Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Bezlitosna nawałnica

23.11.2004 00:00
To wydarzenie bez precedensu. Piątkowa wichura nie tylko pozbawiła ludzi prądu, wody i ogrzewania, ale także wielu mieszkańców straciło dach nad głową i to w dosłownym znaczeniu tego słowa. Szkody usuwaliśmy bez przerwy, a telefony się urywały. Najprawdopodobniej straty będą rzędu milionów złotych - mówią strażacy oraz pracownicy Zakładu Energetycznego. Powiat wodzisławski obok powiatu raciborskiego, Rybnika i powiatu mikołowskiego ucierpiał najbardziej. Energii elektrycznej pozbawiony był m.in. szpital w Rydułtowach, a cześć mieszkańców tego miasta ewakuowano ze swoich domów. Strażacy interweniowali 54 razy. Najczęściej wyjeżdżali usuwać połamane drzewa oraz pozrywane dachy. W Rybniku wodę pitną dowożono beczkowozami.
Ewakuacja konieczna

Obok Mikołowa, Rybnika i Raciborza nasz powiat to region, który najbardziej ucierpiał z powodu piątkowej nawałnicy. Najgorzej było pomiędzy godz. 13.00 a 15.00, kiedy to wiatr osiągnął niespotykaną od lat siłę. W powiecie wodzisławskim strażacy interweniowali 54 razy. Najczęściej wyjeżdżali usuwać połamane drzewa (39 przypadków) oraz pozrywane dachy - zanotowano 4 tego typu sytuacje. Najgorzej było w przypadku budynku, znajdującego się przy ul. Krakusa w Marklowicach, gdzie wiatr zerwał połowę dachu. Zniszczona została również wieża kościoła pw. Marii Magdaleny w Radlinie II, gdzie wichura pozrywała blachę. Jak powiedział nam Marek Misiura - zastępca Komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śl., nie zanotowano sytuacji, w których bezpośrednich obrażeń doznałyby konkretne osoby, jednak straty materialne są poważne. Dodaje on również, że podczas dwóch godzin nawałnicy zaistniały dwa pożary. W jednym z nich, do którego doszło w Olzie, spłonęła wiata ze słomą. Ponadto doszło do 9 wypadków drogowych. Najbardziej uciążliwe okazały się przerwy w dostawie energii elektrycznej. Wodzisławscy strażacy 11 razy udawali się na miejsce zerwanych linii energetycznych. Najgroźniej było w Rydułtowach, gdzie bez prądu na ok. dwie godziny pozostał miejscowy szpital (awaryjnie działał agregator). Ponadto ewakuowano mieszkańców trzech budynków przy ul. Tetmajera. Zagrożenie stwarzał słup wysokiego napięcia, który lada chwila mógł runąć na ziemię. 

Woda z beczkowozu

Wiatr szalał także w Rybniku. Wydział Zarządzania Kryzysowego miejscowego Urzędu Miasta informację o nagłej zmianie pogody otrzymał jeszcze w piątek. Monitorowano sytuację na bieżąco. W czasie nawał-nicy zerwanych zostało kilka dachów z domów jednorodzinnych w dzielnicach Północ oraz Maroko-Nowiny. Ponadto na ul. Mikołowskiej drzewo przewróciło się na jadący samochód. W wyniku tego zdarzenia poszkodowane zostały trzy osoby, które nie odniosły większych obrażeń. Należy również dodać, że w piątek rybnicka straż pożarna interweniowała 49 razy. Funkcjonariusze zajmowali się m.in. powalonymi drzewami, zerwanymi dachami i uszkodzonymi samochodami. W sobotę zgłoszono kolejne 23 zdarzenia. Ponadto w związku z pogorszeniem się warunków atmosferycznych rybnicka policja odnotowała w piątek i sobotę 18 kolizji drogowych oraz 5 niegroźnych wypadków. Oczywiście poważnym problemem był brak prądu. Chodzi m.in. o ul. Reymonta, gdzie sytuacja ta spowodowała przerwę w dostawie ciepła i wody. Rybnickie PWiK uruchomiło tam awaryjny dowóz wody pitnej beczkowozami. Przerwa w dostawie prądu była odczuwalna również w dzielnicach Niedobczyce i Niewiadom. Tam awarie zostały usunięte w sobotę.
 
W Raciborzu wichura zerwała linię energetyczną na ul. Żwirki i Wigury. Ponadto zniszczony został tutaj dach budynku gospodarczego, a jedno z drzew runęło na jezdnię. Na ul. Toruńskiej z kolei zerwany został dach garażu, a na ul. Długiej wiatr wyrwał drzewo z korzeniami. Na Placu Wolności z kolei drzewa spadły na dwa samochody. W Pawłowie nawałnica zerwała dach budynku znajdującego się przy ul. Powstańców Śląskich. Szkód nie uniknął także Tworków. Wiatr zerwał tam blachę z dachu, powalił słup energetyczny i drzewo. Nie inaczej było w Jastrzębiu gdzie, oprócz wypadków drogowych najczęściej borykano się właśnie z połamanymi drzewami.

Brak prądu - brak pieniędzy

Najbardziej obszerne przerwy w dostawie energii elektrycznej zanotowano w Lubomi, Godowie, Olzie i Gorzycach. Tutaj bez prądu, przynajmniej kilkanaście godzin, pozostawali niemal wszyscy mieszkańcy. Ponadto sytuacja ta miała miejsce w przypadku blisko połowy mieszkańców Wodzisławia, Radlina i Ryduł-tów. Oczywiście problem ten istniał (w nieco mniejsze skali) w pozostałych miejscowościach powiatu wodzisławskiego.
 
Ogólnie w regionie zanotowano 2,5 tys. awarii linii niskiego napięcia. Ponadto 27 awarii dotyczył linii wysokiego napięcia - uszkodzonych było ok. 2 tys. stacji transformatorowych. Jak powiedziano nam w Górnośląskim Zakładzie Elektroenergetycznym, w terenie bez przerwy pracowało 87 ekip remontowych. Ponadto wynajęto kolejne do usuwania powalonych drzew.
 
O największych problemach spowodowanych awariami sieci mogą mówić przedsiębiorcy i właściciele niewielkich zakładów czy sklepów, gdzie część asortymentu trzymanego w chłodniach nadawała się jedynie do wyrzucenia. Tadeusz Sobala - właściciel piekarni w Wodzisławiu twierdzi, że straty są ogromne Prądu nie mieliśmy aż do soboty, a właśnie w tym czasie produkcja jest zazwyczaj większa. U nas niemal wszystko działa na prąd, więc w naszym przypadku można mówić o poważnym problemie - wyjaśnia
Tadeusz Sobala.

O stratach mogą mówić także zwykli mieszkańcy. Szansę na otrzymanie rekompensaty za przerwy w dostawie prądu są jednak nikłe.
 Łukasz Zimnoch z GZE twierdzi, że każdy wniosek będzie rozpatrywany indywidualnie. Prawo energetyczne przewiduje wypłacanie rekompensaty w sytuacjach, gdy wyraźnie wina leży po stronie zakładu. Tutaj mamy jednak do czynienia z sytuacją losową. Kwalifikujemy ją jako coś w rodzaju kataklizmu, a jego skutki są od nas niezależne.    

Rafał Jabłoński
  • Numer: 48 (252)
  • Data wydania: 23.11.04