Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Buldożery nadchodzą

21.12.2004 00:00
Inwestycja budowy autostrady A-1 w Mszanie  zmiecie z powierzchni ziemi ponad sześćdziesiąt budynków. Około trzysta osób będzie musiało szukać nowego dachu nad głową. „Jak my zdążymy w tak krótkim czasie wybudować nowe domy? Gdzie się podziejemy?” - niepokoją się ludzie.
Skąd nagle wziąć ponad sześćdziesiąt działek? Gdzie ulokować wysiedlone rodziny? Czy ludzie zdążą wybudować nowe domy, nim przyjdą buldożery? Czy potrzebne będą mieszkania zastępcze dla tych, którym zabraknie czasu na przygotowanie nowego mieszkania? - takie pytanie zadają sobie teraz w gminie Mszana. Już niebawem ma ruszyć tutaj budowa odcinka autostrady A1, która przetnie cały teren na pół.

To będą sądne dni

Wysiedlenia, szukanie nowych działek, budowa domów, a jednocześnie wzmożony ruch, związany z budową odcinka autostrady A1 - to prawdopodobnie najbliższa przyszłość dla Mszany i Połomi. Trasa łącząca południe Europy z północą przetnie tę gminę na pół i na wiele miesięcy spędzi sen z powiek mieszkańcom. Nim wszystko wróci do normy, minie kilka kolejnych lat. A czas nagli. Już teraz na wyznaczonej trasie kręcą się geodeci, a projektanci zapowiadają, że wykupy domów rozpoczną się najdalej za kilka miesięcy. W 2006 roku w teren ruszą buldożery, a w 2008 roku trasa ma być gotowa. I to jest takie polskie piekiełko. Wszystko w pośpiechu. Czesi od trzech lat mają już wykupione tereny, a ludzie sobie spokojnie budują. Wszystko wskazuje na to, że u nas nie będzie na to czasu - mówi Jerzy Grzegoszczyk wójt gminy Mszana.

Co z nami będzie?

Przez wiele lat o budowie odcinka A1 tylko się mówiło. Teraz wszystko wskazuje na to, że żarty się skończyły. Przygotowania ruszyły pełną parą. Cieszą się przedsiębiorcy, dla których inwestycja oznacza ruch w interesie. Cieszą się samorządowcy, którzy usilnie zabiegali o jak najszybsze rozpoczęcie budowy, widząc w tym szansę na rozwój regionu. Mniej zachwyceni są ludzie z domów, przewidzianych do wyburzenia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przyjętym obecnie planem, to już niebawem stracą swoje domy i będą mieli tylko rok czasu na wybudowanie nowych. Najwięcej takich osób w powiecie wodzisławskim jest w gminie Mszana.
 
W minionym tygodniu wójt spot-kał się osobno z każdą z rodzin, które mają zostać wysiedlone. Konsultacje społeczne rozpoczęły się w poniedziałek, 13 grudnia, a zakończą dzisiaj (21 grudnia). To jest poważna i drażliwa sprawa, nie chciałem tego załatwiać na zebraniu ogólnym. Dzięki indywidualnym spotkaniom możemy więcej dowiedzieć się o tym, jak ludzie są nastawieni, jak przyjmują nadchodzące zmiany i czy poradzą sobie psychicznie z problemem - wyjaśnia wójt Grzegoszczyk. Dodaje, że reakcje są różne. Na ogół mieszkańcy podchodzą do tego wszystkiego dość spokojnie, bo w sumie tyle mówiło się już wcześniej o planach budowy A1, że zdążyli się już z tym oswoić. Ich postawy są godne podziwu, wykazują wiele zrozumienia. Niepokoi ich jednak narzucone tempo prac - mówi gospodarz gminy. Zapewnia, że gmina nie zostawi wysiedlonych rodzin bez wsparcia i uruchomi wszelkie możliwości, żeby każdemu pomóc. Podczas indywidualnych spotkań wójt pytał, jakiej pomocy ludzie oczekują: czy to w załatwianiu formalności, przy szukaniu działek. Zapisał numery telefonów, żeby z każdym być w kontakcie na bieżąco. Większość chce pozostać w naszej gminie i rozgląda się obecnie za działkami. Większość chce budować nowe domy, a tylko nieliczni planują nabycie starszych budynków do remontu lub zamieszkanie w bloku - relacjonuje spotkania z mieszkańcami wójt.

Czy zdążymy?

Niedawno Jerzy Grzegoszczyk spotkał się z przedstawicielami biura projektowego Complex Projekt w Katowicach oraz katowickiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. To, co usłyszałem, bardzo mnie zaniepokoiło. Szczerze mówiąc, jestem przerażony. Z przedstawionego planu wynika, że pozostało nam niewiele czasu na przygotowanie wszystkiego, nim ruszy budowa A1 - mówi wójt. Dodaje, że przedstawił też projektantom obrazowe wyliczenia. Załóżmy, że rodzina otrzyma pieniądze z wykupu posiadłości w lipcu przyszłego roku. W połowie sierpnia kupi działkę i zacznie starania o projekt. Wiadomo, że projektantów nie jest u nas aż tak dużo, przy takiej ilości wysiedleń, będą zawaleni robotą. Przy odrobinie szczęścia rodzina ta będzie miała ten projekt może w połowie listopada. Zgłosi się do urzędu załatwić formalności, ale już budowy nie rozpocznie, bo przecież to będzie już zima. Prace budowlane będą mogły ruszyć dopiero na wiosnę 2006 roku, a przecież wtedy wykupione budynki mają już iść pod buldożery - mówi wójt.
 
Zwrócił się już do starosty powiatu wodzisławskiego o to, aby wysiedlone rodziny dostawały pozwolenia budowlane poza kolejnością. Planuje także nawiązać kontakt z jakąś spółdzielnią mieszkaniową, która byłaby w stanie wynająć tymczasowe mieszkania. Nie wykluczam, że lokale zastępcze zostaną przygotowane w starej, opuszczonej szkole. Oczywiście będziemy musieli wyłożyć trochę pieniędzy, aby ten budynek przygotować - dodaje gospodarz gminy. Prosił też księży o zachęcanie mieszkańców do sprzedaży działek. Na łamach gminnej gazetki od stycznia ruszy bezpłatna giełda. Nie możemy siedzieć bezczynnie i czekać - uważa wójt Grzegoszczyk.

Iza Salamon
  • Numer: 52/53 (256/257)
  • Data wydania: 21.12.04