Sensacyjne odkrycie
Właściciel pola, rolnik z Kietrza, nie dowierzał własnym oczom, gdy zobaczył kilka zbożowych kręgów, tzw. piktogramów na swoim polu. Odkrycia dokonał w nocy z wtorku na środę w ubiegłym tygodniu. Sensacyjne odkrycie sprawiło, że za Pietrowice ciągnęły sznury aut i pieszych.
Sensacyjne odkrycie sprawiło, że za Pietrowice ciągnęły w ubiegłym tygodniu sznury aut i pieszych. Wszyscy chcieli zobaczyć rzeczy „nie z tej ziemi”. Zagadka zbożowych kręgów jest po temu wystarczającym magnesem.
Właściciel pola, pewien rolnik z Kietrza, nie dowierzał własnym oczom, gdy zobaczył pierwsze sześć kręgów, okalających zbocze wzgórza, na którym posiał pszenicę. Te pierwsze jednak nie były aż tak widoczne, jak następne, wyciśnięte kolejnej nocy. Ich układ, doskonale widoczny z drogi wojewódzkiej, przyprawia o dreszczyk emocji. Przywodzi na myśl skojarzenia z podobnymi zjawiskami, obserwowanymi na całym świecie. Pierwsze pojawiły się w noc z wtorku na środę. Kolejne w następną - tłumaczył podekscytowanym gapiom właściciel pola. Długi czas wzbraniał ciekawskim wypadów na środek zboża, ale w końcu ludzie zaczęli deptać po kręgach.
Kręgów pojawiło się w sumie dwanaście. Były dwojakiego rodzaju. Jedne wygniecione w pełni, spiralnie od środka na zewnątrz. Inne przypominały okrąg, tylko jedną niemal metrowej grubości położoną ścieżką. Wszystkie pełne miały niemal identyczną średnicę co najmniej 10 metrów. Same okręgi były nieco mniejsze. Wszystkie były połączone z sąsiednimi wąskimi ścieżynami. Zboże nie było, co ciekawe, ani wyrwane, ani przygniecione. Leżało na ziemi lekko skręconymi w lewo, nienaruszonymi kłosami.
Mistyfikacja to czy świadoma ingerencja nieznanej siły? Tajemnica zbożowych kręgów do wielu lat wzbudza spory i kontrowersje w środowisku naukowym. Wielu ludzi traktuje tego typu zjawiska jako dowód ingerencji tak zwanych UFO - niezidentyfikowanych obiektów latających. Znaczna część kręgów jest traktowana przez sceptyków z góry jak szalbierstwo. Teoretycznie bowiem istnieje możliwość sprytnego wykonania ich na środku pola. Wystarczy wejść w głąb wąziutką ścieżynką, pozostałą po kołach traktora - i palikiem przywiązanym do sznurka, zakotwiczonym na środku potencjalnego kręgu, wygnieść zboże. Tyle że trudno taką operację wykonać po ciemku, nie pozostawiając choćby przypadkowo innych śladów - i zachowując przy tym proporcje kół oraz odległości między nimi. Poza tym dość łatwo można odróżnić dziury w zbożu, będące efektem przypadkowych zjawisk atmosferycznych, od koncentrycznych kręgów idealnie ułożonego na ziemi zboża.
Za ojczyznę zbożowych kręgów uważana jest Anglia. Do tej pory zanotowano tam ponad 700 kręgów różnej wielkości. Ale podobne piktogramy notowane są na całym świecie. Także w Polsce co jakiś czas pojawiają się doniesienia o zbożowych kręgach. Specjalistyczne pisma, traktujące o zjawiskach ufologicznych i pokrewnych, 95 procent tego typu znalezisk traktują jako wysoce prawdopodobne mistyfikacje. Ale pozostaje 5 procent, których ludzką ingerencją uznawać się nie da. Do dziś są one przedmiotem gorących analiz i sporów. Tym ciekawszych, że zawczasu udało się je zbadać naukowo. Zaskoczenie budzi choćby fakt, że prawie zawsze pojawiają się w pobliżu ciekawych historycznie miejsc. Spostrzegawczy obserwator bez trudu dostrzeże, że umiejscowione w ubiegłym tygodniu niemalże na granicy dwóch województw, leżą niedaleko drewnianego kościółka należącego do parafii w Pietrowicach Wielkich...
Niestety, kręgi spod Kietrza rzetelnej weryfikacji nie zostały poddane dostatecznie szybko. Ludzie wiedzeni ciekawością zdążyli zadeptać co ciekawsze ślady i po dłuższym czasie nawet ekspertom trudno by było zapewne dociec, co było wcześniej na owym polu dokonane i jaką metodą.
(sem)
Właściciel pola, pewien rolnik z Kietrza, nie dowierzał własnym oczom, gdy zobaczył pierwsze sześć kręgów, okalających zbocze wzgórza, na którym posiał pszenicę. Te pierwsze jednak nie były aż tak widoczne, jak następne, wyciśnięte kolejnej nocy. Ich układ, doskonale widoczny z drogi wojewódzkiej, przyprawia o dreszczyk emocji. Przywodzi na myśl skojarzenia z podobnymi zjawiskami, obserwowanymi na całym świecie. Pierwsze pojawiły się w noc z wtorku na środę. Kolejne w następną - tłumaczył podekscytowanym gapiom właściciel pola. Długi czas wzbraniał ciekawskim wypadów na środek zboża, ale w końcu ludzie zaczęli deptać po kręgach.
Kręgów pojawiło się w sumie dwanaście. Były dwojakiego rodzaju. Jedne wygniecione w pełni, spiralnie od środka na zewnątrz. Inne przypominały okrąg, tylko jedną niemal metrowej grubości położoną ścieżką. Wszystkie pełne miały niemal identyczną średnicę co najmniej 10 metrów. Same okręgi były nieco mniejsze. Wszystkie były połączone z sąsiednimi wąskimi ścieżynami. Zboże nie było, co ciekawe, ani wyrwane, ani przygniecione. Leżało na ziemi lekko skręconymi w lewo, nienaruszonymi kłosami.
Mistyfikacja to czy świadoma ingerencja nieznanej siły? Tajemnica zbożowych kręgów do wielu lat wzbudza spory i kontrowersje w środowisku naukowym. Wielu ludzi traktuje tego typu zjawiska jako dowód ingerencji tak zwanych UFO - niezidentyfikowanych obiektów latających. Znaczna część kręgów jest traktowana przez sceptyków z góry jak szalbierstwo. Teoretycznie bowiem istnieje możliwość sprytnego wykonania ich na środku pola. Wystarczy wejść w głąb wąziutką ścieżynką, pozostałą po kołach traktora - i palikiem przywiązanym do sznurka, zakotwiczonym na środku potencjalnego kręgu, wygnieść zboże. Tyle że trudno taką operację wykonać po ciemku, nie pozostawiając choćby przypadkowo innych śladów - i zachowując przy tym proporcje kół oraz odległości między nimi. Poza tym dość łatwo można odróżnić dziury w zbożu, będące efektem przypadkowych zjawisk atmosferycznych, od koncentrycznych kręgów idealnie ułożonego na ziemi zboża.
Za ojczyznę zbożowych kręgów uważana jest Anglia. Do tej pory zanotowano tam ponad 700 kręgów różnej wielkości. Ale podobne piktogramy notowane są na całym świecie. Także w Polsce co jakiś czas pojawiają się doniesienia o zbożowych kręgach. Specjalistyczne pisma, traktujące o zjawiskach ufologicznych i pokrewnych, 95 procent tego typu znalezisk traktują jako wysoce prawdopodobne mistyfikacje. Ale pozostaje 5 procent, których ludzką ingerencją uznawać się nie da. Do dziś są one przedmiotem gorących analiz i sporów. Tym ciekawszych, że zawczasu udało się je zbadać naukowo. Zaskoczenie budzi choćby fakt, że prawie zawsze pojawiają się w pobliżu ciekawych historycznie miejsc. Spostrzegawczy obserwator bez trudu dostrzeże, że umiejscowione w ubiegłym tygodniu niemalże na granicy dwóch województw, leżą niedaleko drewnianego kościółka należącego do parafii w Pietrowicach Wielkich...
Niestety, kręgi spod Kietrza rzetelnej weryfikacji nie zostały poddane dostatecznie szybko. Ludzie wiedzeni ciekawością zdążyli zadeptać co ciekawsze ślady i po dłuższym czasie nawet ekspertom trudno by było zapewne dociec, co było wcześniej na owym polu dokonane i jaką metodą.
(sem)
Najnowsze komentarze