Ścieki do rzeki
Mieszkańcy skarżą się, że z rowu śmierdzi, ale w rzeczywistości wielu z nich spuszcza tam ścieki.
Przedstawiciele władz miasta spot-kali się 24 lipca z mieszkańcami ul. Nowej, by rozwiązać „śmierdzący problem” - czyli problem ścieków. Do Urzędu Miasta wpłynęły skargi od mieszkańców tej ulicy, którzy narzekają, że w rowie płyną ścieki, co oczywiście nie uprzyjemnia życia w tej okolicy. Jeden z mieszkańców kupił działkę na ul. Nowej i rozpoczął budowę. Okazało się, że na wysokości tej działki kończy się rura, którą ma płynąć deszczówka (niestety płynie tamtędy nie tylko woda z deszczu), a dalsza część rowu nie jest orurowana. Napisał on list do Urzędu Miasta, aby dalszą część rowu wyłożyć rurami i przykryć to ziemią, co w dużej mierze pomogłoby zatrzymać fetor, wydobywający się z rury.
Gospodarka wodno - ściekowa to najpoważniejszy problem w Rydułtowach, tylko 50% ścieków trafia do oczyszczalni i niestety ta oczyszczalnia, która działa w mieście, nie może przyjąć większej liczby ścieków. Rozbudowanie oczyszczalni będzie głównym zadaniem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji na 2004 r., a miasto będzie oczywiście partycypowało w kosztach. Dopiero później możemy przystąpić do budowy kolektorów, to jest zadanie na kilka, a nawet kilkanaście lat - powiedział Paweł Cieślik, zastępca burmistrza. Na dzień dzisiejszy właściciele nieruchomości są zobowiązani do posiadania zbiornika bezodpływowego, z którego ścieki powinny być wywożone nie rzadziej jak raz na pół roku. Mówicie, że za wywóz ścieków trzeba płacić, ale za kanalizację też się płaci. Średnio jest to około 500 zł na rok, a ta kwota wys-tarczy na 10 wywozów. Firmy, które wywożą ścieki z naszego terenu składają nam raport i okazuje się, że bardzo mało ścieków jest wywożonych. My nie chcemy patrzeć nikomu w kwity, ale jeżeli są skargi, to musimy interweniować. Część mieszkańców ma skierowane rury z deszczówką do zbiornika ze ściekami, ale rozcieńczanie ścieków nie jest zgodne z przepisami i takich ścieków też nie można spuszczać kanalizacją deszczową. Nawet jeżeli macie zbiornik trzykomorowy, to nie łudźmy się, że przelewanie ścieków z rury do rury je oczyszcza, i że potem można je spuś-cić kanalizacją deszczową. Negatywna była także odpowiedź urzędników, dotycząca wyłożenia rurami dalszej części rowu, bo urząd nie uzyska pozwolenia na budowę. Nie możemy przedłużyć rury aż do Nacyny, ścieków nie można spuszczać do rzeki, ja się pod tym nie podpiszę - dodał P. Cieślik. Mieszkańcy nie byli zadowoleni z takiego tłumaczenia. Z jednego budynku rury idą prosto do Nacyny i to może być? - pytał jeden z mieszkańców. Jeżeli nie można spuścić ścieków do Nacyny, to wybudujcie tam zbiornik i sami wywoźcie ścieki - dodał inny. To byłoby wygodne dla mieszkańców, ale wtedy wszyscy chcieliby wywozić ścieki na koszt Urzędu Miasta. Mieszkańcom nie podobało się także to, że jest projekt budowy kanalizacji na ul. Szpaków, gdzie jest znacznie mniej mieszkańców, niż na ul. Nowej. To radni zatwierdzili ten projekt - bronił się P. Cieślik. Jeden z mieszkańców zaproponował nawet, aby zbadać wodę przy wylotach z poszczególnych domów do rury odprowadzającej deszczówkę, ale jak przekonywał Paweł Cieślik, wtedy wszystkie te wyloty trzeba by było pozamykać. Wodę mógłby spuszczać tylko ten, kto miałby przydomową oczyszczalnię ścieków, która kosztuje około 10 tys. zł - dodał P. Cieślik. Jest taka akcja, że dopłacacie do pieców ekologicznych, to czemu nie chcecie dopłacać do takich oczyszczalni? - pytał jeden z mieszkańców. Co wam pomoże, jeżeli damy wam po 500 zł, a nawet jak damy 5 tys., to brakuje jeszcze raz tyle, a samo utrzymanie takiej przydomowej oczyszczalni też jest drogie. Skąd weź-miecie na to pieniądze, jak mówicie, że nie macie nawet czym zapłacić za wywóz ścieków - pytał P. Cieślik. Mieszkańcom zasugerowano, że najlepiej będzie, jeżeli rozwiążą ten problem między sobą, a jak nie będzie skarg do Urzędu Miasta, to nie trzeba będzie interweniować.
(ps)
Gospodarka wodno - ściekowa to najpoważniejszy problem w Rydułtowach, tylko 50% ścieków trafia do oczyszczalni i niestety ta oczyszczalnia, która działa w mieście, nie może przyjąć większej liczby ścieków. Rozbudowanie oczyszczalni będzie głównym zadaniem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji na 2004 r., a miasto będzie oczywiście partycypowało w kosztach. Dopiero później możemy przystąpić do budowy kolektorów, to jest zadanie na kilka, a nawet kilkanaście lat - powiedział Paweł Cieślik, zastępca burmistrza. Na dzień dzisiejszy właściciele nieruchomości są zobowiązani do posiadania zbiornika bezodpływowego, z którego ścieki powinny być wywożone nie rzadziej jak raz na pół roku. Mówicie, że za wywóz ścieków trzeba płacić, ale za kanalizację też się płaci. Średnio jest to około 500 zł na rok, a ta kwota wys-tarczy na 10 wywozów. Firmy, które wywożą ścieki z naszego terenu składają nam raport i okazuje się, że bardzo mało ścieków jest wywożonych. My nie chcemy patrzeć nikomu w kwity, ale jeżeli są skargi, to musimy interweniować. Część mieszkańców ma skierowane rury z deszczówką do zbiornika ze ściekami, ale rozcieńczanie ścieków nie jest zgodne z przepisami i takich ścieków też nie można spuszczać kanalizacją deszczową. Nawet jeżeli macie zbiornik trzykomorowy, to nie łudźmy się, że przelewanie ścieków z rury do rury je oczyszcza, i że potem można je spuś-cić kanalizacją deszczową. Negatywna była także odpowiedź urzędników, dotycząca wyłożenia rurami dalszej części rowu, bo urząd nie uzyska pozwolenia na budowę. Nie możemy przedłużyć rury aż do Nacyny, ścieków nie można spuszczać do rzeki, ja się pod tym nie podpiszę - dodał P. Cieślik. Mieszkańcy nie byli zadowoleni z takiego tłumaczenia. Z jednego budynku rury idą prosto do Nacyny i to może być? - pytał jeden z mieszkańców. Jeżeli nie można spuścić ścieków do Nacyny, to wybudujcie tam zbiornik i sami wywoźcie ścieki - dodał inny. To byłoby wygodne dla mieszkańców, ale wtedy wszyscy chcieliby wywozić ścieki na koszt Urzędu Miasta. Mieszkańcom nie podobało się także to, że jest projekt budowy kanalizacji na ul. Szpaków, gdzie jest znacznie mniej mieszkańców, niż na ul. Nowej. To radni zatwierdzili ten projekt - bronił się P. Cieślik. Jeden z mieszkańców zaproponował nawet, aby zbadać wodę przy wylotach z poszczególnych domów do rury odprowadzającej deszczówkę, ale jak przekonywał Paweł Cieślik, wtedy wszystkie te wyloty trzeba by było pozamykać. Wodę mógłby spuszczać tylko ten, kto miałby przydomową oczyszczalnię ścieków, która kosztuje około 10 tys. zł - dodał P. Cieślik. Jest taka akcja, że dopłacacie do pieców ekologicznych, to czemu nie chcecie dopłacać do takich oczyszczalni? - pytał jeden z mieszkańców. Co wam pomoże, jeżeli damy wam po 500 zł, a nawet jak damy 5 tys., to brakuje jeszcze raz tyle, a samo utrzymanie takiej przydomowej oczyszczalni też jest drogie. Skąd weź-miecie na to pieniądze, jak mówicie, że nie macie nawet czym zapłacić za wywóz ścieków - pytał P. Cieślik. Mieszkańcom zasugerowano, że najlepiej będzie, jeżeli rozwiążą ten problem między sobą, a jak nie będzie skarg do Urzędu Miasta, to nie trzeba będzie interweniować.
(ps)
Najnowsze komentarze