Mokra sprawa
Ryszard Dróżdż od kilku miesięcy domaga się od Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji odszkodowania za zalanie jego piwnicy. Na miejscu przeprowadzano kilka wizji lokalnych z jego udziałem, jednak o odszkodowaniu ani słychu ani widu. Na to, że jest on poszkodowany nie ma żadnych dowodów - mówią przedstawiciele PWiK. O tym, kto ma rację rozstrzygnie sąd.
W październiku ubiegłego roku PWiK przeprowadzało remont przyłącza kanalizacji do jednego z bloków przy ul. Harcerskiej. Administrator budynku czyli Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej, o wykonywanych robotach nie został poinformowany. Przeprowadzono je bez nadzoru. Po przybyciu na miejsce pracownicy tej instytucji stwierdzili, że ściana przez którą przeprowadzono przyłącze została źle zabezpieczona. Otwór zaizolowano jedynie pianką montażową, co przy opadach deszczu spowodowało zalanie piwnicy. W tym czasie prowadziłem w domu remont i w piwnicy trzymałem m.in. płyty kartonowo-gipsowe oraz wykładzinę dywanową. Rzeczy te zostały zalane. Kiedy na moje wezwania przedstawiciel odpowiedzialnej za to instytucji się nie zjawiał, to w końcu te przedmioty wyrzuciłem. Ile czasu miały tu stać i gnić? - mówi R. Dróżdż. Innego zdania jest dyrektor PWiK, Wiesław Blutko. Zaznacza, że nie ma potwierdzenia, jakoby takie zgłoszenia do firmy wpłynęły. Wystarczyło wysłać pismo, z informacją, że gdy do określonego dnia nikt od nas się nie zjawi, przedmioty zostaną wyrzucone. Takiego dokumentu nie ma. Niestety lokator nie dopilnował pewnych spraw. Pozbył się rzekomo zalanych przedmiotów. Usunął więc przedmiot straty. Nie mogliśmy stwierdzić wysokości szkód. Jak zweryfikować informacje mieszkańca skoro tych przedmiotów już nie ma? - pyta dyrektor. Podobnego zdania jest Bolesław Gowin, dyrektor ZGMiR. Jak mówi, mieszkaniec, o którym mowa, rzekome straty wycenił na 1,5 tys. zł. Dodaje on także, że rozumie zachowanie dyrekcji wodzisławskich Wodociągów, bowiem nie istnieje dowód, którym poszkodowany mógłby się wykazać. Od początku trzymaliśmy stronę lokatora tylko dlatego, że PWiK nie poinformowało nas o remoncie i wykonało go niewłaściwie. Sprawa nie jest oczywista - podkreśla dyrektor Gowin.
Mieszkaniec nie zamierza się poddawać i już myśli o skierowaniu sprawy na drogę sądową. Jak mówi, również i na tym etapie utrudnia mu się sprawę. Prowadziłem bogatą korespondencję z administratorem budynku oraz PWiK. Po moich interwencjach rozpoczęły się wizje lokalne. Kiedy domagałem się przekazania mi dokumentów zawierających ustalenia dokonane na terenie budynku napotkałem opór. Nie chciano udostępnić mi dokumentacji. O tym, że doszło do zalania piwnicy dowiedzieliśmy się od Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji. Udostępniliśmy dokumenty na miejscu, jednak nie przekażemy korespondencji, ponieważ nie jesteśmy stroną w sprawie. Spór toczy się pomiędzy PWiK a wspomnianym lokatorem - tłumaczy B. Gowin z ZGMiR. Z kolei w piśmie nadesłanym do mieszkańca z PWiK czytamy, że w tej firmie nie jest prowadzone żadne postępowanie szkodowe.
(raj)
Mieszkaniec nie zamierza się poddawać i już myśli o skierowaniu sprawy na drogę sądową. Jak mówi, również i na tym etapie utrudnia mu się sprawę. Prowadziłem bogatą korespondencję z administratorem budynku oraz PWiK. Po moich interwencjach rozpoczęły się wizje lokalne. Kiedy domagałem się przekazania mi dokumentów zawierających ustalenia dokonane na terenie budynku napotkałem opór. Nie chciano udostępnić mi dokumentacji. O tym, że doszło do zalania piwnicy dowiedzieliśmy się od Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji. Udostępniliśmy dokumenty na miejscu, jednak nie przekażemy korespondencji, ponieważ nie jesteśmy stroną w sprawie. Spór toczy się pomiędzy PWiK a wspomnianym lokatorem - tłumaczy B. Gowin z ZGMiR. Z kolei w piśmie nadesłanym do mieszkańca z PWiK czytamy, że w tej firmie nie jest prowadzone żadne postępowanie szkodowe.
(raj)
Najnowsze komentarze