Z towarem przez ulicę
Samochody dostawcze stają na środku ulicy. Powodują korki. Aby rozładować towar handlowcy muszą złamać kilka przepisów. Ekspedientki koczują na pobliskich parkingach, żeby zarezerwować miejsca dla samochodów dostawczych. Tak wygląda codzienne życie handlowców prowadzących sklepy przy ulicy Ofiar Terroru w Rydułtowach.
Genowefa Ratajska prowadzi w Rydułtowach dwa sklepy i bar. Zatrudnia szesnastu pracowników. Mówi, że stara się zapewnić swoim ludziom jak najlepsze warunki pracy, uczy ich zawodu, organizuje godziny pracy tak, żeby mogli to pogodzić ze szkołą czy studiami. Uiszcza wszelkie opłaty, płaci koncesje. W zamian za to oczekuje pomocy od miasta w rozwiązaniu swoich problemów. A chodzi o parkowanie samochodów z dostawami do sklepów przy ulicy Ofiar Terroru. Rozładunek towaru to tutaj prawdziwy horror, bo auta nie mają gdzie stawać. Genowefa Ratajska dwa razy zwracała się do UM w Rydułtowach w tej sprawie. Jak do tej pory, sytuacja się nie zmieniła. A problem nie dotyczy większości placówek przy tej ulicy.
Miejsca nie ma
Robert Wodziński z Tychów co tydzień przywozi do Rydułtów dostawę pampersów i za każdym razem ma problem z parkowaniem. Musze szukać miejsca albo wciskać się pod czyjąś bramę. Nieraz zatrzymuję się po drugiej stronie i biegam z towarem przez drogę. Ulica jest ruchliwa i jest to niebezpieczne. Rozładunek dostawy trwa około 15-20 minut - mówi tyski dostawca. Widzi jedno, realne rozwiązanie: wyznaczenie przynajmniej jednego miejsca tylko dla samochodów dostawczych. Płacimy podatki, tworzymy miejsca pracy i chyba mamy prawo oczekiwać, że miasto jakoś rozwiąże ten problem. Mamy prawo oczekiwać lojalności ze strony władz miasta, żeby nam pomagały w sytuacjach krytycznych. Brak tutaj miejsc parkingowych dla dostaw to po prostu hamowanie przedsiębiorczości w tym mieście. To tak jakby wybudować bar bez ubikacji. Sklep musi mieć miejsce na rozładunek towaru – narzekają handlowcy prowadzący sklepy przy ulicy Ofiar Terroru.
Genowefa Ratajska jest wykończona tą sytuacją. Dlatego poszła najpierw do burmistrza, potem na sesję rady miejskiej. Oczekuje, że w końcu jakieś rozwiązanie się znajdzie. Na dłuższą metę tak się nie da dalej żyć. A co będzie, jeśli dojdzie tutaj do wypadku? Czy to nikogo nie interesuje? - pyta zdesperowana kobieta. Jak mówi, wystąpiła do UM w Rydułtowach o zwyczajną pomoc ludzką.
Genowefa Ratajska jest wykończona tą sytuacją. Dlatego poszła najpierw do burmistrza, potem na sesję rady miejskiej. Oczekuje, że w końcu jakieś rozwiązanie się znajdzie. Na dłuższą metę tak się nie da dalej żyć. A co będzie, jeśli dojdzie tutaj do wypadku? Czy to nikogo nie interesuje? - pyta zdesperowana kobieta. Jak mówi, wystąpiła do UM w Rydułtowach o zwyczajną pomoc ludzką.
Polowanie na parkingi
Może wystarczy zrobić kopertę, postawić jakiś znak? Nie wiem, nie znam się na tym, ale od tego są przecież fachowcy. Chciałabym tylko móc normalnie pracować, bo w tej chwili mam z tego powodu spore problemy. Samochody z dostawami krążą po mieście, dostawcy są zniechęceni i zdenerwowani. Nieraz wystawiam ekspedientkę, żeby przytrzymała wolne miejsce na parkingu. Wszystkie samochody dostawcze czekają na miejsce, na lukę, mają problemy z wjechaniem, z wycofaniem. I to wszystko trwa, bo towar trzeba przyjąć, rozliczyć, szczególnie latem: lody, napoje. Te produkty długo się rozładowuje. I to nie dotyczy tylko mojego sklepu. Ale wielu innych - mówi właścicielka rydułtowskich sklepów.
Podobne doświadczenia ma inny handlowiec, Stanisław Święty. Parkowanie to odwieczny problem na tej ulicy – przyznaje. Znalazł jednak optymalne wyjście: umawia się z dostawcami w godzinach wieczornych, po zamknięciu sklepu, kiedy jest mały ruch. Może sobie na to pozwolić, ponieważ handluje m.in. firankami. W gorszej sytuacji są właściciele sklepów spożywczych, którzy przyjmują po kilka dostaw dziennie. Napoje, przetwory mleczne, słodycze.
#nowastrona#
Strażnicy to rozwiążą
#nowastrona#
Strażnicy to rozwiążą
Ulica Ofiar Terroru wydaje się być największym absurdem w mieście, jeśli chodzi o organizację ruchu w centrum handlowym miasta. Mało że brakuje tutaj miejsc na rozładunek towarów, to jeszcze obowiązuje zakaz wjazdu samochodów powyżej 2,5 t! Wielu dostawców musi złamać więc przepisy, żeby dowieźć towar! Krzysztof Mocarski, komendant Straż Miejskiej, zapewnia jednak, że strażnicy w tej sytuacji idą handlowcom na rękę i nie karzą mandatami. Właściciele sklepów dziwią się takim rozwiązaniom. Jak można ustalać przepisy, żeby potem legalnie je łamać? Jak miasto mogło zezwolić na lokalizację tutaj centrum handlowego nie zapewniając ku temu odpowiednich warunków? To musi być rozwiązane legalnie, zgodnie z literą prawa, bo w przypadku, jeśli coś się stanie, to ja nie mam potwierdzenia na te słowa. Nie będzie żadnego usprawiedliwienia – argumentuje Genowefa Ratajczak.
Alfred Sikora, burmistrz miasta, przyznaje rację handlowcom. Samochody dostawcze muszą mieć miejsce na czas rozładunku. Rozwiązanie tego problemu zlecił straży miejskiej. Widzi wyjście w odpowiedniej organizacji miejsc postojowych. Rozumiem, że zarówno handlowcy i klienci chcieliby prze każdym sklepem obszerny parking, ale tego nie jesteśmy w stanie zapewnić. Mamy jednak dobrą sytuację w mieście pod tym względem, bo dysponujemy wieloma miejscami i nie pobieramy za nie opłat. W niektórych przypadkach są one nieco oddalone i trzeba kawałek przejść. Dla dostaw są jednak miejsca w pobliżu sklepów, trzeba tylko to odpowiednio zorganizować - mówi burmistrz.
Iza Salamon
Najnowsze komentarze