Pszów, moje miejsce na ziemi
„To już chyba moja setna wystawa” - mówił kilka dni temu Maksymilian Hojka, znany twórca nieprofesjonalny z Pszowa. Tym razem jego obrazy można oglądać w galerii „Za drzwiami”, w rydułtowskiej bibliotece.
Maksymilian Hojka z Pszowa to znany w naszym regionie twórca nieprofesjonalny. Od wielu lat interesuje się sztuką, maluje obrazy. Ma na swoim koncie dziesiątki wystaw indywidualnych i zbiorowych. Uczestniczy w plenerach ogólnopolskich oraz międzynarodowych. Jego prace znajdują się w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą, m.in. w Australii, Anglii, USA, Francji, Czechach, Słowacji, Niemczech oraz Danii. Wiele razy gościł na antenie radia i telewizji. Wiele razy też był nagradzany za swoją twórczość.
Obecnie jego prace można oglądać w galerii „Za drzwiami”, w rydułtowskiej bibliotece. Historia zatoczyła koło, ponieważ wystawa prac pana Maksymiliana była pierwszą ekspozycją w naszej bibliotece. Od tego czasu minęło już dziesięć lat - mówiła Barbara Laszczyńska, dyrektor Biblioteki Publicznej Miasta Rydułtowy.
Obrazy pszowskiego twórcy przedstawiają m.in. pejzaże, zabytki naszej ziemi, martwą naturę. To realizm fotograficzny, który chwyta za serce - ocenił je Henryk Niesporek, wiceburmistrz Rydułtów, który uczestniczył w wernisażu. To odbicie rzeczywistości, której za chwilę może nie być. Stare kościółki, stare kopalnie, budownictwo przemysłowe. Zatrzymany czas, zatrzymana historia w ramach obrazu - dodał zastępca burmistrza.
Dr Franciszek Nieć, szef rydułtowskiego Ogniska Plastycznego, dziękował twórcy za nowe doświadczenia. W tych pracach widać pasję, jest tutaj kilka obrazów naprawdę doskonałych. Twórca jest doskonałym przykładem tego, że nie trzeba kończyć szkół, żeby tworzyć rzeczy na dobrym poziomie - powiedział rydułtowski artysta grafik.
Przypomnijmy, że Maksymilian Hojka urodził się w 1933 roku, w Pszowie. Rodzinne Pszowskie Doły to do dzisiaj ulubiony jego zakątek, który często utrwala na swoich obrazach. Przez wiele lat pracował na kopalni „Anna”, podobnie jak wcześniej jego dziadek i ojciec. Ukończył Prywatne Liceum Mechaniczne u Księży Salezjanów w Oświęcimiu, kontynuował naukę na wydziale mechaniki górniczej w Technikum Górniczym w Zabrzu. Służbę wojskową odbył w Akademii Sztabu Generalnego w Warszawie. W 1956 roku zaczął pracę w kopalni „Anna”, gdzie przeszedł wszystkie szczeble zawodowe, począwszy od pracownika fizycznego, a kończąc na stanowisku nadsztygara.
Przez całe swoje życie pan Maksymilian interesował się sztuką i próbował tworzyć. Dwadzieścia lat temu trafił pod skrzydła Mariana Raka, który kieruje grupą twórców nieprofesjonalnych „Oblicza” w Rybniku.
Podczas wernisażu w rydułtowskiej bibliotece pszowski twórca wspominał swoja rodzinę, m.in. swojego prapradziadka, Marka Sankala z Pszowskich Dołów oraz nieżyjącą już żonę Marię, która pomagała mu prowadzić kronikę jego twórczości. Na podstawie mojej kroniki powstały już trzy prace magisterskie. Znajdują się w niej setki zapisków, wycinków z gazet oraz zdjęć - mówił pan Maksymilian. Na otwarciu wystawy obecni byli jego krewni i
przyjaciele. Pan Maksymilian ma dwie córki, czworo wnucząt i dwie prawnuczki. Mieszka w Krzyżkowicach.
(izis)
Obecnie jego prace można oglądać w galerii „Za drzwiami”, w rydułtowskiej bibliotece. Historia zatoczyła koło, ponieważ wystawa prac pana Maksymiliana była pierwszą ekspozycją w naszej bibliotece. Od tego czasu minęło już dziesięć lat - mówiła Barbara Laszczyńska, dyrektor Biblioteki Publicznej Miasta Rydułtowy.
Obrazy pszowskiego twórcy przedstawiają m.in. pejzaże, zabytki naszej ziemi, martwą naturę. To realizm fotograficzny, który chwyta za serce - ocenił je Henryk Niesporek, wiceburmistrz Rydułtów, który uczestniczył w wernisażu. To odbicie rzeczywistości, której za chwilę może nie być. Stare kościółki, stare kopalnie, budownictwo przemysłowe. Zatrzymany czas, zatrzymana historia w ramach obrazu - dodał zastępca burmistrza.
Dr Franciszek Nieć, szef rydułtowskiego Ogniska Plastycznego, dziękował twórcy za nowe doświadczenia. W tych pracach widać pasję, jest tutaj kilka obrazów naprawdę doskonałych. Twórca jest doskonałym przykładem tego, że nie trzeba kończyć szkół, żeby tworzyć rzeczy na dobrym poziomie - powiedział rydułtowski artysta grafik.
Przypomnijmy, że Maksymilian Hojka urodził się w 1933 roku, w Pszowie. Rodzinne Pszowskie Doły to do dzisiaj ulubiony jego zakątek, który często utrwala na swoich obrazach. Przez wiele lat pracował na kopalni „Anna”, podobnie jak wcześniej jego dziadek i ojciec. Ukończył Prywatne Liceum Mechaniczne u Księży Salezjanów w Oświęcimiu, kontynuował naukę na wydziale mechaniki górniczej w Technikum Górniczym w Zabrzu. Służbę wojskową odbył w Akademii Sztabu Generalnego w Warszawie. W 1956 roku zaczął pracę w kopalni „Anna”, gdzie przeszedł wszystkie szczeble zawodowe, począwszy od pracownika fizycznego, a kończąc na stanowisku nadsztygara.
Przez całe swoje życie pan Maksymilian interesował się sztuką i próbował tworzyć. Dwadzieścia lat temu trafił pod skrzydła Mariana Raka, który kieruje grupą twórców nieprofesjonalnych „Oblicza” w Rybniku.
Podczas wernisażu w rydułtowskiej bibliotece pszowski twórca wspominał swoja rodzinę, m.in. swojego prapradziadka, Marka Sankala z Pszowskich Dołów oraz nieżyjącą już żonę Marię, która pomagała mu prowadzić kronikę jego twórczości. Na podstawie mojej kroniki powstały już trzy prace magisterskie. Znajdują się w niej setki zapisków, wycinków z gazet oraz zdjęć - mówił pan Maksymilian. Na otwarciu wystawy obecni byli jego krewni i
przyjaciele. Pan Maksymilian ma dwie córki, czworo wnucząt i dwie prawnuczki. Mieszka w Krzyżkowicach.
(izis)
Najnowsze komentarze