Sezon na cytryny
Wokół przyroda zapadła w zimowy sen, tymczasem w szklarni Alojzego Magiery w Radlinie II dojrzewają cytryny. Dojrzałe i zarazem olbrzymie owoce będzie można zerwać już za kilka dni. Dodadzą smaku świątecznej herbacie.
Alojzy Magiera jest nauczycielem biologii w I Liceum Ogólnokształcącym im. 14 Pułku Powstańców Śl. w Wodzisławiu. Uczy w tej szkole od osiemnastu lat. Pracuje także w wodzisławskim liceum katolickim. Z zamiłowania jest botanikiem, każdą wolną chwilę poświęca pracy w swoim ogrodzie przy domu. Sadzi i pielęgnuje setki roślin, w tym wiele bardzo rzadkich, prawie nieznanych w Polsce gatunków.
Panu Alojzemu trudno byłoby zliczyć wszystkie kwiaty, krzewy i drzewa w swojej uprawie. Samych iglaków będzie tutaj około 50 gatunków, w tym na przykład około piętnastu gatunków samych sosen. Dla porównania dodam, że w Polsce występuje tylko 11 rodzimych gatunków iglaków - mówi wodzisławski biolog. Ciekawostką zaś jest fakt, że pan Alojzy rzadko kupuje cytryny w sklepie. Hoduje je w przydomowej szklarni. Największe osiągają wagę 1,2 kg, mniejsze ważą niecały kilogram. W ubiegłym roku zbiór liczył około czterdziestu takich cytryn!
Botaniczny raj
Szczególnie latem ogród pana Alojzego tętni życiem i barwami. Jest prawdziwym rajem na ziemi, gdzie można zobaczyć oryginalne i mało znane rośliny. Taką przyrodniczą sensacją była w tym roku m.in. południowoamerykańska gunnera. Roślina w polskich warunkach umiarkowanego klimatu osiągnęła wysokość około 2,5 m., średnicę kępy 4 m. Ciekawostką są jej olbrzymie liście o średnicy około 1,5 m. Teraz jej podziemna część odpoczywa w ogrodzie schowana w specjalnej skrzyni z drewna, styropianu i folii komórkowej. Taką osłonę przed mrozami wykonał jej pan Alojzy, który o każdej porze roku nie narzeka na brak pracy w ogrodzie. Urok tego miejsca to zasługa jego wytężonych zabiegów.
Kiedy przyroda dokoła zamiera przygotowana na przyjście zimy, w przydomowej oranżerii pana Alojzego dojrzewają… cytryny. W trzech ścianach ze szkła (z jednej strony szklarnia przylega do domu) spokojnie zimują ciepłolubne rośliny rodem z gorącego tropiku. Pną się w górę przyniesione z ogrodu eukaliptusy i oleandry. W gąszczu zieleni można dostrzec kwitnącą jeszcze bougenwillę, dwie odmiany kamelii, palmę caryota, kilkanaście gatunków paproci, olbrzymie liście kolokazji (taro), delikatne igiełki banksji, passiflorę, bananowca kar-łowego oraz najwyższą w oranżerii palmę Washintgonię. Jest tutaj także niezwykła monstera, którą można spotkać w wielu mieszkaniach. Nie każdy jednak wie, że ta ozdobna roślina owocuje. Ma jadalne i smaczne owoce, w smaku podobne do ananasa. Niestety zawierają one sporo kryształów szczawianu wapnia, które powodują lekkie pieczenie w gardle - mówi pan Alojzy.
Kuzynka mandarynki
W domowej oranżerii panuje optymalna o tej porze roku dla ciepłolubnych roślin temperatura około 11 st. C. W takich warunkach doskonale czują się różne odmiany cytrusów. Wiele z nich z powodzeniem owocuje. Największe okazy, olbrzymie żółte kule, wiszą na gałęziach cytryny skierniewickiej, zwanej fachowo ponderosa. Z kolei cytryna Meyera ma niewielkie owoce, wielkości kurzego jajka. Mają cieniutką skórkę i są bardzo aromatyczne - opisuje gos-podarz tego miejsca. Spośród innych cytrusów dojrzewa w jego szklarni także gęsto ulistniony kumkwat, który rodzi niewielkie owoce. Zjada się je w całości, razem ze słodką w smaku skórką. Mam go od pięciu lat, w tym roku będzie po raz pierwszy owocował - dodaje pan Alojzy. Nieopodal rosną mało znane w Polsce, a podobne do mandarynek, ich bliskie krewne - kalamondynki. Również zjada się je razem ze słodką skórką. Ich miąższ jest dla odmiany kwaskowaty. Świetnie smakują jako dodatek do herbaty.
Alojzy Magiera hoduje także dziesiątki gatunków kaktusów i wiele odmian storczyków. Ukończył Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Przez sześć lat był pracownikiem naukowym na uczelni. W 1982 roku osiadł wraz z rodziną w Radlinie II. Podjął pracę w szkole podstawowej w Pszowie, a potem w I LO. Żona pana Alojzego, Barbara, również jest nauczycielką przyrody oraz pedagogiem w wodzisławskiej SP 21. Mają troje dzieci.
Iza Salamon
Panu Alojzemu trudno byłoby zliczyć wszystkie kwiaty, krzewy i drzewa w swojej uprawie. Samych iglaków będzie tutaj około 50 gatunków, w tym na przykład około piętnastu gatunków samych sosen. Dla porównania dodam, że w Polsce występuje tylko 11 rodzimych gatunków iglaków - mówi wodzisławski biolog. Ciekawostką zaś jest fakt, że pan Alojzy rzadko kupuje cytryny w sklepie. Hoduje je w przydomowej szklarni. Największe osiągają wagę 1,2 kg, mniejsze ważą niecały kilogram. W ubiegłym roku zbiór liczył około czterdziestu takich cytryn!
Botaniczny raj
Szczególnie latem ogród pana Alojzego tętni życiem i barwami. Jest prawdziwym rajem na ziemi, gdzie można zobaczyć oryginalne i mało znane rośliny. Taką przyrodniczą sensacją była w tym roku m.in. południowoamerykańska gunnera. Roślina w polskich warunkach umiarkowanego klimatu osiągnęła wysokość około 2,5 m., średnicę kępy 4 m. Ciekawostką są jej olbrzymie liście o średnicy około 1,5 m. Teraz jej podziemna część odpoczywa w ogrodzie schowana w specjalnej skrzyni z drewna, styropianu i folii komórkowej. Taką osłonę przed mrozami wykonał jej pan Alojzy, który o każdej porze roku nie narzeka na brak pracy w ogrodzie. Urok tego miejsca to zasługa jego wytężonych zabiegów.
Kiedy przyroda dokoła zamiera przygotowana na przyjście zimy, w przydomowej oranżerii pana Alojzego dojrzewają… cytryny. W trzech ścianach ze szkła (z jednej strony szklarnia przylega do domu) spokojnie zimują ciepłolubne rośliny rodem z gorącego tropiku. Pną się w górę przyniesione z ogrodu eukaliptusy i oleandry. W gąszczu zieleni można dostrzec kwitnącą jeszcze bougenwillę, dwie odmiany kamelii, palmę caryota, kilkanaście gatunków paproci, olbrzymie liście kolokazji (taro), delikatne igiełki banksji, passiflorę, bananowca kar-łowego oraz najwyższą w oranżerii palmę Washintgonię. Jest tutaj także niezwykła monstera, którą można spotkać w wielu mieszkaniach. Nie każdy jednak wie, że ta ozdobna roślina owocuje. Ma jadalne i smaczne owoce, w smaku podobne do ananasa. Niestety zawierają one sporo kryształów szczawianu wapnia, które powodują lekkie pieczenie w gardle - mówi pan Alojzy.
Kuzynka mandarynki
W domowej oranżerii panuje optymalna o tej porze roku dla ciepłolubnych roślin temperatura około 11 st. C. W takich warunkach doskonale czują się różne odmiany cytrusów. Wiele z nich z powodzeniem owocuje. Największe okazy, olbrzymie żółte kule, wiszą na gałęziach cytryny skierniewickiej, zwanej fachowo ponderosa. Z kolei cytryna Meyera ma niewielkie owoce, wielkości kurzego jajka. Mają cieniutką skórkę i są bardzo aromatyczne - opisuje gos-podarz tego miejsca. Spośród innych cytrusów dojrzewa w jego szklarni także gęsto ulistniony kumkwat, który rodzi niewielkie owoce. Zjada się je w całości, razem ze słodką w smaku skórką. Mam go od pięciu lat, w tym roku będzie po raz pierwszy owocował - dodaje pan Alojzy. Nieopodal rosną mało znane w Polsce, a podobne do mandarynek, ich bliskie krewne - kalamondynki. Również zjada się je razem ze słodką skórką. Ich miąższ jest dla odmiany kwaskowaty. Świetnie smakują jako dodatek do herbaty.
Alojzy Magiera hoduje także dziesiątki gatunków kaktusów i wiele odmian storczyków. Ukończył Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Przez sześć lat był pracownikiem naukowym na uczelni. W 1982 roku osiadł wraz z rodziną w Radlinie II. Podjął pracę w szkole podstawowej w Pszowie, a potem w I LO. Żona pana Alojzego, Barbara, również jest nauczycielką przyrody oraz pedagogiem w wodzisławskiej SP 21. Mają troje dzieci.
Iza Salamon
Najnowsze komentarze