Diabeł stracił na ogonie
Od kilku lat mieszkańcy przysiółka Tajchów w Lubomi korzystają z wody, która nie nadaje się nawet do celów gospodarczych. Przekroczone są w niej znacznie normy zawartości żelaza i manganu. Z kranów leci ruda lura, którą często nie można nawet umyć auta, bo efekt jest przeciwny od zamierzonego - samochód po myciu wygląda gorzej niż przedtem. Ma to się zmienić za kilka miesięcy, wtedy gmina wybuduje wodociąg do Tajchowa.
Przysiółek zawsze był zaopatrywany w wodę ze studni, która kiedyś należała do PGR-u. Do kranów dostarczano ją przy pomocy hydrofora. W zasadzie studnia działała na potrzeby tuczarni i z wodą zawsze były problemy. A sytuacja cały czas się pogarszała.
Jesteśmy w zawieszeniu - mówią mieszkańcy. Korzystamy obecnie ze studni prywatnej. Gdy pompy się psują musimy naprawiać je na własny koszt. Gmina nie może dotować prywatnej własności. My chcemy za wodę płacić, ale żeby była ona zdatna do użytku. Teraz wodę do picia musimy przywozić w baniakach lub kupować w sklepie. Białe pranie trzeba wozić po rodzinach czy znajomych, bo woda jest brązowa. Kiedyś jak wysiadła pompa to przez święta kilka dni byliśmy całkowicie pozbawieni wody. Gmina przywiozła nam wodę w beczce, ale były mrozy i zamarzła.
Woda jest nie tylko fatalnej jakości, ale często ledwie leci z kranów. Pompy się zapychają i wyżej na piętrze z kranów ledwo kapie. Jak mówi jeden z mieszkańców, przed każdym praniem musi rozebrać i przeczyścić węże doprowadzające wodę do pralki. Do mycia naczyń nieodzowne są duże ilości środków chemicznych - muszą być skoncentrowane, bo inaczej nic się nie umyje. Koniecznie trzeba też używać rękawiczek - inaczej za paznokciami gromadzi się rudy brud.
Woda jest prosto ze studni, nieoczyszczona - opowiadają mieszkańcy. Gdy kilka lat temu sprowadziliśmy Sanepid okazało się, że normy są przekroczone kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy. Stwierdzono, że woda jest niezdatna nawet do celów gospodarczych. Paniom z Sanepidu włosy jeżyły się na głowie. Nie ma sensu stosować jakichkolwiek filtrów - zaraz się zapychają i są do wyrzucenia. Od trzech miesięcy podłączyli nas do studni, która znajduje się w polu, jest jeszcze gorsza niż przedtem. Gmina obiecywała nam poprowadzenie wodociągu, mieliśmy mieć normalną wodę już w tym roku, w październiku, ale nic z tego nie wyszło. Teraz obiecują nam wodociąg wiosną przyszłego roku.
Jak mówią mieszkańcy, kilkakrotnie po interwencjach gmina przywiozła im wodę w beczce - wtedy, gdy pompy się zepsuły i byli całkowicie pozbawieni wody. Korzystają z uprzejmości prywatnego właściciela, który nabył grunty po PGR-ze od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ona zarządza studnią, nie pobiera opłat od mieszkańców - pokrywają oni tylko koszty energii elektrycznej, zużywanej przez pompy. Ale, gdy coś się zepsuje muszą radzić sobie sami. Składają się na naprawę czy zakup nowych pomp, gmina nie może przekazywać dotacji, bo woda jest prywatna.
Do kąpieli musimy używać dużo płynu, żeby zmiękczyć wodę, wytrąca się osad, wanna potem jest brązowa - opowiada jeden z mieszkańców Tajchowa. Trzeba używać do jej umycia silnego środka - płynu „Goliat”, nawet „Cif” tego nie bierze. Śmiejemy się, że zużywamy chyba najwięcej w Polsce środków chemicznych. Musimy kupować droższe środki do czyszczenia, tańsze się nie sprawdzają. Pracuję w Raciborzu i wodę do picia i gotowania przywożę codziennie w kilkulitrowych baniaczkach. Czasami nawet nie można tą wodą umyć samochodu - jest gorszy niż przedtem. Do mycia naczyń trzeba skoncentrowany płyn dawać bezpośrednio na gąbkę, inaczej nie uda się umyć. Woda jest tak zanieczyszczona, że rury się zapychają. Konieczne okazało się położenie nowego rurociągu - sami się na to składaliśmy i wynajmowaliśmy koparkę.
Problemy z wodą są tu od dawna, tak jak tu mieszkam od 25 lat - dodaje jedna z mieszkanek. Piszemy w tej sprawie pisma, interweniujemy w gminie. Ale nic się nie poprawia. Obiecywano nam, że wodociąg zos-tanie wybudowany najpóźniej w lis-topadzie, ostatnio otrzymaliśmy pis-mo, że się musimy uzbroić w cierpliwość. Ten nasz Tajchów to diabeł stracił na ogonie. Jak się nie upomnimy to o nas zapominają.
Władze gminy planowały wybudowanie w tym roku wodociągu do Tajchowa. Woda miała być doprowadzona z ujęcia w Nieboczowach. Wykonano projekt i roboty miały zostać zakończone w tym roku. Jednak Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej nie wyraził zgody na tę inwestycję ze względu na planowaną budowę zbiornika wodnego na Odrze. Wodę trzeba będzie poprowadzić z Lubomi, co spowodowało dodatkowe koszty i opóźnienie tej inwestycji.
Konieczne jest wykonanie przecisku pod torami, co wiąże się z poważnymi kosztami - wyjaśnia Henryk Okoń, kierownik gminnego Zakładu Wodociągowego. RZGW złożyło obietnicę, że je pokryje. Musieliśmy też opracować nowy projekt. To opóźnia wybudowanie wodociągu. Do prac będziemy mogli przystąpić dopiero w przyszłym roku. Myślę, że do końca czerwca mieszkańcy Tajchowa będą mieli wodociąg i problem zostanie rozwiązany.
(jak)
Jesteśmy w zawieszeniu - mówią mieszkańcy. Korzystamy obecnie ze studni prywatnej. Gdy pompy się psują musimy naprawiać je na własny koszt. Gmina nie może dotować prywatnej własności. My chcemy za wodę płacić, ale żeby była ona zdatna do użytku. Teraz wodę do picia musimy przywozić w baniakach lub kupować w sklepie. Białe pranie trzeba wozić po rodzinach czy znajomych, bo woda jest brązowa. Kiedyś jak wysiadła pompa to przez święta kilka dni byliśmy całkowicie pozbawieni wody. Gmina przywiozła nam wodę w beczce, ale były mrozy i zamarzła.
Woda jest nie tylko fatalnej jakości, ale często ledwie leci z kranów. Pompy się zapychają i wyżej na piętrze z kranów ledwo kapie. Jak mówi jeden z mieszkańców, przed każdym praniem musi rozebrać i przeczyścić węże doprowadzające wodę do pralki. Do mycia naczyń nieodzowne są duże ilości środków chemicznych - muszą być skoncentrowane, bo inaczej nic się nie umyje. Koniecznie trzeba też używać rękawiczek - inaczej za paznokciami gromadzi się rudy brud.
Woda jest prosto ze studni, nieoczyszczona - opowiadają mieszkańcy. Gdy kilka lat temu sprowadziliśmy Sanepid okazało się, że normy są przekroczone kilkanaście a nawet kilkadziesiąt razy. Stwierdzono, że woda jest niezdatna nawet do celów gospodarczych. Paniom z Sanepidu włosy jeżyły się na głowie. Nie ma sensu stosować jakichkolwiek filtrów - zaraz się zapychają i są do wyrzucenia. Od trzech miesięcy podłączyli nas do studni, która znajduje się w polu, jest jeszcze gorsza niż przedtem. Gmina obiecywała nam poprowadzenie wodociągu, mieliśmy mieć normalną wodę już w tym roku, w październiku, ale nic z tego nie wyszło. Teraz obiecują nam wodociąg wiosną przyszłego roku.
Jak mówią mieszkańcy, kilkakrotnie po interwencjach gmina przywiozła im wodę w beczce - wtedy, gdy pompy się zepsuły i byli całkowicie pozbawieni wody. Korzystają z uprzejmości prywatnego właściciela, który nabył grunty po PGR-ze od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ona zarządza studnią, nie pobiera opłat od mieszkańców - pokrywają oni tylko koszty energii elektrycznej, zużywanej przez pompy. Ale, gdy coś się zepsuje muszą radzić sobie sami. Składają się na naprawę czy zakup nowych pomp, gmina nie może przekazywać dotacji, bo woda jest prywatna.
Do kąpieli musimy używać dużo płynu, żeby zmiękczyć wodę, wytrąca się osad, wanna potem jest brązowa - opowiada jeden z mieszkańców Tajchowa. Trzeba używać do jej umycia silnego środka - płynu „Goliat”, nawet „Cif” tego nie bierze. Śmiejemy się, że zużywamy chyba najwięcej w Polsce środków chemicznych. Musimy kupować droższe środki do czyszczenia, tańsze się nie sprawdzają. Pracuję w Raciborzu i wodę do picia i gotowania przywożę codziennie w kilkulitrowych baniaczkach. Czasami nawet nie można tą wodą umyć samochodu - jest gorszy niż przedtem. Do mycia naczyń trzeba skoncentrowany płyn dawać bezpośrednio na gąbkę, inaczej nie uda się umyć. Woda jest tak zanieczyszczona, że rury się zapychają. Konieczne okazało się położenie nowego rurociągu - sami się na to składaliśmy i wynajmowaliśmy koparkę.
Problemy z wodą są tu od dawna, tak jak tu mieszkam od 25 lat - dodaje jedna z mieszkanek. Piszemy w tej sprawie pisma, interweniujemy w gminie. Ale nic się nie poprawia. Obiecywano nam, że wodociąg zos-tanie wybudowany najpóźniej w lis-topadzie, ostatnio otrzymaliśmy pis-mo, że się musimy uzbroić w cierpliwość. Ten nasz Tajchów to diabeł stracił na ogonie. Jak się nie upomnimy to o nas zapominają.
Władze gminy planowały wybudowanie w tym roku wodociągu do Tajchowa. Woda miała być doprowadzona z ujęcia w Nieboczowach. Wykonano projekt i roboty miały zostać zakończone w tym roku. Jednak Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej nie wyraził zgody na tę inwestycję ze względu na planowaną budowę zbiornika wodnego na Odrze. Wodę trzeba będzie poprowadzić z Lubomi, co spowodowało dodatkowe koszty i opóźnienie tej inwestycji.
Konieczne jest wykonanie przecisku pod torami, co wiąże się z poważnymi kosztami - wyjaśnia Henryk Okoń, kierownik gminnego Zakładu Wodociągowego. RZGW złożyło obietnicę, że je pokryje. Musieliśmy też opracować nowy projekt. To opóźnia wybudowanie wodociągu. Do prac będziemy mogli przystąpić dopiero w przyszłym roku. Myślę, że do końca czerwca mieszkańcy Tajchowa będą mieli wodociąg i problem zostanie rozwiązany.
(jak)
Najnowsze komentarze