieszaniem na dwóch wodzisławskich ulicach. Chodzi o ul. Stromą i Górną. Są one bocznymi drogami ul. Kopernika, która stanowi objazd spowodowany zamknięciem wiaduktu na ul. Jastrzębskiej. Kierowcy znający układ dróg, właśnie ulicą Górną omijają olbrzymie korki. Jest to dwukierunkowa droga o szerokości 3 metrów! Nie ma tutaj chodników, a kierowcy wielokrotnie przekraczają dopuszczalną prędkość. Codziennie przejeżdżają tędy tysiące aut. To jest nie do pomyślenia. Już nie wyjeżdżam samochodem spod domu. Wolę chodzić pieszo, jest bezpieczniej. Nie raz i nie dwa kierowcy otarli się samochodami o mój płaszcz. Tutaj jest strasznie – mówi Aleksandra Polek. Cierpi również wiele innych kobiet. Są słownie poniewierane przez kierowców. Mimo tego, że obowiązuje tutaj ograniczenie prędkości do 20 km/h, jeżdżą bardzo szybko. Wiele razy zdarzyło się, że wyzwiskami obrzucali starsze kobiety. Aż uszy więdły od tych wulgaryzmów – mówi Krystian Lach. 
 
Skarga do ministra
 
Na prośbę mieszkańców prezydent miasta zmienił organizację ruchu na ul. Górnej i Stromej. 10 listopada ok. godz. 17.00, przy wjeździe od ul. Kopernika na obu ulicach pracownicy Służb Komunalnych Miasta ustawili barierki. Pomagali im w tym sami mieszkańcy. Z drugiej strony (od ul. Witosa) pojawiły się znaki informujące o braku przejazdu. W ten sposób ul. Górna stała się jedynie dojazdem do posesji. Sytuacja ta trwała niespełna godzinę. Na miejscu pojawił się nieznany mężczyzna (prawdopodobnie policjant) i nakazał znaki zdemontować. Zadzwonił do komendy i po kilku minutach podjechał radiowóz. Pracownicy SKM stanęli jak zamurowani. Jeden z nich zadzwonił do przełożonego. Po chwili rozmowy przekazał słuchawkę policjantowi. Gdy funkcjonariusz usłyszał, że znaki pojawiły się na polecenie prezydenta miał powiedzieć, że Zemłę ma w d….
 
Mieszkańcy twierdzą, że podczas zamieszania straszono władze miasta sądem. Prezydenci, zdaniem jednego z funkcjonariuszy, powinni odpowiedzieć za sprawstwo kierownicze. Nie wierzę by policjanci zachowali się w ten sposób – mówi Dariusz Ostrowski - komendant KPP w Wodzisławiu Śl. Odnosząc się do całej sprawy komendant stwierdził, że prezydent działał bezprawnie. Powinien on przestrzegać obowiązujących procedur, a tego w tym przypadku zabrakło – dodaje komendant.  
 
Jan Zemło jest oburzony zachowaniem policjantów. Tu nie chodzi o moją osobę, ale funkcję prezydenta miasta. Gdybym usłyszał, jak pracownik Urzędu Miasta obraźliwie mówi o komendancie policji, natychmiast bym reagował. Poza tym każdy wie, że prezydent ma służbowy telefon, więc można go poinformować o tym co się dzieje. Obu pracownikom ustawiającym znaki poleciłem, by napisali notatki służbowe potwierdzające wersję wydarzeń. Nie ukrywam, że zamierzam napisać skargę na wodzisławską policję i wysłać ją do ministra – mówi Jan Zemło.
#nowastrona#
Miał prawo?
 
Nie ma wątpliwości, że prezydent zmieniając organizację ruchu pominął długotrwałą procedurę. Twierdzi, że postąpił w ten sposób, by zapobiec niebezpieczeństwu na jakie narażeni są mieszkańcy. Takie prawo daje mi rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie szczególnych warunków zarządzania ruchem. Paragraf 10 ust. 2 mówi o tym, że zarząd drogi w nagłych przypadkach może wprowadzić tymczasowe ograniczenia lub zakazy ruchu. Na tej drodze nie ma chodnika, występują duże różnice poziomów, a poza tym droga ma 3 metry szerokości – tłumaczy wiceprezydent. Dodaje, że pismo w sprawie zamknięcia drogi wysłał do Starostwa. Ponadto dzień przed konkretnymi działaniami, czyli 9 listopada odwiedził Arkadiusza Łuszczaka, naczelnika Wydziału Komunikacji w wodzisławskim Starostwie. Kwestie te były ustalone. Mowa była o awaryjnych ograniczeniach ruchu i rozpoczęciu starań co do  ustanowienia tutaj drogi jednokierunkowej – dodaje Zemło.
 
Arkadiusz Łuszczak twierdzi, że Starostwo jest za ustanowieniem drogi jednokierunkowej, jednak zupełnie inaczej interpretuje on rozporządzenie ministra, o którym wspomina Jan Zemło. Jego zdaniem zmiany są dopuszczalne jedynie wtedy, gdy na drodze wystąpi awaria.
 
Jaki będzie finał całej sprawy przekonamy się niebawem. Miejmy nadzieję, że strony dojdą do porozumienia i uchronią mieszkańców przed zagrożeniem.

Beata Rączka
dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego.
Codziennie ul. Górną przechodzi na zajęcia ok. 200 naszych podopiecznych. Tam jest naprawdę niebezpiecznie. Właśnie z uwagi na bezpieczeństwo dzieci prosiłam prezydenta na piśmie o zmianę organizacji ruchu.
 
Władysław Wysocki
Nie dość, że na naszej ulicy jest ciasno i bardzo niebezpiecznie to jeszcze narażeni jesteśmy na chamskie odzywki kierowców. Ich zdaniem nie mamy prawa chodzić po tej drodze. Jeśli ktoś się narazi to  jest obrzucony wyzwiskami.
 
Krystian Lach
Mimo ograniczenia prędkości do 20 km/h samochody jeżdżą kilkakrotnie szybciej. Pytam się, gdzie jest policja lub straż miejska. Niech staną choćby przy moim domu i kontrolują. Za zimno? To zrobię kawy czy herbaty. Przez godzinę mandatów by brakło.
 
Karol Szymura
Wielokrotnie przestraszone dzieci stały u mnie w bramie. Zdarzało się, że uciekały na ogrodzenia posesji czego pan redaktor był świadkiem. Nie wybielam prezydenta, ale w tym przypadku ma rację. Ludzie mają do niego pretensje, że nie robi porządku, a jak coś zrobi to obrywa po łbie. 
 
Krystyna Wysocka
Najgorszą przeprawę mają dzieci. Wielu rodziców zrezygnowało z wysyłania ich do szkoły bez opieki. Odwożą ich samochodami lub odprowadzają. Ludzie tutaj naprawdę żyją w strachu.
 
Eugeniusz Kania
Przecież w latach 60-tych każdy z nas płacił za tę drogę z własnej kieszeni. Teraz nikt nie zwraca na to uwagi. Nie dość, że sami dbamy o tę ulicę, to nam się takie rzeczy robi. Do czego to doszło?
Rafał Jabłoński
  • Numer: 47 (304)
  • Data wydania: 22.11.05